| Piłka nożna / Ekstraliga kobiet
Daria Sokołowska, córka Tomasza – legendy ekstraklasowych boisk – gra w piłkę nożną w Sportisie Bydgoszcz. – Śmiałam się, że zadebiutowałam na najwyższym szczeblu szybciej niż tata – mówi. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedziała m.in. o sztuce łączenia nauki ze sportem i... chęci występów w Legii Warszawa.
Dawid Brilowski, TVPSPORT.PL: – Gdy rozmawiasz o piłce, częściej pojawiają się pytania o karierę twoją czy taty?
Daria Sokołowska: – Na szczęście moją. Choć nie ma co ukrywać, że wątek taty przewija się często.
– To bardziej motywujące czy irytujące?
– Mam do tego neutralne podejście. Tata miał bardzo udaną karierę i do dziś jest związany z piłką, więc na pewno rozmowa o nim nie jest dla mnie niczym irytującym ani nowym.
– Pozwól, że mimo wszystko przemycę ten wątek. Bo zapewne miał wpływ na to, że wybrałaś piłkę.
– Być może dzięki niemu zaczęłam się nią interesować. Ale na pewno nie zmuszał mnie do gry. W dzieciństwie uprawiałam zresztą kilka dyscyplin - także pływanie i tenis. Dopiero później musiałam z nich zrezygnować. Stało się to w czasie, gdy uznałam, że piłka podoba mi się najbardziej i chcę podążać w tym kierunku.
– Czy kiedykolwiek postrzegałaś to jako pójście w ślady ojca?
– Szczerze mówiąc nigdy nie myślałam w ten sposób. Było to bardziej urozmaicenie mojego życia. Być może tata widzi to nieco inaczej. To musi być dla niego fajne, że i ja, i brat zaczęliśmy trenować. Dzięki temu jest związany z piłką nie tylko zawodowo, ale i prywatnie. Od zawsze bardzo nam pomaga.
– Wchodzenie do świata piłki jest łatwiejsze czy trudniejsze, gdy jest się córką byłego zawodnika?
– Dobre pytanie. Bywają trudne momenty, gdy słyszę na przykład, że dostałam powołanie po nazwisku albo że tata coś mi załatwił. To nigdy nie jest miłe, szczególnie, że nie ma nic wspólnego z prawdą. Ale ani ja, ani tata nie mamy wpływu na to, co ktoś mówi. W każdym razie, pod względem rozwoju kariery bycie jego córką niczego mi nie ułatwia ani w niczym nie przeszkadza. Jedyne, czego mam więcej niż reszta, to możliwość podpytania go o różne kwestie w każdym momencie.
– W jakich sytuacjach najczęściej sięgasz po telefon, by się go o coś poradzić?
– To już powoli rytuał, że dzwonię po każdym meczu i opowiadam jak było. Jeśli ma możliwość, żeby oglądać, analizuje niektóre sytuacje i wytyka mi błędy. Zwykle jest bardziej krytyczny niż trener (śmiech). Poza tym jeśli dzwonię po poradę, chodzi zazwyczaj o ustawienie taktyczne. Szczególnie, gdy zostaję przesunięta z obrony do pomocy. To w końcu jego pozycja.
– Wnioskuję, że ma wobec ciebie trenerskie podejście.
– Bardziej ojcowskie, bo częściej od rad odbieram wsparcie.
– A nie ma między wami jakiejś mini-rywalizacji? Chociażby w statystykach – kto zagra więcej meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej?
– Śmiałam się, że zadebiutowałam na najwyższym szczeblu szybciej niż on. Ale to wyłącznie forma żartów. Grał przecież w zupełnie innych czasach. Poza tym nie ukrywajmy – w piłce kobiecej o tego typu statystyki znacznie łatwiej.
– Twój tata strzelił jednego gola dla kadry. Jeśli kiedyś i tobie uda się strzelić, nie będziesz miała poczucia, że go w jakimś sensie dogoniłaś?
– Raczej nie, bo to nie wyścig. Pewnie bym mu tę bramkę zadedykowała.
– Wspomniałaś, że od dzieciństwa byłaś aktywna. Od kiedy zaczęłaś grać w piłkę?
– W pierwszej albo drugiej klasie podstawówki. Nikt wtedy nie myślał, że będę robić to profesjonalnie. Kopałam z chłopakami, na boisku zdobywałam znajomości. Spodobało mi się to na tyle, że kilka lat później trafiłam do zespołu kobiecego.
– Rzadko zdarza się, by dziewczyny w podstawówce ot tak grały w piłkę.
– Na szczęście dobrze trafiłam. W moim środowisku nie budziło to ani zdziwienia, ani niechęci. Zresztą coraz więcej dziewczynek kopie piłkę. U nas w Sportisie mamy sekcję dla najmłodszych. Moje pokolenie ma znacznie więcej możliwości niż zawodniczki 10-15 lat starsze.
– Sportis, o którym wspominasz, to twój obecny etap kariery – już tej profesjonalnej.
– Wcześniej byłam w Pradze Warszawa. Grałam głównie w juniorkach, choć czasami dostawałam szansę na boiskach pierwszej ligi. Dwa lata temu stwierdziłam, że potrzebuję zmiany. Trafiłam do Sportisu, co z perspektywy czasu uznaję za dobry ruch.
– Wyjazd do Bydgoszczy oznaczał dla ciebie całkowitą zmianę otoczenia. Decyzja o wyjeździe przyszła łatwo?
– Rzeczywiście, zdecydowałam się na ogromną zmianę. Wcześniej rozstawałam się z domem maksymalnie na tygodniowy obóz. Tymczasem w wieku 17 lat po prostu wyjechałam – zostawiłam rodziców, znajomych, szkołę. Ale jak już przyjechałam do Sportisu na testy, byłam przekonana, czego chcę. Trudniej było później, żeby się zaaklimatyzować.
– Musiałaś zmienić liceum.
– Miałam o tyle dobrze, że w Warszawie już od pierwszej klasy miałam rozszerzone matematykę, biologię i chemię, a w Bydgoszczy rozszerzenia zaczynały się dopiero rok później. Z niektórymi rzeczami byłam więc do przodu. Nadrabiać musiałam jedynie język francuski.
– Wyczytałem, że chciałaś iść na medycynę. To aktualne?
– Myślałam o medycynie, ale porzuciłam ten pomysł. Realizowanie go oznaczałoby wybór długich i zobowiązujących studiów. Mogłabym nie dać rady. Jedno to trudności związane z materiałem, a drugie – że musiałabym pozostać na jednej uczelni przez siedem lat. Postanowiłam, że spróbuję któregoś z kierunków okołomedycznych, na przykład biotechnologii. Dzięki temu będę miała trzyletni licencjat, a później dwuletnią magisterkę.
– No właśnie, bo wybierając uczelnię musisz myśleć o mieście, w którym będziesz grać.
– Dokładnie. I na odwrót, patrząc na ewentualne transfery, muszę brać pod uwagę miasta, które mają uczelnię z interesującym mnie kierunkiem. Bo chciałabym łączyć karierę sportową i naukową. Nie jest to niewykonalne. Nawet u nas w klubie wiele dziewczyn studiuje.
– Studia zaczniesz w Bydgoszczy?
– Jestem w trakcie prowadzenia rozmów odnośnie kontraktu na przyszły sezon. Właściwie na negocjacje mam czas do końca czerwca, bo wtedy kończy się możliwość rejestracji na uczelnie. Niedługo wszystko się więc wyjaśni. Na pewno jeśli miałabym zostać, wybiorę uczelnię w Toruniu.
– Wybory, które teraz podejmujesz, są trudniejsze niż przenosiny z Warszawy do Bydgoszczy?
– Zdecydowanie. Muszę podjąć dwie decyzje naraz – wybrać i klub i uczelnię. Wtedy decydowała piłka, bo przecież w każdym mieście są licea.
– Jest możliwe, że wybierzesz klub ze względu na uczelnię, a nie na odwrót?
– Wydaje mi się, że nie. Każda uczelnia ma porównywalny poziom. Najważniejsze, żeby miasto, w którym będę grała, miało jakąkolwiek z "moim" kierunkiem.
– Kariera naukowa kręciłaby cię równie mocno jak piłka?
– Oczywiście. Mam marzenia związane zarówno z grą, jak i ze sprawami okołomedycznymi.
– Zatem co jest największym marzeniem?
– Gra w zagranicznym klubie, na bardzo wysokim poziomie. A jakbym przy okazji udało się podjąć tam pracę w jakimś laboratorium, byłoby w ogóle świetnie. Nigdy nie miałam problemów z językami, więc myślę, że bez problemu bym się odnalazła.
– Jakbyś nie miała taty-piłkarza, nie byłoby ci łatwiej rzucić piłki i pójść całkowicie w naukę?
– Nie. Tata niczego mi nie narzuca. Często rozmawiamy i wiem, że mam jego wsparcie, nawet jeśli zrezygnowałabym z piłki i poświęciła się edukacji. Nie muszę grać, by był ze mnie dumny. Jeśli powiedziałabym mu, że wolę być w laboratorium, na pewno by mnie poparł.
– Nigdy nie myślałaś, żeby właśnie tak zrobić: zostawić piłkę i wybrać inną ścieżkę?
– Byłoby mi trudno bez piłki. Trenuję od wielu lat i poświęciłam naprawdę sporo, żeby dojść do miejsca, w którym jestem. Uwielbiam grać i nie zostawię tego.
– Mimo wszystko łączenie tak skomplikowanej dziedziny ze sportem nie jest proste. Jak sobie radzisz?
– Przed maturą wiedziałam, że kluczem jest utrzymanie koncentracji na zajęciach. Starałam się wynosić jak najwięcej ze szkoły, bo wiedziałam, że w domu będę miała bardzo mało czasu na powtarzanie. Po lekcjach zazwyczaj szłam na trening, a później byłam zmęczona tak bardzo, że nie byłam w stanie się uczyć. Na czytanie notatek pozostawał czas w drodze na mecze.
– Wrócę do sfery marzeń. Jeśli liga zagraniczna, to która?
– Od dwóch lat uczę się francuskiego, a Lyon jest obecnie najlepszą drużyną w Europie. Myślę, że to byłby dobry kierunek. A jeśli nie liga francuska, to może hiszpańska?
– Masz tam swoje sympatie klubowe?
– Moją ulubioną zagraniczną drużyną jest Real Madryt. Lubię też Manchester City czy Chelsea.
– Często oglądasz mecze?
– Zależy w jakim okresie. Przed maturą trudno było znaleźć czas, choć finał Ligi Mistrzów widziałam. Byłam też na Legii z Cracovią.
– Jako kibic?
– Tak. W Polsce kibicuję Legii.
– Twój tata grał w jej barwach. Gdyby kobieca sekcja Legii awansowała do Ekstraligi i złożyła ci ofertę...?
– Jeśli klub byłby na dobrym poziomie i oferta byłaby dobra, myślę, że bym się zgodziła. I cieszyła z tego, że mogę grać dla Legii. Byłoby to fajne zarówno dla mnie, jak i dla taty. A i może dla samego klubu, który miałby dodatkową promocję. Emocjonalnie byłoby to bardzo dobre przeżycie.
– Tylko zanim Legia awansuje do Ekstraligi, możesz być już gdzieś we Francji.
– No to może Legia na zakończenie kariery? Nie no, śmieję się, nie myślę jeszcze o zakończeniu. Choć nie skreślam żadnej propozycji. To, czy przejdę do jakiegoś klubu, zależy od wielu czynników – i od tego, jak potoczy się moja dalsza kariera.
– Obecnie już drugi sezon jesteś w Sportisie Bydgoszcz. Czym ten klub różni się od pozostałych?
– Rywalki często narzekają na nasz styl. Mamy opinię agresywnie grających. Trener nakreślił nam właśnie taki plan – żebyśmy były zaangażowane i nie bały się iść na piłkę. Futbol to sport kontaktowy, nie można tego uniknąć. A żadna z nas nie zamierza zrobić nikomu krzywdy.
– Skończyłyście na dziewiątym miejscu w Ekstralidze, choć od szóstego dzieliło was niewiele. Przed rozpoczęciem rozgrywek zakładałyście sobie jakiś cel wynikowy?
– Fajnym prognostykiem była runda jesienna, którą kończyłyśmy na szóstym miejscu. Liczyłyśmy na to, że uda się utrzymać tę pozycję. Później zrobił się jednak ścisk w tabeli, a jeden mecz mógł zaważyć na awansie lub spadku o trzy miejsca. Skończyłyśmy dziewiąte. Mamy niedosyt, a z drugiej strony widzimy progres w naszej grze w porównaniu z ubiegłym rokiem.
– W ostatnim czasie nabyłaś też doświadczeń reprezentacyjnych. Póki co w młodzieżówkach.
– Pierwszy epizod miałam jeszcze w kadrze U15, ale grałyśmy tam tylko mecze towarzyskie. Teraz miałam okazję zagrać w reprezentacji U19. To coś niesamowitego wyjść w pierwszym składzie, odśpiewać hymn. Uczucie nie do opisania – ogromna satysfakcja.
– Nie ulega wątpliwości, że zaczynając karierę teraz, masz łatwiej niż starsze dziewczyny. Ale czy to już etap, w którym można powiedzieć, że drzwi są otwarte dla wszystkich?
– Stereotypowość istnieje nadal, choć nie jest tak widoczna jak wcześniej. Poza tym przydałby nam się lepszy marketing. Przykładem może być sam Puchar Polski, którego termin nie był sprzyjający zarówno dla kibiców, jak i zawodniczek. Został rozegrany w czwartek, kiedy wiele osób pracowało i nie mogło dotrzeć na mecz.
– Jakbyś miała zmienić coś w naszej piłce kobiecej, co by to było?
– Planowanie. Poranne godziny meczów nie zachęcają kibiców. Terminarz bywa źle poukładany, jak chociażby w przypadku wspomnianego finału Pucharu Polski, który zbiegł się z ostatnią kolejką Ekstraligi. Kilkadziesiąt godzin po jego zakończeniu Śląsk i Czarni grały ostatnie mecze sezonu. Same miałyśmy podobną sytuację w ubiegłym roku, gdy w środowy wieczór rozegrałyśmy 120 minut w Jelnej, skąd wracałyśmy 10 godzin, by w sobotę o szóstej rano wyjechać na kolejny mecz do Wrocławia.
Można by wszystko trochę lepiej ułożyć. Poza tym dodałabym więcej transmisji w telewizji i może ustaliła miejsce finału Pucharu Polski? Taki mecz to naprawdę świetna okazja do wypromowania kobiecej piłki.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.