{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
{{#point_of_origin}} Źródło: {{point_of_origin}}
{{/point_of_origin}}
Czytaj więcej
Przejdź do pełnej wersji artykułu

Elvis Manu po spadku Wisły (fot. 400mm.pl)

Oczywiście, już za ten sezon wypłata będzie niższa niż oczekiwano. Wisła skończy rozgrywki najwyżej na szesnastym miejscu w tabeli, a to znacząco wpłynie na poziom premii. Ekstraklasa podzieli między kluby 230 milionów złotych. 44 procent tej puli to kwota stała, dzielona równo między kluby PKO Ekstraklasy. Ale już 18,5 procent to pula uzależniona od miejsca w tabeli.
Wiślacki rachunek poprawia nieco tzw. parasol ochronny dla klubów spadających z ligi. 1 procent z całej puli (a więc 2,3 mln złotych) jest dzielony równo na spadkowiczów, co daje po 766 tysięcy na klub. Sumując – gdyby Wisła zajęła miejsce w środku tabeli, zapewne zarobiła minimum dwa, trzy miliony złotych więcej.
To nie koniec strat, bo w klubie pojawiła się obawa, że ze sponsorowania Wisły wycofa się Orlen Oil. Koncern ma w umowie klauzulę umożliwiającą zakończenie współpracy w przypadku spadku, a taki właśnie zaistniał. Odejście Orlenu byłoby wielkim ciosem dla Białej Gwiazdy, bo oznaczałoby utratę kwoty 4 – 4,5 miliona złotych. Oczywiście, zwolniłoby się miejsce na koszulkach, ale w obecnej sytuacji nierealne będzie znalezienie na nie reklamy za taką samą kwotę. Niewykluczone, że przedstawiciele Orlenu siądą do negocjacji, by zmienić warunki umowy.
Zamieszanie w tej sprawie pozwala lepiej zrozumieć wielką radość piłkarzy Wisły Płock, gdy wywalczyli w Krakowie wygraną 4:3. Latem zeszłego roku w Płocku poczuli ukłucie zazdrości, gdy dowiedzieli się, że ich krakowska imienniczka otrzymuje od Orlenu (de facto Orlen Oil) więcej niż oni. Tym razem więc na boisku walczono nie tylko o ligowe punkty. Płocczanie bili się też o odzyskanie względów głównego sponsora.
Czy to koniec strat? Niekoniecznie. – Dla nas najważniejsze jest, że praktycznie wszyscy sponsorzy już zadeklarowali, że w przypadku spadku zostaną z nami. Oczywiście w takiej sytuacji nie możemy wykluczyć, że będziemy musieli z nimi usiąść i renegocjować umowy, ale najważniejsze, że nikt nie chce nas opuszczać – mówił w kwietniu prezes Dawid Błaszczykowski.
Dwa kluczowe zwroty. Po pierwsze "praktycznie wszyscy", a po drugie – "negocjacje". Można się spodziewać, że zmian warunków będzie oczekiwał każdy sponsor. To oczywiste, bo ekspozycja danego logo będzie dużo mniejsza niż w przypadku PKO Ekstraklasy. Z badań telemetrycznych wynika, że średnia oglądalność meczów w Fortuna I Lidze to 50 tysięcy widzów. Wisła zapewne znacznie podbije te statystyki, ale i tak do wyników z Ekstraklasy trudno będzie nawiązać. Gdy mecze najwyższej klasy rozgrywkowej były pokazywane w TVP1 lub TVP2 – liczby oglądających szły w setki tysięcy. W Canal+ Wisła również ma dobrą oglądalność, choć tu różnice nie są aż tak duże.
Według portalu Sport.pl Wisła Kraków jest dziś trzecią najchętniej oglądaną drużyną w Ekstraklasie po Legii i Lechu. W tym sezonie jej mecze tylko w Canal+ ogląda średnio 109 tysięcy osób. Tylko Legia, Lech i Wisła przekraczają średnio 100 tysięcy na spotkanie. Ale Ekstraklasa to nie tylko mecze. Loga sponsorów są pokazywane także w programach publicystycznych, setkach artykułów prasowych. Po spadku znikasz nieco z tej mapy i pod względem marketingowym ucierpi na tym także taki klub jak Wisła.
Spadek oznacza także, że Biała Gwiazda otrzyma mniejszą premię za miejsce w klasyfikacji Pro Junior System. Wiele wskazuje na to, że krakowianie zajmą w tej klasyfikacji drugie miejsce, co oznacza premię w wysokości 2,25 mln złotych brutto. Regulamin rozgrywek przewiduje jednak, że w przypadku spadku kwota pomniejszana jest o połowę. A więc kolejny milion wyparowuje z budżetu...
A wszystko w obecnych realiach, gdy koszty utrzymania ciągle idą w górę. Niedawno klubowi działacze "pochwalili" się rachunkiem za gaz za trzy zimowe miesiące. – Za okres od grudnia do lutego otrzymaliśmy rachunek w wysokości 920 tysięcy złotych. Za sam styczeń wyniosło 400 tysięcy – powiedział Dawid Błaszczykowski. Rok wcześniej w analogicznym okresie klub zapłacił około 200 tysięcy.
Skala strat jest dziś trudna do zsumowania. Osoby rządzące klubem nie chcą na razie oficjalnie oceniać sytuacji, oni też wciąż liczą. Można jednak założyć, że strata wyniesie co najmniej kilkanaście milionów złotych w skali roku. A to nie koniec problemów, bo Wisła ma też trudności niezależne od spadku. Do dziś nie otrzymała dwóch z trzech rat za Mateusza Lisa, a chodzi o 600 tysięcy euro. Złożyła tę sprawę w FIFA, ale odzyskanie pieniędzy zapewne nie będzie łatwe.
To oznacza, że trzeba oszczędzać. W poniedziałek pracownicy poszczególnych działów klubu spotykali się z zarządem. Usłyszeli, że trzeba będzie szukać oszczędności i niewykluczone są zwolnienia. Cięcia dotkną zapewne każdą dziedzinę, łącznie z akademią, która rocznie pochłania około 4,5 miliona złotych. Po serii tych spotkań zarząd klubu rozmawiał z właścicielami Wisły. Szczegóły tej rozmowy są utrzymywane w tajemnicy.
– Nasz budżet na pewno się zmniejszy po spadku – mówił w kwietniu Dawid Błaszczykowski. Oceniał, że pierwszoligowy budżet Wisły powinien być podobny do tego, którym dysponowała w kończących się rozgrywkach Miedź Legnica. Według prasowych szacunków było to 11 milionów złotych. W Ekstraklasie budżet krakowian wynosił, też wedle szacunków, nieco ponad 30 milionów złotych.
Kilkanaście milionów czy więcej? W Wiśle Kraków trwa liczenie strat po spadku

W Wiśle Kraków trwa liczenie strat po spadku z PKO Ekstraklasy. Pracownicy poznali plany na najbliższe miesiące, a w klubie panuje obawa przed stratą sponsora strategicznego.
IKONA WISŁY PO SPADKU."ŻEBY TYLKO SERCE NIE WYSIADŁO"
Czytaj też:

Wisła Kraków poza Ekstraklasą. Analiza upadku
Liczenie strat po spadku to bardzo przykre zajęcie dla wiślackich księgowych. Pierwszy punkt i najważniejszy – przychody z praw telewizyjnych. W ostatnich latach Wisła Kraków otrzymywała z tego tytułu blisko 10 milionów złotych. W roku 2020 – 9 mln 764 tysięcy, w roku ubiegłym – 9 mln 702 tysiące złotych.
Ile otrzyma w Fortuna 1 Lidze? Kwota będzie znacznie niższa i będzie zapewne oscylowała wokół 1,5 mln złotych. Z grubsza licząc oznacza to utratę około 8 milionów złotych.
Negocjacje czy pożegnanie?
Oczywiście, już za ten sezon wypłata będzie niższa niż oczekiwano. Wisła skończy rozgrywki najwyżej na szesnastym miejscu w tabeli, a to znacząco wpłynie na poziom premii. Ekstraklasa podzieli między kluby 230 milionów złotych. 44 procent tej puli to kwota stała, dzielona równo między kluby PKO Ekstraklasy. Ale już 18,5 procent to pula uzależniona od miejsca w tabeli.
Wiślacki rachunek poprawia nieco tzw. parasol ochronny dla klubów spadających z ligi. 1 procent z całej puli (a więc 2,3 mln złotych) jest dzielony równo na spadkowiczów, co daje po 766 tysięcy na klub. Sumując – gdyby Wisła zajęła miejsce w środku tabeli, zapewne zarobiła minimum dwa, trzy miliony złotych więcej.
To nie koniec strat, bo w klubie pojawiła się obawa, że ze sponsorowania Wisły wycofa się Orlen Oil. Koncern ma w umowie klauzulę umożliwiającą zakończenie współpracy w przypadku spadku, a taki właśnie zaistniał. Odejście Orlenu byłoby wielkim ciosem dla Białej Gwiazdy, bo oznaczałoby utratę kwoty 4 – 4,5 miliona złotych. Oczywiście, zwolniłoby się miejsce na koszulkach, ale w obecnej sytuacji nierealne będzie znalezienie na nie reklamy za taką samą kwotę. Niewykluczone, że przedstawiciele Orlenu siądą do negocjacji, by zmienić warunki umowy.
Zamieszanie w tej sprawie pozwala lepiej zrozumieć wielką radość piłkarzy Wisły Płock, gdy wywalczyli w Krakowie wygraną 4:3. Latem zeszłego roku w Płocku poczuli ukłucie zazdrości, gdy dowiedzieli się, że ich krakowska imienniczka otrzymuje od Orlenu (de facto Orlen Oil) więcej niż oni. Tym razem więc na boisku walczono nie tylko o ligowe punkty. Płocczanie bili się też o odzyskanie względów głównego sponsora.
Uciekające miliony
Czy to koniec strat? Niekoniecznie. – Dla nas najważniejsze jest, że praktycznie wszyscy sponsorzy już zadeklarowali, że w przypadku spadku zostaną z nami. Oczywiście w takiej sytuacji nie możemy wykluczyć, że będziemy musieli z nimi usiąść i renegocjować umowy, ale najważniejsze, że nikt nie chce nas opuszczać – mówił w kwietniu prezes Dawid Błaszczykowski.
Dwa kluczowe zwroty. Po pierwsze "praktycznie wszyscy", a po drugie – "negocjacje". Można się spodziewać, że zmian warunków będzie oczekiwał każdy sponsor. To oczywiste, bo ekspozycja danego logo będzie dużo mniejsza niż w przypadku PKO Ekstraklasy. Z badań telemetrycznych wynika, że średnia oglądalność meczów w Fortuna I Lidze to 50 tysięcy widzów. Wisła zapewne znacznie podbije te statystyki, ale i tak do wyników z Ekstraklasy trudno będzie nawiązać. Gdy mecze najwyższej klasy rozgrywkowej były pokazywane w TVP1 lub TVP2 – liczby oglądających szły w setki tysięcy. W Canal+ Wisła również ma dobrą oglądalność, choć tu różnice nie są aż tak duże.
Według portalu Sport.pl Wisła Kraków jest dziś trzecią najchętniej oglądaną drużyną w Ekstraklasie po Legii i Lechu. W tym sezonie jej mecze tylko w Canal+ ogląda średnio 109 tysięcy osób. Tylko Legia, Lech i Wisła przekraczają średnio 100 tysięcy na spotkanie. Ale Ekstraklasa to nie tylko mecze. Loga sponsorów są pokazywane także w programach publicystycznych, setkach artykułów prasowych. Po spadku znikasz nieco z tej mapy i pod względem marketingowym ucierpi na tym także taki klub jak Wisła.
Spadek oznacza także, że Biała Gwiazda otrzyma mniejszą premię za miejsce w klasyfikacji Pro Junior System. Wiele wskazuje na to, że krakowianie zajmą w tej klasyfikacji drugie miejsce, co oznacza premię w wysokości 2,25 mln złotych brutto. Regulamin rozgrywek przewiduje jednak, że w przypadku spadku kwota pomniejszana jest o połowę. A więc kolejny milion wyparowuje z budżetu...
Czytaj też:
PKO Ekstraklasa. Gwiazdy komentują spadek Ekstraklasy. "Oblężona twierdza zrobiła swoje"
Będą cięcia i zwolnienia?
A wszystko w obecnych realiach, gdy koszty utrzymania ciągle idą w górę. Niedawno klubowi działacze "pochwalili" się rachunkiem za gaz za trzy zimowe miesiące. – Za okres od grudnia do lutego otrzymaliśmy rachunek w wysokości 920 tysięcy złotych. Za sam styczeń wyniosło 400 tysięcy – powiedział Dawid Błaszczykowski. Rok wcześniej w analogicznym okresie klub zapłacił około 200 tysięcy.
Skala strat jest dziś trudna do zsumowania. Osoby rządzące klubem nie chcą na razie oficjalnie oceniać sytuacji, oni też wciąż liczą. Można jednak założyć, że strata wyniesie co najmniej kilkanaście milionów złotych w skali roku. A to nie koniec problemów, bo Wisła ma też trudności niezależne od spadku. Do dziś nie otrzymała dwóch z trzech rat za Mateusza Lisa, a chodzi o 600 tysięcy euro. Złożyła tę sprawę w FIFA, ale odzyskanie pieniędzy zapewne nie będzie łatwe.
To oznacza, że trzeba oszczędzać. W poniedziałek pracownicy poszczególnych działów klubu spotykali się z zarządem. Usłyszeli, że trzeba będzie szukać oszczędności i niewykluczone są zwolnienia. Cięcia dotkną zapewne każdą dziedzinę, łącznie z akademią, która rocznie pochłania około 4,5 miliona złotych. Po serii tych spotkań zarząd klubu rozmawiał z właścicielami Wisły. Szczegóły tej rozmowy są utrzymywane w tajemnicy.
– Nasz budżet na pewno się zmniejszy po spadku – mówił w kwietniu Dawid Błaszczykowski. Oceniał, że pierwszoligowy budżet Wisły powinien być podobny do tego, którym dysponowała w kończących się rozgrywkach Miedź Legnica. Według prasowych szacunków było to 11 milionów złotych. W Ekstraklasie budżet krakowian wynosił, też wedle szacunków, nieco ponad 30 milionów złotych.
Źródło: TVPSPORT.PL