{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Łomża Vive Kielce wróciła do domu. "Nasz cel to wygrać Ligę Mistrzów trzy razy z rzędu!"

Ten jeden rzut karny… W snach kibiców Łomży Vive Kielce była feta z powodu triumfu w Lidze Mistrzów. W Kolonii lepsza okazała się jednak Barcelona. Kielczanie wrócili do domu i choć ten wynik ich boli, to na spotkaniu z kibicami pokazali, że już pałają żądzą rewanżu. – Barcelona jako pierwsza wygrała Final Four dwa razy z rzędu. Nasz cel to wygrać trzy razy z rzędu! – wykrzyczał do kibiców trener Tałant Dujszebajew.
LM: z kim Łomża Vive zagra w kolejnym sezonie? Zostało sześć wolnych miejsc
Czytaj też:

Łomża Vive Kielce przegrała z Barceloną w finale Ligi Mistrzów. Ten jeden rzut karny... [SKRÓT]
Stwierdzenie, że tegoroczne rozstrzygnięcia na szczycie europejskiej piłki ręcznej były emocjonujące, to wręcz niedopowiedzenie. Tak gigantycznego stresu kibice wszystkich zainteresowanych drużyn nie najedli się od dawna. Doskonałym podsumowaniem były mecze niedzielne, w których najpierw THW Kiel pokonało Telekom Veszprem po rzutach karnych w rywalizacji o brąz, a potem w taki sam sposób z kielczanami wygrała Barcelona.
– Teraz już wiem jak czuło się Veszprem w 2016 roku – wyznał po końcowym gwizdku prezes kieleckiego klubu, Bertus Servaas. I faktycznie – wtedy to kielczanie byli zwycięzcami finału rozegranego w nieprawdopodobnych okolicznościach, teraz po równie wielkich emocjach musieli uznać wyższość swoich rywali.
W szatni kieleckiego zespołu nie zabrakło łez i rozczarowania, w sposób naturalny łączących się z przegraniem tytułu najlepszej drużyny w Europie będąc tak blisko celu. Klubowa telewizja opublikowała film, który wzruszył nawet największych twardzieli.
Od razu w poniedziałkowy poranek wicemistrzowie Starego Kontynentu ruszyli w podróż powrotną do Polski. Uczynili to za pomocą samolotu rejsowego z Dusseldorfu i już na jego pokładzie – za sprawą kapitana, który poinformował o niedzielnych wydarzeniach – zebrali salwę braw od współpasażerów.
Głównym poniedziałkowym punktem kieleckiej drużyny było dotarcie do centrum swojego miasta. Właśnie tam, na rynku, na godzinę 19:00 zaplanowano spotkanie z kibicami. Choć z Kolonii nie udało się przywieźć żadnego trofeum, to dla swoich fanów – którzy licznie wybrali się także do Niemiec – ekipa Tałanta Dujszebajewa po prostu była najlepsza.
W spotkanie wicemistrzów Europy z kibicami doskonale wpisało się… okno pogodowe. Zarówno przed wizytą zespołu na miejskim rynku, jak i po nim, nad stolicą Świętokrzyskiego mocno padało. Samo pojawienie się drużyny przebiegło jednak bezproblemowo.
Jedynym nieobecnym był Igor Karacić. Chorwacki rozgrywający musiał być w tym czasie gdzie indziej z powodu ważnych spraw prywatnych. Wszyscy inni pojawili się w sercu Kielc, jeden po drugim wychodząc na scenę i odbierając od zgromadzonej publiki brawa za cały sezon. Sezon, w którym udało się obronić mistrzostwo Polski, a przy tym co prawda stracić krajowy puchar po raz pierwszy od czternastu lat, ale przede wszystkim do ostatniej chwili walczyć o triumf w Lidze Mistrzów.
Jako pierwszy głos zabrał trener Dujszebajew. – Naszym marzeniem było, żeby to wygrać. Nie udało się, ale już od 1 sierpnia, kiedy tylko wrócimy do klubu, będziemy robili wszystko, żeby ten piękny puchar wygrany ostatnio w 2016 roku wrócił do Kielc – zaczął szkoleniowiec.
A po chwili pokusił się o mocną deklarację: – Barcelona jako pierwsza wygrała Final Four dwa razy z rzędu. Nasz cel to wygrać trzy razy z rzędu!
Największym pechowcem finału okazał się syn trenera, Alex. To właśnie on, kapitan i często najlepszy zawodnik zespołu, jako jedyny zmarnował rzut karny. – Trudno coś powiedzieć… W tym roku nam się nie udało, ale wrócimy do Kolonii w kolejnych latach i zrobimy to! – rozgrywający poszedł w ślad swojego ojca-trenera i jeszcze bardziej podsycił nastroje kibiców, którzy już myślą o kolejnym sezonie.
Na miejscu nie mógł pojawić się prezydent Kielc i były trener kieleckiej drużyny, legenda polskiej piłki ręcznej – Bogdan Wenta. Włodarz miasta przebywa na zwolnieniu lekarskim, a w jego imieniu wypowiedział się przedstawiciel kieleckiego magistratu, Sławomir Stachura. – W imieniu prezydenta Wenty dziękujemy wam za fantastyczny doping zarówno tutaj, jak i w Kolonii. Byliście fantastyczni! Wielkie brawa – zaznaczył.
Kielce tętniły życiem podczas rywalizacji Łomży Vive najpierw z Veszprem, a potem z Barceloną. Nie mógł o tym zapomnieć szef klubu, Bertus Servaas, który również zwrócił się do fanów. – Cała Europa ma was za najlepszych fanów! Dzwonią, piszą, pytają o was. Jesteśmy jedną wielką rodziną i bardzo mocno wam za to wszystko dziękuję! – zaznaczył Holender.
Podzielił się także swoimi odczuciami po przegranym finale z Barceloną. – Płakałem jak małe dziecko, ale przy chłopakach i tak wyglądałem bardzo dobrze. To mówi o nich wszystko. Najlepszą siódemką powinna być cała drużyna. Chylę czoła przed trenerem Tałantem, kapitanem Aleksem i całą ich grupą – zaznaczył Servaas.
Przyszłość kieleckiego klubu jest jasno określona – teraz odpocząć, rozgonić gorycz porażki, a następnie podjąć walkę o triumf w Lidze Mistrzów. Narzędzi do tego ma nie zabraknąć. – W ciągu dwóch tygodni ogłosimy nowego sponsora, który pozwoli nam postawić kolejny krok do przodu. Wszystko jest już gotowe. A ja pozostaję prezesem. Nawet, kiedy mieszkam w Warszawie, to jestem w Kielcach. Tu jest moje serce. Bertus kocha ten klub i to miasto! – podkreślił na koniec właściciel Łomży Vive wzbudzając entuzjazm kilkuset zgromadzonych kibiców.
Sezon 2021/2022 w piłce ręcznej przeszedł do historii. Na europejskim tronie pozostała FC Barcelona. A co będzie za rok? Wszyscy w Kielcach są zgodni – celem Liga Mistrzów!