22 maj 2022 | Lekkoatletyka

Lekkoatletyka. Norbert Kobielski na podium w Birmingham. "Nie ma czasu na przeciętność"

Norbert Kobielski zajął trzecie miejsce w konkursie Diamentowej Ligi w Birmingham. To największy sukces Polaka w dorosłej karierze, być może oznaczający awans na mistrzostwa świata i Europy. – To najlepszy mój start sezonu w karierze. Czas na poważne wyniki i zarabianie pieniędzy, bo mam córeczkę w drodze – mówi TVPSPORT.PL skoczek wzwyż.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Zawodnik Lecha Krakowiaka dopiero pierwszy raz w karierze wystąpił w mityngu zaliczanego do prestiżowej serii World Athletics. Występ skoczka wzwyż w Birmingham – teoretycznie – powinien go stresować, chociaż przyznaje, że gdy obudził się w sobotę rano, od razu czuł, że to może być jego dobry dzień. I tak było. Mimo że odpadł na wysokości 2,28 metra, strącając poprzeczkę zawieszoną na takim poziomie, to rezultat 2,25 m i tak dał mu trzecią lokatę. Zresztą, przy okazji może dać mu dużo więcej.

– Nigdy dotąd nie zaczynałem startów latem na takim poziomie. Dotąd było to zdaje się 2,23 m. Ale wiedziałem, że mam prawo od siebie coraz więcej oczekiwać, bo w ostatnim czasie z trenerem udało nam się wypracować postępy na właściwie każdej płaszczyźnie: szybkości, skoczności, sile itd. Pracowałem cierpliwie, zatem chcę w końcu przełożyć to na wyniki na skoczni. Tym bardziej, że dwa najbliższe sezony będą bardzo pracowite – mówi TVPSPORT.PL Kobielski tuż po zakończeniu rywalizacji w Wielkiej Brytanii.

Pracowite lata oznaczają aż cztery imprezy mistrzowskie. Tego lata lekkoatletów czekają MŚ i ME, a przyszłym roku starty w hali oraz kolejne mistrzostwa świata, tym razem w Budapeszcie. Jednak najpierw Norbert chce wywalczyć sobie bilet do Eugene – imprezy, którą przeniesiono o rok po przełożeniu igrzysk w Tokio. Tomasz Spodenkiewicz, autor serwisu "Athletics News" zauważa, że wysoka zdobycz do rankingu światowego w Birmingham przyniesie mu już teraz na tyle wysoką lokatę, że nawet w przypadku braku spełnionego minimum Polak powinien załapać się na listę startową najważniejszej imprezy w 2022 roku.

– Jednak cele są dużo wyższe. Muszą, jeżeli chcę coś znaczyć w świecie skoku wzwyż – uważa Kobielski. – Już nie mam czasu na to, żeby odpadać na marnych wysokościach. Chcę być czołówką. Także, dlatego że w październiku spodziewam się narodzin córeczki. A tata musi przynosić do domu pieniądze na jego wychowanie – śmieje się.

– Czy córka będzie miała na imię Blanka [od Blanki Vlasic, świetnej niegdyś chorwackiej skoczkini – przyp. red.]? – pytamy.

– Przysięgam, że to była moja pierwsza myśl! Ale ostatecznie chyba zdecydujemy się na inne. I też będzie w porządku, choć pomysłów nadal jest kilka – zapowiada najlepszy z biało-czerwonych po odejściu ze stadionów Sylwestra Bednarka.

Swoją drogą, inny ojciec "w drodze", czyli płotkarz Damian Czykier, także spisał się w Birmingham bardzo dobrze. Na 110 m ppł pobiegł 13.32 sekundy, co jest jego drugim najszybszym biegiem w karierze. W sobotę zajął czwarte miejsce, które przegrał o 0.001 s, za to popisał się najlepszą reakcją startową. I co najważniejsze, zapewnił sobie minimum na MŚ. W sumie w mityngu wystąpiło jeszcze kilkoro innych Polaków, jednak ci nie odegrali w zawodach znaczących ról. Trzecie w sztafecie 4x100 m były nasze sprinterki, Patryk Dobek walczył o czołową lokatę w biegu na 800 metrów, jednak nie zdołał zaatakować na finiszu. Zmierzono mu 1:46.63.

Spośród światowych gwiazd, w Birmingham błysnęli przede wszystkim skoczkini w dal Malaika Mihambo – 7,09 metra, a ponadto dyskobol Kristian Ceh. Słoweniec rzucił aż 71,27 m. 23-latek wyszedł na prowadzenie na listach światowych i wydaje się być w kapitalnej formie. Co ciekawe, jego nowym trenerem od kilku miesięcy jest Estończyk Gerd Kanter – ten sam, który wcześniej prowadził Piotra Małachowskiego.