Przejdź do pełnej wersji artykułu

FC Barcelona uruchomiła dźwignie finansowe. "Miliony na transfery"

Barcelona pracuje nad wygenerowaniem środków potrzebnych także na transfery (fot. Getty) Barcelona pracuje nad wygenerowaniem środków potrzebnych także na transfery (fot. Getty)

Podczas czwartkowego zgromadzenia socios FC Barcelona otwarto dwie furtki, którymi w najbliższym czasie do klubu może wejść sporo pieniędzy. Jak wielkie ma to znaczenie dla Blaugrany i czy umożliwi to także bardziej komfortowe poruszanie się na rynku transferowym, na którym Barca zabiega między innymi o kapitana reprezentacji Polski, Roberta Lewandowskiego? Wyjaśnia nam to Michał Gajdek – socio klubu i autor 9CAMPNOU.

Katar ostatnim mundialem Szczęsnego? Bramkarz zabrał głos

Czytaj też:

Kylian Mbappe zostanie w PSG do 2025 roku (fot. Getty)

La Liga. Javier Tebas: uważamy, że europejski futbol jest w niebezpieczeństwie

Marcin Długosz, TVPSPORT.PL: – Po wydarzeniach czwartkowego wieczoru można przeczytać, że w Barcelonie uruchomiono dwie dźwignie finansowe. 
Michał Gajdek: – Pierwsza rzecz, którą przegłosowano, dotyczy spółki BLM – Barcelona Licensing&Merchandise. Zajmuje się ona prowadzeniem sklepów, sprzedażą wszelkiego rodzaju gadżetów, koszulek i tak dalej, czy udzielaniem licencji podmiotom. Wskazuje na to samo nazwa.

Ta spółka w ostatnich latach właściwie przynosiła straty. Idea jest taka, żeby klub znalazł wspólnika, który w tym zakresie wniesie kapitał i know-how jak w ogóle zajmować się tą kwestią. Później, jak wartość spółki będzie rosła, to zyski zostaną podzielone pomiędzy klub a tego inwestora. Inwestor miałby zapłacić od razu za udziały w spółce. Laporta mówił, że w zależności od procentu udziału, ma oferty w wysokości 200-300 milionów euro. Przy czym należy zaznaczyć, że nowy inwestor zawsze dysponowałby pakietem mniejszościowym, czyli maksymalnie 49-procentowym.

Druga rzecz, nad którą pochylono się w czwartek, to użyczenie wpływów z praw telewizyjnych La Liga na najbliższe 25 lat. Moim zdaniem tutaj chodzi po prostu o przyspieszenie płatności, trochę taki kredyt. Barcelona przez najbliższe 25 lat utraci 25 procent wpływów, ale inwestor, który podejmie tę kwestię, zapłaci pozostałą kwotę z marszu. Klub otrzyma zastrzyk gotówki, którego nie będzie otrzymywał później. Według słów Laporty, finansowo mowa o 100 milionach euro za każde 10 procent praw.

W każdej z tych operacji plusem jest to, że mają przynieść maksymalne zyski. Jeżeli spółka będzie się rozwijała bardzo dobrze, to inwestor zgarnie swoje pieniądze i umowa zakończy się wcześniej niż planowano.

– Możemy w jakiś sposób prognozować, na ile uzyskane środki zostaną przeznaczone na zasypanie starych zobowiązań, a na ile przejdą na inwestycje chociażby transferowe?
– Były o to pytania podczas zgromadzenia. Nie został przedstawiony żaden dokładny plan. Jak jednak cały czas się zaznacza, problemem Barcelony jest nie tyle dostęp do pieniędzy, co spełnianie regulacji La Liga. Klub jest zobowiązywany wydawaniem maksymalnie jednej trzeciej tego co zarobi lub zaoszczędzi. Jeżeli pieniądze zostaną zaksięgowane w odpowiedni sposób i La Liga się na to zgodzi, to Barcelona z tej reguły wyjdzie i będzie mogła żyć normalnie – to co zaoszczędzi czy zarobi, będzie mogła wydawać.


– Czyli możemy powiedzieć, że to zabieg mający na celu nie tyle dojście do pieniędzy, co osiągnięcie możliwości ich wydawania?
– Dokładnie. Wszystko jest związane z tymi regulacjami. Laporta mówił, że na chwilę obecną Barcelona ma 600 milionów ujemnego kapitału własnego. Nie wiem, na ile ta liczba jest konkretna, ale myślę, że przeprowadzane zabiegi na pewno uwolnią kilkadziesiąt milionów euro na rynek transferowy, a przede wszystkim zakończą cyrk z rejestracją zawodników.

– Mówiąc w skrócie: wszystko, co działo się w czwartek, może przed Barceloną otworzyć ciekawe perspektywy na lipiec i sierpień.
– Zdecydowanie tak. Istotne są także terminy. Liczy się, żeby zamknąć rok obrotowy z zyskiem, a nie ze stratami. Ten rok kończy się 30 czerwca, więc operacje powinny być dokonywane szybko. Jeżeli chodzi o samą La Liga to czas jest do 30 lipca, a więc trochę dłużej. To też istotna sprawa.

Czwartkowe głosowanie socios otwiera możliwość do wykonania takich ruchów, coś takiego jest wymagane statutem klubu. Ale to, że jest taka ewentualność, wcale nie oznacza, że wszystko na sto procent się wydarzy. W październiku zeszłego roku udzielaliśmy innej zgody, a mimo to do niczego nie doszło, ponieważ klub nie znalazł inwestora będącego w stanie zapłacić wymagane pieniądze.

Kolejny problem przy transferze Lewandowskiego. Nie chodzi o Bayern
– Z tych wszystkich przypuszczeń możemy sobie chyba jednak dopowiedzieć, że skoro klubowi zależało na uzyskaniu zgody, to w jakimś celu. Inwestorzy pewnie są.
– Sami mówili o tym, że kilka podmiotów jest zainteresowanych negocjacjami. Teraz przed nami konkurs ofert, żeby zobaczyć, kto jest w stanie co zaoferować.

– Podsumowując to wszystko i spoglądając na kwestie piłkarskie możemy więc powiedzieć, że czwartkowe głosowanie ma szansę doprowadzić do uzyskania kilkudziesięciu milionów euro na transfery i zakończenia zawirowań związanych z rejestracją piłkarzy?
– Taki właśnie jest plan. Myślę, że klub nie przeprowadzałby takich operacji, jeżeli nie miałby już konkretnych opcji. Uruchomiono dwie dźwignie finansowe naraz. Do tej pory były problemy z rejestracją zawodników, doszło wczesne odpadnięcie z Ligi Mistrzów, wcześniej przyszli słabsi zawodnicy – błędne koło.

Klub zadecydował więc, że pójdzie na całość. W przyszłości Barcelona z tego tytułu zarobi mniej, ale teraz zyskała możliwość wygenerowania przychodów. Rozumiem, że w koncepcji klubu jest dodatkowe wypracowanie tego, co w kolejnych latach będzie musiał oddać inwestorom na przykład w kwestii praw telewizyjnych.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także