Reprezentacja Polski podejmie Belgię w meczu 4. kolejki Ligi Narodów. Biało-czerwoni spróbują zrewanżować się rywalom za kompromitującą porażkę 1:6 w pierwszym spotkaniu. – Podoba mi się to, jak Czesław Michniewicz reaguje na boiskowe wydarzenia. Dokonał wielu trafnych zmian – stwierdził w rozmowie z TVPSPORT.PL Grzegorz Rasiak, były napastnik kadry. Transmisja starcia we wtorek w TVP.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jak ocenia pan mecz z Holandią? Remis w Rotterdamie to znakomity wynik czy jednak szkoda, że biało-czerwoni roztrwonili dwubramkową przewagę?
Grzegorz Rasiak: – Spotkanie z Holandią zaliczam jako udany występ kadry. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i przy 2:0 pojawiają się głosy, że można było rozegrać to inaczej. Remis trzeba jednak uznać za sukces, pamiętajmy, jak klasowym rywalem są Holendrzy. To spotkanie pokazało, że tacy gracze jak Nicola Zalewski czy Jakub Kiwior są w stanie poradzić sobie z wymagającymi przeciwnikami. Decyzja o powołaniu tak wielu zawodników okazała się słuszna. Czasami warto postawić na tych, którzy nie wydają się oczywistym wyborem. Dobrze, że są to cztery spotkania, bo selekcjoner może sprawdzić dużą liczbę piłkarzy.
– Zespół Michniewicza dobrze zareagował na klęskę z Belgią. Jak trudno podnieść się po tak wysokiej porażce?
– Mamy to szczęście, że w Lidze Narodów możemy rozegrać cztery mecze z bardzo mocnymi drużynami. Każdy z nich jest też inny. Belgowie mogli wygrać nawet więcej, było widać ich wielką jakość. Przeciwnicy świetnie korzystali z wolnych przestrzeni, byli bardzo kreatywni. Widoczne było to zwłaszcza po przerwie. Widać, jak wielkie pole manewru ma ich selekcjoner. My nie mamy aż tylu piłkarzy o takiej jakości. Do tego doszło też wiele błędów. Nasz trener na mecz z Holandią dokonał jednak wielu zmian w składzie, szansę dostali inni zawodnicy, którzy bardzo chcieli się pokazać. W piłce nie ma czasu na rozpaczanie i rozpamiętywanie porażek. Nasza drużyna pokazała charakter i dobrze zareagowała.
– W rewanżu z Belgią uzyskamy lepszy wynik?
– Każde spotkanie to zupełnie inna historia, widzimy to nawet po ostatnich występach Polaków. Z Holandią teoretycznie też staliśmy na straconej pozycji, zwłaszcza po porażce w Brukseli. Teraz zagramy u siebie, możemy dobrze zakończyć to zgrupowanie i przed wrześniowymi meczami mieć powody do optymizmu.
– Wspomniał pan o Zalewskim i Kiwiorze. Już niebawem mogą zostać ważnymi postaciami reprezentacji?
– Zaprezentowali się bardzo dobrze, ale to tylko jedno spotkanie. Sebastian Walukiewicz także świetnie spisał się z Włochami, a potem już nie pojawiał się w kadrze. Michniewicz dał szansę graczom, z którymi pracował w "młodzieżówce" i okazało się, że możemy mieć z nich pożytek. Zalewski udowadnia, że nieprzypadkowo wywalczył sobie miejsce w Romie. Mało kto spodziewał się, że Kiwior będzie odgrywał tak ważną rolę w Spezii, a tymczasem rozegrał prawie 30 meczów w Serie A. To bardzo perspektywniczni zawodnicy, ale trudno wróżyć im świetlaną przyszłość w kadrze po raptem jednym meczu.
– A jak patrzy pan na zamieszanie związane z transferem Roberta Lewandowskiego? To jakoś wpływa na jego grę?
– Nie sądzę. Pamiętajmy, że mnóstwo spekulacji było już w trakcie sezonu. W mediach ciągle pojawiły się jakieś doniesienia. Bayern ma za sobą średni sezon, ale Robert i tak strzelił 50 goli. To piłkarz o olbrzymim doświadczeniu, który poradzi sobie z tym wszystkim. Zresztą, on sam doskonale wie, co robi. Bayern musi być świadomy, że "Lewy" nie ma już 20 lat. Jeśli on chce nowego wyzwania, to klub powinien mu pozwolić na transfer. Robert zasłużył sobie na to przez te wszystkie lata.
– Który napastnik w kadrze najlepiej pasuje do tego, by współpracować z Lewandowskim?
– Selekcjoner przygotowuje się na różne warianty i to widać. Wiele będzie zależało od potencjału przeciwnika. Wiadomo, że kiedy będzie trzeba częściej dośrodkowywać w pole karne, to lepiej postawić na Adama Buksę. Arek Milik często ma problemy zdrowotne, ostatnio niestety też opuszcza mecze kadry. Wiadomo jednak, że w formie wciąż jest klasowym piłkarzem. Kilka ważnych goli strzelił Karol Świderski, do tego dochodzi Krzysztof Piątek. Mimo że ostatnio miał problemy z regularną grą, to w starciu z Holandią wysłał sygnał, że można na niego liczyć.
– Buksa właśnie wypadł z gry na osiem tygodni. Jak bardzo utrudni mu to aklimatyzację w RC Lens?
– Nie jest to nic dobrego. Zapracował na transfer, bo znakomicie radził sobie w MLS. Sam byłem w podobnej sytuacji, bo po przejściu do Watfordu też doznałem urazu i pauzowałem dość długo. Adam to jednak bardzo ambitny zawodnik, który ma na siebie plan i z pewnością poradzi sobie także teraz. Dobrze, że w klubie jest Przemysław Frankowski. To ułatwi mu wejście do drużyny.
– Co martwi najbardziej, gdy patrzy pan na grę kadry?
– Przede wszystkim liczba straconych goli. Obecnie jest ich stanowczo za dużo. W każdym z trzech spotkań traciliśmy bramki. Nad tym wciąż trzeba mocno pracować. Nadal mamy także problem z lewą obroną czy wahadłem. Jeśli założymy, że Zalewski już teraz będzie podstawowym piłkarzem, to trzeba liczyć się z tym, że będą przytrafiać mu się wahania formy. To młody chłopak, który może mieć kłopot z tym, by cały czas prezentować równy, wysoki poziom. Co do dotychczasowych meczów Michniewicza, to podoba mi się to, jak reaguje na boiskowe wydarzenia. Wiele zmian jest trafionych, piłkarze, którzy wchodzą z ławki, faktycznie mają wpływ na wynik.
– Na co stać nas na mundialu?
– Wyjście z grupy już będzie dużym sukcesem. Oczywiście, Argentyńczycy pod względem jakości piłkarskiej wydają się być poza zasięgiem, ale to wcale nie znaczy, że z nami wygrają. Duże znaczenie będzie miało przygotowanie fizyczne i to, by zawodnicy byli w optymalnej formie. Wiadomo, że po poprzednich turniejach wielokrotnie na to narzekano. Potencjał w tym zespole jest, lecz trzeba wydobyć jego maksimum. Wierzę, że Michniewicz może to zrobić.