| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Wydaje mi się, że powinien powstać związek zawodników. Może gdyby nastąpiło coś na miarę lockoutu w NHL (zawieszenie lub odwołanie rozgrywek z inicjatywy sportowców – przyp. red.), niektóre pomysły zostałby przemyślane ponownie. Jeśli liga by nie grała, dałoby to komuś do myślenia – mówi w TVPSPORT.PL Norbert Huber, środkowy Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i reprezentacji Polski. PlusLiga ma być w przyszłym sezonie powiększona do szesnastu zespołów, co wzbudza kolejne wątpliwości zawodników.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Jak się czujesz po operacji Achillesa?
Norbert Huber: – Noga boli mnie tylko wtedy, gdy się ruszam, ale to chyba naturalny proces gojenia się rany.
– Co możesz robić, a czego nie?
– Mogę dobrze jeść, dobrze prowadzić i dbać o sylwetkę w sposób, na który pozwala mi moje zdrowie, czyli dzięki chodzeniu o kulach. Być może w krótkim czasie się to zmieni. Wszystko zależy od tego, jak będzie wyglądał mój Achilles i jakie będą dalsze kroki zalecone przez lekarzy.
– Kiedy masz dowiedzieć się czegoś więcej?
– 7 czerwca jadę na USG, zdjęcie szwów i gipsu. Od tego momentu będę chodził w specjalne zamówionym bucie Niemiec.
– Wtedy będzie wiadomo tylko o ile możesz zwiększyć ruchomość, obciążenie, czy jak długo będziesz generalnie do siebie dochodził?
– Wydaje mi się, że nie będę mógł obciążać nogi w sposób siłowy. Rehabilitacja będzie mozolna i nastawiona głównie na Achillesa, a nie na całą kończynę. Mówię na razie to, co mi się wydaje. Rzeczywistość może to zweryfikować.
– Jakie emocje wzbudziło w tobie oglądanie kolegów zdobywających złoty medal Ligi Mistrzów, gdy ciebie z nimi być nie mogło?
– Czekałem do 21:00 z niecierpliwością. Żeby się lekko odstresować, odpaliłem grilla. W czasie meczu największym problemem było to, że nie miałem wpływu na wynik i na to, co dzieje się na boisku. Oglądanie spotkań w telewizji jest średnie i dużo gorsze niż przypatrywanie się im na żywo. Najtrudniejsze było to, że z pozycji siatkarza musiałem się przesiąść do trzeciego rzędu i patrzeć mecz nie mając żadnej kontroli.
– Co myślałeś o końcówce trzeciego seta, gdy ZAKSA Kędzierzyn-Koźle miała kilka piłek meczowych i nie potrafiła skończyć spotkania?
– Że emocje na boisku są jeszcze większe niż przed telewizorem. Liczyłem na to, że szybko się to skończy. Równie dobrze mogło być jednak 2:1. Z chłopakami oglądałem powtórkę tego spotkania. W oczy rzucały się mankamenty. W pierwszym lub drugim secie mieli problemy ze skończeniem piłki w P1, czyli w pierwszym ustawieniu. W ostatnim secie w końcówce właśnie w nim staliśmy ze dwa razy i rywal tego nie wykorzystał, popełniając dwa błędy serwisowe. Możemy mówić o taktyce, ale w tamtym momencie największa rolę odgrywały emocje i wydaje mi się, że to one bardziej finalnie zadecydowały o wyniku niż konkretna strategia meczowa.
Nie można zapomnieć też o kunszcie siatkarskim Kamila Semeniuka, który w końcówce otrzymywał większość piłek od Marcina Janusza. Niezależnie czy był w pierwszej, czy drugiej linii, szukał właśnie jego w ataku.
– Bliscy musieli powstrzymywać cię przed skoczeniem na nogi w emocjach końcówki?
– Nie było takiej konieczności. Zacząłem się wydzierać dopiero w momencie, kiedy chłopaki zadzwonili do mnie z boiska na WhatsAppie. Mimo że się nie słyszeliśmy, oni krzyczeli, ja krzyczałem i to było fajnie.
– Pojawiło się wzruszenie, gdy chłopaki z drużyny zostawili dla ciebie miejsce na fotografii robionej przed meczem?
– Bardzo mnie to dotknęło wewnętrznie. Bardzo dziękuję za tego typu gest.
– Kiedy wrócisz do grania, wrócisz do PlusLigi, która będzie inna. Nie będzie w niej Kamila Semeniuka, za to będą dwa dodatkowe zespoły. Co o tym sądzisz?
– Na razie z tego, co czytam, może być to negatywna zmiana. Każdego dnia widzę kolejne artykuły na temat tego, że jest to średni i nie do końca przemyślany pomysł. Nie wiadomo, jak liga będzie wyglądać – czy będzie szesnaście polskich drużyn, czy piętnaście plus jedna z Ukrainy. Może komuś się to podoba, ale jestem przekonany, że będzie więcej minusów niż plusów tej zmiany. Największym z nich może być to, że będzie trudno znaleźć klasowych zawodników do szesnastu drużyn. Poziom może być nie taki, jakby wszyscy tego oczekiwali.
– Jurij Gładyr w "Gazecie Wyborczej" powiedział, że w pewnym momencie praca staje się rutyną, gdy wchodzi się na boisko, wiedząc, że mecz będzie po prostu "do odbębnienia".
– Zgadzam się z tymi słowami. Jeśli chodzi o naszą sytuację, to chyba nie ma związku siatkarzy, którzy usiedliby do rozmów z Polską Ligą Siatkówki na temat tego, jak wszystko powinno wyglądać.
– Uważasz, że dobrym pomysłem byłoby stworzenie go?
– Wydaje mi się, że powinien powstać związek zawodników. Może gdyby nastąpiło coś na miarę lockoutu w NHL (zawieszenie lub odwołanie rozgrywek z inicjatywy sportowców – przyp. red.), niektóre pomysły zostałby przemyślane ponownie. Jeśli liga by nie grała, dałoby to komuś do myślenia.
Czytaj również:
– Hubert Tomaszewski z Polskiego Związku Piłki Siatkowej o Lidze Narodów i planach na zgrupowanie w Seulu
– Siódmy budżet w PlusLidze i brązowy medal. Kryspin Baran z Aluron CMC Warta Zawiercie: szesnaście zespołów? Ja tego nie widzę
– Sebastian Świderski o rewolucji w siatkówce, ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle i organizacji mistrzostw świata