| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Na wszystkich stadionach PKO Ekstraklasy wybrzmiał w sobotę ostatni gwizdek sędziego w sezonie 2021/22. Koniec rywalizacji to idealny czas na podsumowania. Na TVPSPORT.PL postanowiliśmy wyróżnić osoby, dla których minione 12 miesięcy było bardzo udanym okresem. Nie zapomnieliśmy również o tych, którzy o minionym już sezonie chcieliby jak najszybciej... zapomnieć.
WYGRANI:
JOAO AMARAL (LECH POZNAŃ)
Na podobne wyróżnienie w Lechu zasługuje wiele osób, ale to Portugalczyk przeszedł najbardziej pozytywną przemianę. O tym, że Amaral potrafi grać, wiedziano już po jego pierwszym pobycie w Lechu, jednak teraz zaskoczył on chyba nawet samego siebie. Trener Maciej Skorża dotarł do niego, a zmiana pozycji ze skrzydła na dziesiątkę okazała się strzałem… w dziesiątkę. Amaral był motorem napędowym mistrza Polski, notując w klasyfikacji kanadyjskiej ponad 20 punktów. Kibicom zaimponował nie tylko grą, ale też przedłużeniem kontraktu – mimo iż w tej formie z kartą na ręku nowy klub znalazłby błyskawicznie.
KAROL ANGIELSKI (RADOMIAK) i ŁUKASZ SEKULSKI (WISŁA PŁOCK)
Gdyby ktoś przed sezonem wskazał, że ta dwójka wraz z Łukaszem Zwolińskim okaże się najskuteczniejszymi Polakami w lidze, teraz pewnie liczyłby już miliony. Sekulski powrócił po kilku latach do rodzinnego Płocka i to był strzał w dziesiątkę. 31-latek podwoił swój dotychczasowy dorobek bramkowy w Ekstraklasie, walnie przyczyniając się do świetnego wyniku Wisły w lidze. Dyspozycja Angielskiego jest jeszcze większym zaskoczeniem. 26-latek, który do tej pory odbijał się od najwyższej klasy rozgrywkowej, niespodziewanie walczył do samego końca o koronę króla strzelców. Był też jedynym piłkarzem Radomiaka, do którego wiosną nie można było mieć większych zastrzeżeń.
WISŁA KRAKÓW
Nominacja zbiorowa, bo do pierwszej degradacji Białej Gwiazdy od 1994 roku cegiełki dokładało sporo osób. Niczym w popularnej piosence, Wisła cicho zsuwała się z wysoka, jednak pomimo ogromnych kłopotów natury finansowej i organizacyjnej, krakowianie utrzymywali się w Ekstraklasie. Przy Reymonta zawiodło dosłownie wszystko. Transfery przeprowadzano na masową skalę i zbyt często były one nieprzemyślane. Szybko kręciła się również trenerska karuzela. Adrian Gula się nie sprawdził, a Jerzy Brzęczek również nie dźwignął pogrążonej w kryzysie drużyny, choć prawdę mówiąc, miał w tym sporo pecha. Ponadto zbyt często publicznie prano wewnątrzklubowe brudy. Pozaboiskowe działania Jakuba Błaszczykowskiego wcale nie pomagały. W tej niezbyt zdrowej atmosferze Wisła zaliczyła spadek. Następne miesiące mogą zdecydować, czy nie zmieni się on w upadek.
SŁAWOMIR STEMPNIEWSKI (RADOMIAK)
Po rundzie jesiennej prezes Radomiaka zasługiwałby na miejsce wśród wygranych, ale słabsza wiosna i absurdalne decyzje w końcówce sezonu obnażyły bałagan, jaki panuje w klubie z Radomia. Zwolnienie Dariusza Banasika było ogromnym szokiem, bowiem to w dużej mierze temu szkoleniowcowi Radomiak mógł zawdzięczać wynik ponad stan. Jeszcze bardziej absurdalne okazały się tłumaczenia Stempniewskiego. Jeśli dorzucimy do tego aferę związaną z lekarzem bez uprawnień, tajemniczym dyrektorem sportowym czy też problemami ze stadionem i infrastrukturą, otrzymamy obraz fatalnie zarządzanego klubu. Fakt, że Radomiak długo walczył w tych warunkach o puchary, brzmi wręcz komicznie.
SĘDZIOWIE
Niestety, po raz kolejny na moment kontrowersyjne decyzje sędziów przyćmiły walkę o trofea. Trener Rakowa Marek Papszun wprost zarzucał, że arbitrzy pomagają Lechowi w walce o mistrzostwo. Sporo na ich pracę narzekali również kibice Pogoni. W meczu Kolejorza miała natomiast miejsce najbardziej spektakularna pomyłka sezonu. Sędzia Damian Sylwestrzak nie zauważył ręki piłkarza Legii we własnym polu karnym, a chwilę później zakończył spotkanie, nie dając sobie możliwości analizy tej sytuacji przy pomocy VAR. Ponownie wróciła dyskusja, dlaczego dodatkowe pary oczu, które daje arbitrom VAR, nie pomagają wykluczyć ze spotkań tak ewidentnych wpadek. Często brakuje transparentności decyzji, a środowisko sędziowskie w dużej mierze znów nabrało wody w usta. Na szczęście błędy nie wypaczyły wyniku sezonu.
FILIP MLADENOVIĆ i TOMAS PEKHART (LEGIA WARSZAWA)
Wśród graczy Legii bodaj tylko Josue może uznać ten sezon za udany. Winowajców dalekiej pozycji poprzedniego mistrza Polski jest wielu, ale największy zjazd dotyczy najlepszego i najskuteczniejszego piłkarza ubiegłego sezonu. Serb zwłaszcza w pierwszej części sezonu był cieniem samego siebie, bezradnym w obronie. Pekhart jest najskuteczniejszym legionistą w tych rozgrywkach, ale to i tak wynik trzykrotnie gorszy niż poprzednio. Ponadto strzelał niemal tylko drużynom z dolnej części tabeli.