Iga Świątek dzień po 21. urodzinach pokonała 6:3, 6:2 Jessicę Pegulę i awansowała do półfinału French Open. "Starzejąca się, ale wciąż świeża" – napisała po zwycięstwie na obiektywie kamery.
Po zwycięstwie Świątek tradycyjnie przepytał przeprowadzający rozmowy na korcie Alex Corretja. Były świetny hiszpański tenisista zapytał, dlaczego nie latała tak, jak do tego przyzwyczaiła. – Jessica grała tak płasko, że nie miałam jak latać. W meczach z nią musisz być nisko na nogach – odpowiedziała Polka.
Cieszyła się z poprawy pogody w Paryżu, choć przyznała, że aura nie robi jej większej różnicy. – Na pewno dzisiejszy dzień jest cieplejszy, więc piłka latała szybciej. Ale bez względu na pogodę, atmosfera tu jest wspaniała. Zagrałam tu już sporo meczów i to zawsze wspaniałe doświadczenie – podkreśliła i została nagrodzona owacją publiczności.
Corretja zapytał, czy bardzo się stresowała. – Oczywiście, zawsze są jakieś nerwy. Ale czasem stres to pozytywny bodziec, dzięki któremu jest się bardziej sprężonym i aktywnym. Staram się tak go wykorzystywać – zaznaczyła Świątek.
Przyznała też, że nie miała za bardzo okazji do świętowania ww wtorek urodzin. – Nie, nie mam jeszcze na tyle doświadczenia, by pozwolić sobie na wyluzowanie i odpuszczenie. Ale może za trzy lata będę już mogła dzień przed swoim meczem usiąść na kanapie i obejrzeć finał Ligi Mistrzów... – śmiała się.
Na koniec, schodząc z kortu, zgodnie z tradycją dostała flamaster. Jak to Świątek, nie złożyła autografu, tylko napisała coś a la dedykacja. "Getting old, but still fresh. 21" (pol. "Starzejąca się, ale wciąż świeża. 21"). To "21" dopisała obok zamazanego "22" – ze zmęczenia i emocji w pierwszej chwili... pomyliła swój wiek.
Polka tym razem nie będzie już miała dnia odpoczynku. Półfinał z Darią Kasatkiną (WTA 20) rozegra w czwartek.