Za oceanem zawrzało. Wszystko za sprawą rasistowskich i ksenofobicznych ataków wymierzonych w napastnika Colorado Avalanche Nazema Kadriego, który wcześniej spowodował kontuzję bramkarza St. Louis Blues Jordana Binningtona.
Kadri ma bogatą "kartotekę" występków już w samych fazach play-off. Rok temu został zawieszony na osiem meczów za atak na głowę Justina Faulka w 1. rundzie przeciwko St. Louis Blues.
Trzy lata temu, jeszcze w barwach Toronto Maple Leafs, miejsce miała podobna sytuacja – uderzył wysoko uniesionym kijem Jake'a DeBruska z Boston Bruins i został zawieszony do końca rywalizacji zespołów w 1. rundzie. W obu przypadkach jego drużyny, bez kanadyjskiego napastnika, odpadały.
Tym razem jednak w starciu z Binningtonem trudno doszukać się jakiejkolwiek złośliwości. Był to tylko przypadek, choć na tyle nieszczęśliwy, że bramkarz Blues nie zagra do końca serii z Avalanche, co prawdopodobnie będzie równoznaczne z końcem jego udziału w tegorocznym Pucharze Stanleya. Nie było jednak mowy o jakimkolwiek zawieszeniu napastnika.
Kadri’s collision with Binnington was unfortunate but there’s no way he was trying to hit him. @brianlawton9 did a great job taking a closer look at what happened. @NHLNetwork pic.twitter.com/RCYLnaKdl7
— Jamie Hersch (@JamieHersch) May 23, 2022
Wpisy Ashley opublikowała z opisem "Świetny mecz, jestem dumna z Nazema, ale rzucam światło na to, jak wyglądało ostatnie 48 godzin dla naszej rodziny". Do starcia z Binningtonem doszło bowiem w trzecim meczu rywalizacji, a Ashley wpisy opublikowała po czwartym.
A ten czwarty Kadri rzeczywiście rozegrał świetny – strzelił hat-tricka i potwierdził znakomitą formę z najlepszego w jego dotychczasowej karierze sezonu zasadniczego. Co ważniejsze, Lawina prowadzi w serii już 3-1 i pewnie zmierza do finału konferencji. A agresja kibiców tylko dodatkowo motywuje zawodnika, który teraz na pewno postara się, by wyeliminować Blues już po piątym meczu.