Kolarz z Erytrei Biniam Girmay z grupy Intermarche wygrał w Jesi 10. etap wyścigu Giro d'Italia. Liderem pozostał Hiszpan Juan Pedro Lopez (Trek-Segafredo).
Girmay zwyciężył po długim finiszu z ok. 40-osobowej grupy, w której byli wszyscy czołowi zawodnicy Giro. Do końca o zwycięstwo walczył z nim Holender Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix), jednak spasował kilkanaście metrów przed metą i wyciągniętym w górę kciukiem pogratulował rywalowi.
22-letni Girmay jest pierwszym Erytrejczykiem, który wygrał etap wielkiego touru. Ten sezon ma bardzo udany - wygrał dwa jednodniowe wyścigi Trofeo Alcudia-Port d'Alcudia i Gandawa-Wevelgem oraz był drugi na pierwszym etapie tegorocznego Giro (za van der Poelem).
Już na początku rywalizacji od peletonu oderwało się trzech kolarzy, którzy przejechali razem niemal cały 196-kilometrowy etap. Ostatni z nich Włoch Allesandro de Marchi (Israel-Premier Tech) został doścignięty przez peleton na 20 kilometrów przed metą. Na ostatnim, niezbyt stromym podjeźdie na czele pozostała grupa najmocniejszych kolarzy, którzy będą walczyli o końcowe zwycięstwo. Najszybszy z nich okazał się Girmay.
W czołówce klasyfikacji generalnej we wtorek nie zaszły żadne zmiany. Lopez wyprzedza o 12 sekund Portugalczyka Joao Almeidę (UAE Team Emirates) i o 14 Francuza Romaina Bardeta (Team DSM). Zakończenie wyścigu 29 maja w Weronie.