04 cze 2022 | Lekkoatletyka

Anita Włodarczyk i Malwina Kopron bez błysku w Bydgoszczy. I nic nie szkodzi

Anita Włodarczyk wygrała konkurs młociarek w 4. Memoriale Ireny Szewińskiej. W Bydgoszczy jednak wielkiego rzucania nie było, do triumfu wystarczyła jej próba na 74,13 metra. Jednak na tym etapie obniżka formy jest zrozumiała. Mistrzyni olimpijska dopiero skończyła zgrupowanie – po to, żeby błyski przyszły na lipcowe mistrzostwa świata.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

WARTO WIEDZIEĆ: POLSKI MISTRZ ŚWIATA WRACA DO TRENERA SPRZED LAT

Kto spodziewał się w piątek w Bydgoszczy wielkiego rzucania Anity Włodarczyk, musiał obejść się smakiem. Mimo że na stadionie Zawiszy 35-latka biła kiedyś rekord świata, a w ubiegłym roku rozpoczęła marsz po trzecie złoto olimpijskie, to tym razem kibice nie obejrzeli jej kolejnego znakomitego konkursu. Wyszedł tylko poprawny, podobnie jak w przypadku brązowej medalistki z Tokio Malwiny Kopron. Rekordzistka globu długo nie mogła odnaleźć się w konkursie, a najwięcej zmierzono jej 74,13 metra. Kopron skończyła konkurs wynikiem 72,44 m – obie panie już tej wiosny stać było na więcej.

Ale paradoksalnie taki start nie zwiastuje nic złego. A może wprost przeciwnie.

Zdumiewająca scena na bieżni. Białorusinka została Polką?

Czytaj też

Zdumiewająca scena na bieżni. Białorusinka została Polką?

Dwa tygodnie w Arłamowie. To normalne, że teraz jest jeszcze czas treningu, a nie cudów

Włodarczyk przyjechała do Bydgoszczy po blisko miesięcznej przerwie od startów. Dość powiedzieć, że chociaż mamy już czerwiec, to młociarze generalnie nie mieli dotąd zbyt wielu okazji do występów. Mistrzyni po kwietniowym teście formy w Antalyi i znakomitym konkursie w Nairobi na początku maja (78,06 metra – drugi w tym momencie wynik na świecie) nie szukała na siłę kolejnych mityngów. Zamiast tego trener Ivica Jakelić zdecydował z nią o wyjeździe na zgrupowanie – tym razem na dwa tygodnie do Arłamowa. Włodarczyk jeździ w Bieszczady od sześciu lat, w hotelu dawniej zbudowano jej nawet specjalnie koło. Co ciekawe, jest tam również miejsce do rzutów... z górki, stąd bywało, że jej młoty latały w tych warunkach nawet ponad 90 metrów.

"Witamy cię w sportowym domu" – napisali jej gospodarze ośrodka na powitanie. A ona sama przyznała później w mediach społecznościowych, że to jej ulubione miejsce. To nie przypadek, że właśnie stamtąd Polka poleciała prosto na igrzyska w Tokio, gdzie ku zaskoczeniu wszystkich sięgnęła po trzeci olimpijski triumf.

Bydgoszcz: HT - 1. Anita Włodarczyk 74.13 (68.14 69.48 74.98 74.13 69.00 73.99) 3. Malwina Kopron 72.44 (71.14 71.32 68.89 X X 72.44) 8. Katarzyna Furmanek 68.45.
— Athletics News (@Nedops) June 3, 2022

Teraz również, jak można się domyślać, nie próżnowała. Po drodze rzucała zresztą nie tylko młotem o wadze 4 kilogramów – przepisowym – ale i aż o dwa kg cięższym. To normalny element treningu – mężczyźni sięgają czasami po sprzęt o wadze nawet 9 kg – ale tu pojawia się wskazówka, że ta pora to jeszcze nie czas na wielkie wyniki. Cięższym sprzętem zwykle trenuje się, gdy trwa czas mocniejszych zajęć, a nie tzw. wyświeżenie organizmu przed najważniejszymi imprezami. A to znak, że młociarka nie jest wciąż w dyspozycji, którą szykują z chorwackim specjalistą na lipcowe MŚ. Równie dobrze, jej mięśnie po dużej dawce obciążeń w piątek mogły być po prostu zmęczone.

Zdumiewająca scena na bieżni. Białorusinka została Polką?

Czytaj też

Zdumiewająca scena na bieżni. Białorusinka została Polką?

Kuriozalny protest lekkoatletów w Hiszpanii. Wszczęli "koszulkową rewolucję"

Czytaj też

Lekkoatleci w Vigo rozpoczęli "topową rewolucję" w proteście przeciwko władzom stadionu. (fot. Twitter)

Kuriozalny protest lekkoatletów w Hiszpanii. Wszczęli "koszulkową rewolucję"

Polskie młociarki kontra armia USA. I to na ich terenie

Włodarczyk i Kopron, o której nie wolno zapominać jako brązowej medalistce z Tokio, czeka teraz niedzielny występ w Memoriale Janusza Kusocińskiego na Stadionie Śląskim. Włodarczyk zresztą reprezentuje lokalny klub. Potem krajowa czołówka pojedzie na MP w Suwałkach (9-11 czerwca), ale tam nie powinniśmy się jeszcze spodziewać cudów. Bo te mają nadejść w lipcu w Eugene i w sierpniu w Monachium, gdzie lekkoatletów czekają mistrzostwa Europy. Bez Amerykanek – najgroźniejszych obecnie rywalek polskich specjalistek od młota. Te wspominamy nie bez przyczyny. Zawodniczki z USA już minionego lata zajęły hurtowo miejsca 1, 3, 5 i 7 na światowych listach. A DeAnna Price – mistrzyni świata z Doha – jako druga kobieta w dziejach przekroczyła granicę 80 m.

W tym roku Amerykanki już w liczbie dwóch mają wyniki powyżej 78 m. To poważne wyzwanie. Tym większe, że w MŚ tym razem będą gospodyniami. A one właśnie na swojej ziemi zwykle wykręcają te najbardziej wartościowe rezultaty.

Polki mają już minima na MŚ i ME. Tyle tylko, że jako medalistki olimpijskie w tych imprezach na pewno zamierzają postarać się o coś więcej. O maksimum.

Kuriozalny protest lekkoatletów w Hiszpanii. Wszczęli "koszulkową rewolucję"