Joanna Jędrzejczyk wraca do oktagonu. Na gali UFC 275 Polka stoczy rewanżowy pojedynek z Weili Zhang, z którą przegrała niejednogłośną decyzją sędziów w marcu 2020 roku. Przed walką, która wyłoni następną pretendentkę dywizji słomkowej UFC, "JJ" w rozmowie dla TVPSPORT.PL opowiedziała o planie na walkę, aklimatyzacji w Singapurze oraz ostatniej wygranej Karoliny Kowalkiewicz w Las Vegas.
Joanna Jędrzejczyk o aklimatyzacji w Singapurze:
– Bardzo mocno w to wierzę, że tu wygram. Ciężko przygotowywałam się pięć miesięcy w Stanach Zjednoczonych do powrotu po dwóch latach. Pierwsze dni tutaj mijały bardzo fajnie, adaptuję się do tutejszej strefy czasowej i klimatu. Nie odczuwam dużej różnicy, bo przez to, że ostatnie miesiące spędziłam na Florydzie, tutejsze ciepło i wilgotność mi nie przeszkadzają. Bardzo dobrze śpię, zwłaszcza że gala odbędzie się tutaj w godzinach porannych. W niedzielę wstanę, zjem śniadanie i pojadę na halę. Zawalczę około 10:40 lokalnego czasu.
...o tym, czy ze względu na poranną godzinę gali musiała dużo zmienić podczas ostatniego tygodnia przygotowań:
– Zdecydowanie. Muszę trochę wcześniej się kłaść, nie mogę pozwolić sobie na przeciąganie wieczoru do 1-2 w nocy. Zwykle chodzi o to, żeby długo spać, potem w ciągu dnia zrobić jedną drzemkę, dobrze zjeść. Teraz kłądę się jednak wcześniej, wstaję rano, żeby być rześką. Miałam już taką walkę, gdy broniłam pas w Australii w 2015 roku [na gali UFC 193 – przyp. red.]. Jest to coś innego, ale myślę, że fajnego. Ta ciężka praca rozkłada się na kilka miesięcy poprzedzających galę, a potem chodzi o jedną noc i moment walki. Organizm różnie reaguje po zbijaniu wagi, po nawodnieniu, po tym, jak się spało dzień wcześniej. Sen po ważeniu, jedzenie, drzemki... czasami, jak to nazywamy, jesteśmy po tym "zaklejeni" podczas walki. Tutaj [walcząc rano] czuję, że będę bardzo rześka i wszystko będzie dobrze. Tutaj za oknem budują jakąś wielką scenę i mam nadzieję, że w sobotę nie będzie żadnego koncertu, bo muszę się wcześnie położyć. Walczenie tak wcześnie ma jednak dużo dobrego, bo nie ma tego wyczekiwania przez cały dzień. Wstajesz rano... i za chwilę jesteś po robocie!
...o tym, co miała na myśli, zapowiadając sprytniejsze podejście do rewanżu:
– To jest pojedynek trzyrundowy i muszę tutaj od pierwszych minut rozdać swoje karty. Często pierwsza runda jest badawcza, na "przeczytanie się". Gdy walczysz na dystansie pięciu rund, masz potem jeszcze cztery, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tutaj trzeba będzie jednak od początku mocno pracować, żeby tej pierwszej rundy nie oddać przeciwniczce. Od pierwszych sekund będę musiała wykazać się odpowiednią, sportową złością i agresją... ale jednocześnie mądrością i spokojem w trzymaniu się gameplanu. Nie mogę powtórzyć błędów, które popełniłam w pierwszej walce. Tutaj niepotrzebne będzie wdawanie się w wymiany, tak jak wtedy. Weili lubi wymiany w krótkim dystansie, jest zawodniczką kontrującą. Trzeba wykorzystać swoje atuty, takie jak zasięg i praca na nogach.
...o tym, czy ma wymarzone miejsce, gdzie chciałaby jeszcze zawalczyć i o plotkach dotyczących listopadowej gali w Madison Square Garden w Nowym Jorku:
– Raczej nie mam takich wymarzonych miejsc. Przed chwilą rozmawiałam z mediami z Abu Zabi i "zapraszali" mnie tam na walkę mistrzowską, także zobaczymy. Ja jednak chciałabym zawalczyć o tytuł w MSG w Nowym Yorku. Nie wybiegajmy w przyszłość za mocno, ale lubię wizualizować sobie to, co chcę osiągnąć w życiu. Nie wiemy jeszcze [czy UFC faktycznie wróci tam w listopadzie], ale raczej to jest taka gala, która na stałe wpisała się w kalendarz UFC. Wiadomo, że MMA w Nowym Jorku jest od niedawna, od 2016 roku. Miałam okazję walczyć tam na UFC 205 z Karoliną Kowalkiewicz. Wiemy, jak obleganą areną jest MSG, więc myślę, że ten pierwszy weekend listopada UFC ma tam zabukowane na kilka lat do przodu.
...o tym, czy zaskoczyła ją przegrana Rose Namajunas z Carlą Esparzą:
– Bardzo mocno myślałam, że Rose wygra tę walkę. Ale to też pokazuje, jak przewrotny jest sport. Chodzi o to, że w każdej walce mamy troszeczkę inne możliwości i jak możemy się pokazać. To mi udowodniło, że historia lubi się powtarzać, zatacza koło i wszystko jest możliwe. To ciekawe, bo ja wygrałam pas, pokonując w 2014 roku Carlę Esparzę. Potem przegrałam z Rose, teraz Carla wygrała z Rosę... to jest istne szaleństwo, co się tutaj dzieje. Ale taki jest sport – nieprzewidywalny.
...o tym, czy żałuje, że Namajunas straciła tytuł i w ewentualnej walce o pas Jędrzejczyk nie będzie mogła zrewanżować się jej za dwie przegrane:
– Na chwilę obecną nie. Wygrała lepsza. Możemy polemizować na temat ich walki i jak wyglądała. Ale fakty są takie, że na dzień dzisiejszy Carla Esparza jest mistrzynią, dzierży pas i nie można niczego jej odbierać. To nie było jej dane, wszystko wypracowała.
...o tym, czy podtrzymuje zdanie z 2020 roku, że odzyskanie tytułu będzie znaczyło więcej niż wcześniejsze pięć obron pasa:
– Jak najbardziej. To będzie scementowanie mojego dziedzictwa – tym bardziej, że w przyszłym roku miną dwie dekady, odkąd zaczęłam trenować sztuki walki. To coś pięknego.
...o planach po walce:
– Lecę do Indonezji na krótkie wakacje, dlatego zapraszam na Okęcie 21 czerwca, kiedy będę wracać do Polski. Planuję zostać tu trzy dni i polecieć do Las Vegas na walkę Mateusza Gamrota, na UFC International Fight Week i potem być gościem UFC na gali w Londynie. Następnie chciałabym wrócić do Stanów i zacząć przygotowywać się po pojedynku o mistrzowski pas... ale nie wybiegajmy w przyszłość.
...o tym, czy nadrobiła zwycięską walkę Karoliny Kowalkiewicz z Felice Herrig i czy dotarły do niej podziękowania ze strony Polki:
– Nie miałam jeszcze możliwości obejrzenia walki – mamy tutaj bardzo dużo obowiązków medialnych, ale chcę tak pracować, bo wiem, jak ważne jest to dla aspektów promocyjnych zawodnika i organizacji. Ale na pewno nadrobię tę walkę. Najważniejsze, że Karolina wygrała w pięknym stylu i to jest coś wspaniałego. Jak najbardziej, dotarła do mnie jej wypowiedź [o tym, że zwycięstwo to także zasługa "JJ" – przyp. red.]. Karola: to jest twój trud, twoje poświęcenie – i twoje zwycięstwo!