Przejdź do pełnej wersji artykułu

Reprezentacja Polski. Wyciągnąć wnioski i wygrać. Jak zagrać z Belgią?

/ Reprezentacja Polski przegrała z Belgią 1:6 (fot. Getty Images) Reprezentacja Polski przegrała z Belgią 1:6 (fot. Getty Images)

Zaledwie tydzień wystarczył do tego, by biało-czerwoni otrząsnęli się po kompromitującej porażce z Belgią. W sobotę zremisowali z Holandią i do rewanżu z ekipą Roberto Martineza przystąpią w dobrych nastrojach. Jak zapowiedział Czesław Michniewicz – będą chcieli wygrać. Czy im się to uda? Wszystko zależy od tego, czy selekcjoner wyciągnął wnioski ze spotkania w Brukseli... 

Czytaj też:

Reprezentacja Polski zremisowała z Holandią w meczu Ligi Narodów (fot. Getty Images)

Reprezentacja Polski. Plan Michniewicza wypalił. Jak biało-czerwoni zagrali z Holandią?

PRZEGRANY ŚRODEK

Przed środowym starciem na Stadionie Króla Baudouina I Michniewicz zastanawiał się, z którego ustawienia powinien skorzystać – 4-3-3 czy 3-4-2-1. Finalnie zdecydował się na to pierwsze. I nie wyszedł na tym najlepiej.

Polacy od pierwszych minut przegrywali walkę w środku pola. Grzegorz Krychowiak, Szymon Żurkowski i Piotr Zieliński musieli mierzyć się z czterema belgijskimi pomocnikami – Axelem Witselem, Yourim Tielemansem, Kevinem De Bruyne i Edenem Hazardem.

Gospodarze ustawicznie wykorzystywali tę przewagę, szybko wymieniając piłkę. Ta trafiała zazwyczaj do Hazarda, który – z racji stosowanego systemu – pozostawał bez krycia. Ustawiał się między liniami, skąd stwarzał zagrożenie dla polskiej defensywy.

Jan Bednarek i Kamil Glik umożliwiali mu to swoją pasywną postawą. Rzadko wychodzili do przodu i nie skracali pola gry. Belgowie korzystali więc z wolnych przestrzeni i wykazywali się kreatywnością.

Witsel wymienił najwięcej podań w tym spotkaniu, a De Bruyne i Tielemans nie pozostali daleko w tyle. Dzięki ich aktywności Belgowie przeprowadzili 32 procent ataków środkiem pola.

SYSTEM NA SYSTEM

Takiej swobody w centralnej części boiska nie mieli ani w meczu z Holandią, ani z Walią. Obie te drużyny zagrały przeciwko nim w ustawieniach z trójką obrońców. Zminimalizowały tym samym potencjalną dziurę w środku, zmuszając rywali do gry skrzydłami.

Przeciwko Holandii Belgowie przeprowadzili 27 procent wszystkich ataków środkiem boiska, a przeciwko Walii zaledwie 25. W obu tych meczach najczęściej podającymi piłkarzami ekipy Martineza nie byli więc środkowi pomocnicy a stoperzy.

Heatmapy z meczów Walia - Belgia i Belgia - Polska (fot. Whoscored) Heatmapy z meczów Belgia - Polska i Walia - Belgia (fot. Whoscored)

Różnice w sposobie gry Belgów doskonale widać było na heatmapach ze spotkań z Polską i Walią. Na pierwszej z nich najbardziej czerwone były strefy w okolicy koła środkowego, a na drugiej te bliżej skrzydeł.

Holendrzy i Walijczycy grali bowiem kompaktowo, starając się zamykać przestrzeń w centrum boiska. Podobnego planu zabrakło Polakom, a Belgowie błyskawicznie to wykorzystali. Z minuty na minutę rozkręcali się coraz bardziej, robiąc pożytek z hektarów wolnej przestrzeni.

Jeśli biało-czerwoni celują we wtorek w zwycięstwo, na Stadionie Narodowym muszą zagrać inaczej. Choćby tak, jak zrobili to Walijczycy. Zamknąć Belgom środek pola i zmusić ich do gry skrzydłami. Samemu nastawić się za to na kontrataki...

Czytaj też:

Reprezentacja Polski. Przegrana bitwa o przestrzeń. Plan Czesława Michniewicza zawiódł

OFENSYWA

W Brukseli Polacy bezzębni byli bowiem nie tylko pod własnym polem karnym, ale i pod bramką rywala. Choć jako pierwsi strzelili gola, to później całkowicie zgaśli. Łącznie oddali pięć strzałów, gdy rywale uderzali siedemnastokrotnie.

Belgowie częściej rozgrywali też ataki pozycyjne i... kontratakowali. Goście z szybkim atakiem ruszali zaledwie siedmiokrotnie, a gospodarze ponad dwa razy częściej – piętnastokrotnie. W polskim zespole nie funkcjonowało więc nic.

Biało-czerwoni mieli problemy zarówno w obronie, jak i w fazach przejściowych. Nie potrafili też wyjść spod pressingu krótkimi podaniami. W większości przypadków decydowali się na bezpośrednie zagrania w kierunku Roberta Lewandowskiego.

By osiągnąć korzystny wynik na Stadionie Narodowym, będą musieli zmienić sposób gry. Po raz kolejny będą mogli wziąć przykład z Walijczyków, którzy na własnym obiekcie kontratakowali częściej od Belgów i oddali od nich więcej strzałów.

Czytaj też:

Liga Narodów. Zbigniew Boniek: powołania Michniewicza były zbyt liczne

DEFENSYWA

Nastawienie się na przechwyty i szybkie przejścia do ataku wydaje się być prawdopodobnym scenariuszem na wtorkowy mecz. Sposobem na ogranie Belgów mogą być też przeszywające podania posyłane pomiędzy wahadłowych a skrajnych stoperów lub przerzuty z jednego skrzydła na drugie. Takie jak ten, po którym Polacy strzelili pierwszego gola w meczu z Holandią.

Zanim jednak biało-czerwoni zaczną myśleć o trafieniach, muszą zabezpieczyć własną bramkę. Poza ograniczeniem swobody w środku pola muszą zwrócić uwagę na jeszcze kilka aspektów.

Przede wszystkim na stałe fragmenty gry. Nie mogą powtórzyć błędu ze spotkania w Brukseli, po którym Leandro Trossard strzelił pięknego gola. Muszą grać dużo uważniej i utrudniać rywalom rozgrywanie przygotowanych wariantów.

I to nie tylko tych ze stojącej piłki. Koncentrując się na zabezpieczeniu środka pola nie mogą zapomnieć również o ryzyku związanym z dośrodkowaniami. Przekonali się o tym na własnej skórze, tracąc dwa gole z Holandią. Obrona przedpola bramki może okazać się we wtorek kluczowa.

Czytaj też:

Reprezentacja Polski po ostatnim treningu przed meczem z Belgią. Pełne trybuny, brak kilku graczy i walka o zwycięstwo

ZMIANY

By zagrać w ten sposób Polacy będą potrzebowali zmian nie tylko kadrowych, ale i systemowych. Dlatego też Michniewicz może zdecydować się na powrót do dawno niewidzianego ustawienia z trójką środkowych obrońców.

Najbardziej prawdopodobne wydaje się być 3-4-2-1, w którym na co dzień grają Belgowie. Zastosowanie tej formacji sprawiłoby, że obie drużyny byłyby swoimi lustrzanymi odbiciami. O przewadze liczebnej w którejkolwiek strefie nie byłoby więc mowy.

Czwórka polskich pomocników odpowiadałaby czwórce belgijskich, a wahadłowi graliby jeden na jeden. Oczywiście czysto teoretycznie. W trakcie spotkania dochodziłoby przecież do wielu rotacji, mających na celu zdestabilizowanie obrony przeciwnika.

Wyjściowo Polacy byliby jednak w lepszej sytuacji niż przed pierwszym meczem. Dlatego też gra trójką z tyłu wydaje się być bardzo możliwa. Kto w takim razie mógłby zagrać od pierwszej minuty?

Zgodnie z zapowiedziami Michniewicza miejsce w bramce zajmie Wojciech Szczęsny. Trójkę stoperów stanowić mogą za to Jan Bednarek, Jakub Kiwior i Kamil Glik. Dwaj pierwsi, grający na skrajnych pozycjach, mogliby krótko wyprowadzać piłkę. Tak, by zaskakiwać rywali różnymi rozwiązaniami.

W role wahadłowych mogą wcielić się Matty Cash i Nicola Zalewski, a w środku pola mogą wystąpić Jacek Góralski, Mateusz Klich, Piotr Zieliński i Sebastian Szymański. Dwaj pierwsi byliby ustawieni nieco głębiej, asekurowaliby stoperów i pomagali im w rozegraniu. Dwaj kolejni graliby wyżej, stanowiąc wsparcie dla Roberta Lewandowskiego.

Czytaj też:

Liga Narodów. Bez Kevina De Bruyne są... niepokonani. Brak lidera nie jest kłopotem dla Belgów?

Jak za to mogą zagrać Belgowie? Wszystko wskazuje na to, że w Warszawie wystąpią w mocnym składzie. Po trzech meczach mają bowiem tyle samo punktów co Polacy – cztery. By być pewnym utrzymania w dywizji A Ligi Narodów potrzebują zwycięstwa.

Choć na Stadionie Narodowym nie zagrają De Bruyne, Dedryck Boyata, Romelu Lukaku, Yannick Carrasco czy Thomas Meunier, to goście i tak będą mogli wystawić "jedenastkę" zbliżoną do tej, którą zagrali w Brukseli.

Simon Mignolet – Leander Dendoncker, Toby Alderweireld, Jan Vertonghen – Timothy Castagne, Youri Tielemans, Axel Witsel, Thorgan Hazard – Eden Hazard, Leandro Trossard – Michy Batshuayi

Czy biało-czerwoni zdołają przeciwstawić się tak mocnej ekipie? To okaże się już we wtorkowy wieczór. Transmisja meczu Ligi Narodów Polska – Belgia w Telewizji Polskiej.

Źródło: tvpsport.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także