30 maj 2022 | Piłka nożna / Liga Mistrzów

Liga Mistrzów. Finał z koszmarów. Gaz, bijatyki i szajki złodziei

Finał Ligi Mistrzów. Policja użyła gazu łzawiącego (fot. Getty Images)

Paweł Smoliński

Kibice Liverpoolu i Realu Madryt nie mogli spodziewać się tego, co spotka ich pod Stade de France. Na finał Ligi Mistrzów wybierali się przecież po to, by wraz ze swoją drużyną przeżyć piękne chwile. Mimo szumnych planów z Paryża wyjeżdżali ogołoceni. Nie tylko ze wspomnień, ale i pieniędzy...

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

LM: kibice dostali gazem po oczach, a UEFA... "współczuje"

Czytaj też

Kibice Liverpoolu zostali spryskani przez policję gazem łzawiącym (fot. Getty Images)

LM: kibice dostali gazem po oczach, a UEFA... "współczuje"

– Moja żona została napadnięta pod stadionem. Mój syn również – mówił na łamach "Daily Mail" były piłkarz Liverpoolu, Jason McAteer. Podobnych historii wśród fanów obu drużyn nie brakowało.

Problemy zaczęły się jeszcze przed samym meczem. Fani Liverpoolu zbyt późno dostali zgodę na to, by wejść na stadion. Ustawieni wokół obiektu stewardzi nie radzili sobie z napierającym tłumem. Zwłaszcza, że oprócz fanów The Reds, na szturm zdecydowali się mieszkańcy Saint-Denis.

Nie mając biletów forsowali ogrodzenie, wprowadzając zamęt wśród służb. Przeskakiwali przez płoty, zmuszając policję do zastosowania środków przymusu bezpośredniego oraz użycia gazu łzawiącego.

– Syn powiedział mi, że nie chce tutaj dłużej być. Że chce umrzeć – przyznała Jade Pearce, która na finał Ligi Mistrzów wybrała się z 11-letnim synem. Pomimo tego, że miała ze sobą legalnie kupione bilety, to nie dostała się na stadion. Wszystko przez zamieszanie na bramkach.

– Idąc na mecz piłkarski nie powinieneś martwić się o takie sprawy. Organizacja zawiodła po raz kolejny. To, co się wydarzyło, było przerażające – dodawał na łamach brytyjskich mediów McAteer.

Wydarzenia spod Stade de France nie umknęły widzom na całym świecie. Francuskie władze, wraz z UEFA, zadecydowały bowiem, by przełożyć początek spotkania z godziny 21:00 na 21:36. Dodatkowy czas miał wystarczyć do tego, by uporać się z trudnościami.

Jak można się domyślać – nie wystarczył. Kibice zmagali się z problemami nie tylko przez całe spotkanie, ale i przez długie godziny po ostatnim gwizdku. Wychodząc ze stadionu natykali się na zorganizowane grupy przestępcze, które – korzystając z zamieszania – biły ich i okradały.

– Pod stadionem byli złodzieje wyposażeni w małe nożyki. Wycinali nimi dziury w kieszeniach lub ucinali ramiączka od torebek. Były ich setki! – powiedział Jose Francisco Iglesias, który na sobotni finał udał się z żoną, córką i dwójką przyjaciół – Alfredo Gomezem i Cesarem Arangurenem.

– Ludzie nie wyobrażają sobie tego, co tam się działo. Pod stadionem czekały szajki złodziei, które okradały kibiców. Bójki i napaści zdarzały się co chwilę – dodał Gomez, potwierdzając tym samym słowa swojego kompana.

Trzeci z przyjaciół, Aranguren, miał mniej szczęścia. Działania złodziei doświadczył na własnej skórze. – Opuszczając stadion zorientowałem się, że ktoś wyciągnął mi z kieszeni portfel i telefon. Spostrzegłem, kto to zrobił i ruszyłem w pościg. Gdy wybiegłem za róg, zobaczyłem grupkę kilkunastu chłopaków z osiedla. Przestraszyłem się, więc zacząłem wołać o pomoc – opowiedział na łamach portalu 20minutos.es.

– Po chwili pojawiła się policja, która weszła do jednego z domów i wyprowadziła potencjalnego sprawcę. Choć była druga w nocy, to musiałem pojechać na komisariat. Po przyjeździe okazało się, że były w nim setki ludzi, zgłaszających kradzieże – kontynuował. – Gdy wyszedłem, była trzecia nad ranem. Nie wiedząc, jak dostać się z powrotem do moich kolegów, postanowiłem zatrzymać samochód na drodze. Kierowca wyczuł okazję i powiedział, że zawiezie mnie tam, ale za dziewięćdziesiąt euro. Zgodziłem się. W tamtej chwili byłbym w stanie zapłacić nawet i tysiąc – zakończył.

W sobotni wieczór podobne historie przeżyli zarówno fani Realu, jak i Liverpoolu. Francuskie służby, a także UEFA, nie sprostały zadaniu. Finał Ligi Mistrzów, mający być w teorii świętem futbolu, dostarczył kibicom najgorszych chwil w życiu. I to pomimo tego, że "na Zachodzie już sobie poradzili"...

LM: kibice dostali gazem po oczach, a UEFA... "współczuje"