| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Obecny sezon jest dla Tomasza Kaczmarka debiutanckim w roli pierwszego trenera w PKO Ekstraklasie. 37-letni szkoleniowiec wywalczył z Lechią Gdańsk czwarte miejsce, które daje prawo gry w europejskich pucharach i został nominowany do nagrody trenera sezonu. – Nie jestem przekonany, czy powinienem znaleźć się w gronie kadydatów do tego wyróżnienia – wyznał w rozmowie z TVPSPORT.PL. Transmisja spotkania Raków - Lechia w sobotę w TVP.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Gratuluję nominacji na trenera roku w Ekstraklasie. Słyszałem, że pana zdaniem, nie do końca zasłużył pan na tę nominację...
Tomasz Kaczmarek: – Dziękuję. To duże docenienie nie tylko mnie, ale całego mojego sztabu, który wykonał kawał dobrej pracy. Nie do końca jestem przekonany co do tego, czy powinienem znaleźć się w tym gronie. Na wyjazdach nie zawsze wyglądaliśmy dobrze jako zespół, zdarzyły się słabsze momenty, z których nie byłem zadowolony. Uważam, że nagroda za ten sezon należy się Maciejowi Skorży. Walka o mistrzostwo była bardzo wymagająca i wyrównana. Oczywiście, bardzo doceniam to, co zrobili Kosta Runjaic i Marek Papszun, obaj pracują od wielu lat na bardzo wysokim poziomie. Na koniec zadecydowały jednak detale, w których lepszy okazał się Lech Poznań.
– Dla pana był to premierowy sezon w roli trenera w Ekstraklasie. Udało się wywalczyć europejskie puchary.
– Początkowo, celem była pierwsza piątka. Z czasem pojawiła się szansa rywalizacji o czwarte miejsce, które daje prawo gry w eliminacjach Ligi Konferencji UEFA. Udało się to osiągnąć. Cieszę się, bo to dobry krok w kierunku rozwoju klubu. Udana była końcówka sezonu. Piast często grał przed nami. Znaliśmy wynik ich meczu, co nakładało na nas presję. Radziliśmy z tym sobie. Rozegraliśmy dużo spotkań na wysokim poziomie. Dyskutowaliśmy o tym, że przez jedną połowę prezentujemy się świetnie, ale w drugiej znacząco obniżamy loty.
– Jesienią wyglądało to znakomicie. Byliście wiceliderem. Czego zabrakło, by rzucić wyzwanie Lechowi, Rakowowi oraz Pogoni na pełnym dystansie?
– Zabrakło dziesięciu punktów. W tamtym sezonie strata do wicemistrza wyniosła siedemnaście punktów, a do mistrza aż dwadzieścia dwa. Zrobiliśmy więc postęp, chociaż wciąż ta różnica jest spora. Sezon miał różne fazy, w tych lepszych rodziły się marzenia... Na wszystko trzeba jednak patrzeć realnie.
– Latem dojdzie do dużych zmian?
– Nie. Po pierwsze, nie widzę takiej potrzeby, a po drugie, możliwości finansowe są ograniczone. Wszyscy w klubie jesteśmy zgodni, że decydujący będzie zastrzyk jakości dla naszej drużyny, która w tym sezonie wykonała dobrą pracę i zasługuje na to, aby zostać razem i wspólnie walczyć o następne cele. Nasze ruchy będą miały sens tylko, jeśli wprowadzą nasz zespół na następny poziom. Mam nadzieję, że nie odejdzie też zbyt wielu graczy. Dzisiaj wiem tylko o tym, że opuszcza nas Tomek Makowski. Zespół, którym dysponuję, jest coraz lepiej zgrany, do tego panuje w nim bardzo dobra atmosfera. Nie ma sensu dokonywać rewolucji. Lechia od dwóch lat pracuje nad stabilizacją finansową – to inne sformułowanie dla oszczędności. Mamy mniejszy budżet niż dwa czy trzy sezony temu. My to akceptujemy i mimo tych ograniczeń chcemy zbudować bardzo konkurencyjną drużynę. Raków, Lech, Legia czy Pogoń są w innej lidze, jeśli chodzi o możliwości finansowe.
– Walka o pierwszą trójkę wciąż będzie więc bardzo trudna...
– Lechia przez ostatnie 75 lat dwukrotnie stanęła na podium. Oczywiście, w kolejnym sezonie chcemy podnieść poprzeczkę i będę oczekiwał od piłkarzy więcej, bo mamy nadal rezerwy. Nie słyszałem, by w przyszłym sezonie celem było co innego, niż pierwsza piątka. Deklarowanie czegoś więcej musiałoby mieć solidne poparcie w czynach, a nie tylko słowach.
– Jaki zespół zastał pan we wrześniu, gdy pojawił się w Lechii?
– To grupa ułożona i zdyscyplinowana. Podoba mi się podejście zawodników do pracy, nie ma najmniejszych problemów z profesjonalizmem. Wiem, że można na nich polegać. Teraz popracujemy jeszcze nad tym, by w trudnych sytuacjach umieć odpowiedzieć rywalowi jeszcze mocniej.
– Jak dużą rolę w tworzeniu atmosfery odgrywają doświadczeni zawodnicy, jak Dusan Kuciak czy Flavio Paixao?
– To olbrzymia wartość. Dwóch doświadczonych, profesjonalnych piłkarzy, bardzo mocnych pod względem mentalnym. Gdy stawiasz na nich, to zawsze wiesz, co zobaczysz na boisku. Bez wątpienia są liderami i mają duży wpływ na zespół.
– 37-letni Flavio rozegrał świetny sezon i przedłużył kontrakt o rok. Jest pan zaskoczony jego formą?
– Na pewno jest to godne podziwu. Flavio był kluczowy w wielu momentach sezonu. Ma 10 goli i 7 asyst. W niektórych spotkaniach był absolutnie kluczowy.. W pełni zasłużył na to, by być z nami w kolejnym sezonie. Gdyby miał 18 lat, sprzedalibyśmy go latem za duże pieniądze. Jeśli ktoś prezentuje się tak, jak on, to wiek nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
– Lechia będzie gotowa na ewentualną grę na trzech frontach? Jeśli zajdziecie daleko w Lidze Konferencji, będziecie musieli łączyć grę w Europie z Ekstraklasą i Pucharem Polski. Słynne w jest powiedzenie Michała Probierza o "pocałunku śmierci", którym są europejskie puchary dla polskich drużyn...
– Nie zgadzam się z tą opinią. Chcemy osiągnąć jak najwięcej w Lidze Konferencji, najlepiej byłoby zagrać w fazie grupowej. To powiedzenie nie jest słuszne. Raków i Pogoń grały w Pucharach i zagrały bardzo dobry sezon Zawsze można znaleźć argumentację, która będzie pasowała do danej sytuacji. Ja nie zamierzam szukać takich wymówek. Po to walczyliśmy o czwarte miejsce, by teraz grać w Lidze Konferencji jak najdłużej.
– Na co realnie stać was w Lidze Konferencji?
– Idealny scenariusz to awans do fazy grupowej. Na to musi złożyć się wiele czynników. Potrzeba niezłego losowania, być może w którejś rundzie przyda się szczęście, by wygrać w serii rzutów karnych… Do tego trzeba też zrobić wszystko to, na co mamy pełny wpływ – dobrze przepracować okres przygotowawczy i trochę wzmocnić zespół.
– Co najbardziej pana rozczarowało w tym sezonie?
– Nasz występ w meczu z Radomiakiem. Dla mnie najgorsze był to, jak zaprezentowaliśmy się w Radomiu. Nie byliśmy drużyną, kompletnie zabrakło nam reakcji. To był dla nas trudny moment, ale szatnia okazała się mocna i zdeterminowana, aby sobie z tą sytuacją poradzić.
– Lechia prezentuje już styl, którego pan oczekuje?
– Myślę, że na... 50 procent (śmiech). Mówię tak, bo na razie zazwyczaj rozgrywamy dobrze tylko jedną połowę spotkania. Jednym z podstawowych celów będzie osiągnięcie stabilizacji i to, by całkowicie dominować mecze i je lepiej kontrolować w sytuacjach, w których prowadzimy.
– W pewnym momencie sam wspominał pan o tym, że Lechia nieco straciła pewność siebie, a wpłynęły na to porażki...
– To normalne. Przegrane zawsze wpływają na psychikę, to nic dziwnego. Porażka może nie wpłynąć tylko na słaby zespół, który jest przyzwyczajony do tego, że schodzi z boiska pokonany. Ważne było to, że po przegranym meczu zawsze się podnosiliśmy i w kolejnym starciu było już lepiej.
– Na zakończenie sezonu zagracie z Rakowem, z którym w pierwszym meczu też przegrywaliście, ale potem strzeliliście trzy gole i zgarnęliście komplet punktów. Patrząc na progres, klub z Częstochowy może stanowić wzór dla innych polskich drużyn.
– Bez wątpienia, praca Marka Papszuna robi wrażenie. Taki sukces możesz osiągnąć tylko dzięki świetnie zorganizowanemu klubowi. Tam każdy ruch jest rozsądny, przemyślany. To później przekłada się na boisko, na którym widać, że ta drużyna jest zawsze strategicznie dobrze przygotowana i bardzo mocna mentalnie. Dla nas jest to kolejny mecz na najwyższym polskim poziomie i chcemy koniecznie zacząć wygrywać takie spotkania również na wyjeździe. Wierzę, że kibice zobaczą dzisiaj bardzo dobry mecz.