15 cze 2022 | Siatkówka / Rozgrywki Ligowe

Gino Sirci: jeśli Nikola Grbić nie miałby kontraktu w Polsce, byłby nadal trenerem Sir Safety Perugia

Dwa tygodnie temu Nikola Grbić zaproponował znaczną obniżkę kontraktu na kolejny rok. Wzięliśmy to pod uwagę. Drugą opcją była rekompensata finansowa za rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Zaoferował konkretną sumę, co również rozważaliśmy – mówi o kulisach rozwiązania umowy na linii Nikola Grbić – Sir Safety Perugia Gino Sirci, właściciel klubu. Serb stracił pracę przez to, że równolegle prowadzi reprezentację Polski siatkarzy.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Nikola Grbić o pierwszym tygodniu Ligi Narodów siatkarzy: chciałem pomóc grupie już na starcie

Następca Grbicia usłyszał w klubie: "żadnej umowy z kadrą"

Czytaj też

Andrea Anastasi o umowie z Sir Safety Perugia: Nikola Grbić wykonał świetną pracę

Następca Grbicia usłyszał w klubie: "żadnej umowy z kadrą"

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Zmienił pan trenera w Sir Safety Perugia. Dlaczego?
Gino Sirci, właściciel klubu: – Myśleliśmy o tym już jakiś czas. Nie chcieliśmy zmieniać trenera Nikoli Grbicia, ale pojawiła się inna okazja. Tak jak on znalazł dodatkowe możliwości w Polsce, tak i my znaleźliśmy je na rynku. Była okazja pozyskać Andreę Anastasiego.

Już od kilku miesięcy nie podobało nam się, że Serb znalazł sobie "drugą żonę”, czyli reprezentację. Wiedział o tym od samego początku. Nie przejął się tym, zaakceptowaliśmy to, ale ostatecznie znaleźliśmy nową okazję na przyszłość. Jesteśmy teraz o wiele bardziej spokojni, ponieważ wcześniej wiedzieliśmy, że trener Grbić jest bardzo zajęty dwoma obowiązkami. Polska i Sir Safety Perugia to naprawdę bardzo dużo. Postąpiliśmy zgodnie z naszym przeczuciem. Chcieliśmy podpisać umowę z kimś takim, jak Anastasi – szkoleniowcem, który będzie w stanie w pełni poświęcić się klubowi.

– Jeśli Nikola Grbić nie miałby podpisanego kontraktu w Polsce, byłby nadal trenerem Perugii?
– Oczywiście, jeśli Nikola Grbić nie miałby kontraktu w Polsce, byłby nadal trenerem naszego klubu. Bardzo go lubimy, jest bardzo dobrą osobą i zdolnym trenerem. Trzymalibyśmy się go. Był jednak bardzo zajęty. Nawet teraz jak o tym myślę, skala obowiązków jest olbrzymia. Z kadry wróciłby zapewne w połowie września, czyli zaraz przed startującym sezonem w Italii. Ta perspektywa wywoływała w nas niepokój.

– Serb miał jednak kontrakt na kolejny rok. Jak to rozwiązaliście?
– Nie rozwiązaliśmy umowy, kiedy związał się z reprezentacją Polski, więc porozumienia na sezon 2022/2023 było ważne. Dwa tygodnie temu Nikola Grbić zaproponował znaczną obniżkę kontraktu na kolejny rok. Wzięliśmy to pod uwagę. Drugą opcją była rekompensata finansowa za rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Zaoferował konkretną sumę, co również rozważaliśmy. Mimo naszej opinii wybrał jedna”k drugą żonę”, więc skończyło się, jak się skończyło. Za dużo obowiązków na raz.

– To nie był pierwszy raz, kiedy zwrócił się pan do trenera Anastasiego, by został trenerem Sir Safety Perugia, prawda?
– Tak! Byliśmy z nim kontakcie trzy lata temu zanim podpisaliśmy umowę z Vitalem Heynenem. Powiedział, że dziękuje za propozycje, ale choć nie związał się jeszcze formalnie, to dał swoje słowo prezesowi klubu z Warszawy, a to dla niego mocno zobowiązujące. Powiedziałem mu, że spotkamy się w przyszłości. Przyszłość jest teraz. Po trzech latach spotkaliśmy się w jednym miejscu. Wystarczył tydzień rozmów, by sprawa była sformalizowana.

– Jego kontrakt jest na rok?
– Tak, kontrakt jest na rok. Obie strony są zadowolone.

– Ale pewnie, by zostać na kolejny sezon, będzie musiał wygrać scudetto i Ligę Mistrzów, prawda?
– (śmiech) Wyczuwam ironię (śmiech).

– Nie ucieknie pan od tego, że znów ma pan skład na wielkie granie.
– Zobaczymy. Pozyskaliśmy Kamila Semeniuka, więc jesteśmy optymistycznie nastawieni na przyszłość.

Czytaj również:
– Mateusz Bieniek wraca do gry po kontuzji: jestem zdrowy w stu procentach
– Michał Winiarski o mistrzostwach świata: jestem marzycielem i chciałbym zagrać w finale
– CS, LoL i... omen. Nowy lider, Tomasz Fornal, poprowadzi Polaków do zwycięstw