11 cze 2022 | Motorowe

WEC. 24h Le Mans. "L'Equipe" o "nowym życiu" Roberta Kubicy. "Feniks, który powrócił"

Czas na próbę numer 2. Kolejne podejście do 24-godzinnego wyścigu w Le Mans zaliczy w sobotę Robert Kubica. "Nowa młodość, powrócił niczym feniks, kolejne wyścigowe życie" – tych wyrażeń używa francuskie "L'Equipe", dla którego historia Polaka jest jedną z najciekawszych przed zbliżającym się wyścigowym klasykiem.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

24h Le Mans. Prema Orlen Team ruszy z 10. pola startowego. Pole position dla Toyoty

Kubica i "Wyścigowi Piekarze". Oto polskie nadzieje w Le Mans

Czytaj też

Robert Kubica (L) i Jakub Śmiechowski (P) (fot. Getty)

Kubica i "Wyścigowi Piekarze". Oto polskie nadzieje w Le Mans

Francuski czołowy dziennik zaznacza na wstępie, jak wiele "wyścigowych" żyć poznał już Kubica. "Polak był wielką nadzieją, gdy zdobył tytuł mistrzowski w Formule Renault 3.5 w 2005 roku. Jako kierowca BMW w Formule 1, cudem przeżył przerażający wypadek podczas Grand Prix Kanady 2007 w swoim drugim sezonie. Zajął 4. miejsce w sezonie 2008, był nawet kandydatem na mistrza świata. Wspinaczkę na szczyt przerwał wypadek podczas rajdu we Włoszech w 2011 roku, gdzie niemal stracił możliwość posługiwania się prawą ręką. Niczym feniks powrócił najpierw w WRC w 2013 roku, a następnie w F1 w 2019 roku, w Williamsie" – nakreśla sylwetkę kierowcy "L'Equipe".

Jeżdżący od 2021 roku w wyścigach długodystansowych Kubica chce zbliżyć się do zwycięstwa w klasie LMP2. Zostało mu zabrane rok temu przez awarię na ostatnim okrążeniu, co przełożyło się dramatyczny finał dla niego i partnerów z Orlen Team WRT: Louisa Deletraza i Yifeia Ye. Ze Szwajcarem 37-latek współpracuje nadal, ale Chińczyka zmienił inny kierowca ze srebrną licencją FIA: Lorenzo Colombo.

"Jeśli jednak to jest najgorsze wspomnienie w tej dyscyplinie, to ostatecznie nic w porównaniu z tym, co Polak przeżył od początku swojej kariery – ze wszystkimi przeszkodami, które musiał pokonać, z bólem i wątpliwościami, jaki musiał znieść" – napisano we francuskim dzienniku.

– To wszystko bardzo różni się od tego, co robiłem wcześniej, nawet jeśli cel jest zawsze ten sam: być tak szybkim, jak to możliwe. Musiałem zmienić nastawienie, w szczególności, aby ułatwić życie kolegom z załogi. Musisz iść na kompromis np. w ustawieniach samochodu. I z tego punktu widzenia lubię endurance – powiedział Kubica.

– Mój pierwszy 24-godzinny wyścig odbył się w Dubaju w GT3 w 2017 roku. Pierwsza rzecz, którą zrobiłem po "wysiadce"? Nie podoba mi się to. Nie lubiłem dzielić się autem. Byłem jeszcze trochę młodszy. Ale nauczyłem się to lubić. Gdybym dołączył do endurance na stałe pięć lat temu, prawdopodobnie nie czułbym się tak spełniony. Mój umysł otworzył się na świat, na to, czego się tutaj wymaga. A moi koledzy z drużyny są teraz jak moje dzieci. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby im pomóc i pomóc zespołowi – opisuje wrażenia Polak, którego zespół wywalczył piąte miejsce w klasie LMP2 w kwalifikacjach do wyścigu.

Rywalizacja na przestrzeni 24 godzin także stała się tematem rozmowy. – Musiałem testować wytrzymałość i swoje ciało. Miałem szczęście, że mogłem wrócić do F1 z Williamsem w 2019 roku. Nie było to łatwe, ale bez wątpienia nikt nie postawiłby euro na mój powrót. Potem poszedłem do DTM, bo lepiej znałem wyścigi sprinterskie. A kiedy to się skończyło, zastanawiałem się, co było dla mnie największym wyzwaniem. Były to wyścigi IMSA, ELMS i WEC – stwierdza.

Ponownie też pojawiło się pytanie o to, czy nie brakuje mu jazdy w Formule 1. Polak był jej częścią w latach 2006-2010, 2019 i podczas dwóch GP w roku 2021. W sezonach 2018 i 2020-2022 pełnił i nadal sprawuje za to rolę kierowcy rezerwowego. – Nic nie zbliża się do F1 pod względem osiągów, więc tak, tęsknię za tym. Brakuje mi bycia kierowcą F1, bo to także bycie częścią zespołu, a nie tylko przebywanie na torze. Lubiłem brać udział w dyskusjach technicznych. Dorastałem w garażu i przez to mam inną mentalność niż niektórzy kierowcy – kończy Kubica.

Całość rozmowy dostępna na lequipe.fr.