Przejdź do pełnej wersji artykułu

2. liga. Stanisław Szpyrka: nie miałem kompletnie żadnej presji

/ Stanisław Szpyrka poprowadzi Motor Lublin w przyszłym sezonie (fot. PAP/Motor Lublin) Stanisław Szpyrka poprowadzi Motor Lublin w przyszłym sezonie (fot. PAP/Motor Lublin)

Motor Lublin nie awansował do 1. ligi i po sezonie rozstał się z trenerem Markiem Saganowskim. W gronie kandydatów do zajęcia jego posady wymieniano m.in. Kamila Kieresia, Dariusza Banasika i Artura Derbina. Niespodziewanie postawiono na 30-letniego Stanisława Szpyrkę. Dlaczego włodarze zdecydowali się na taki ruch? Czy rewolucja kadrowa to dobre posunięcie? Jaki będzie Motor w przyszłym sezonie? Czy trener czuje na sobie presję? O tym były szkoleniowiec KKS-u Kalisz opowiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.

Motor Lublin ogłosił nowego trenera. Kim jest Stanisław Szpyrka?

Czytaj też:

Łukasz Janoszka (fot. Michał Chwieduk/400mm.pl)

2. liga. Jarosław Skrobacz przedłużył kontrakt z Ruchem Chorzów. "Cel będzie uzależniony od transferów"

Dominik Pasternak, TVPSPORT.PL:– Telefon z Motoru Lublin był dla ciebie dużym zaskoczeniem?
Stanisław Szpyrka (Motor Lublin):– Nie do końca. Oczywiście, cieszyłem się, że odezwała się do mnie drużyna z potencjałem, który jest o wiele większy niż 2. liga. Decyzja została podjęta z dnia na dzień. Otrzymałem telefon od dyrektora Arkadiusza Onyszko i chwilę później spotkaliśmy się na rozmowę z właścicielem panem Zbigniewem Jakubasem. Na następny dzień otrzymałem informację, że władze chcą ze mną podjąć współpracę i zgodziłem się bez wahania.

– Czym przekonałeś do siebie działaczy?
– Było wiele kandydatur na stanowisko trenera w Motorze. Przedstawiłem swoją wizję budowania klubu i z racji na mój wiek, mogłem opierać się tylko na mojej filozofii, by przekonać zarząd do postawienia na mnie. Kluczowe było to, że będziemy chcieli grać ofensywną piłkę, stworzyć własne DNA, zbudować ciekawą drużynę, aczkolwiek zdaję sobie sprawę z tego, że najważniejszy jest wynik i z tego też będziemy rozliczani.



– Będziecie rozliczani z wyniku, więc jakie cele zostały przed tobą postawione?
– Cel jest znany wszystkim kibicom. Nie chciałbym jednak głośno o nim mówić. Cieszę się z tego, że prezes Jakubas zaufał mi i od razu skupiłem się na pracy, żebyśmy szybko złapali rytm i wpoili zawodnikom, jak chcemy funkcjonować. Zależy nam na wprowadzaniu młodzieży, która jest dla tego zespołu wartością dodaną. Wychowankowie mają dostawać szansę w pierwszej drużynie i niewątpliwie to jest też jeden z naszych celów na nadchodzące rozgrywki, by im w tym pomóc.

– Nie miałeś obaw, że przejmujesz zespół, na którym będzie największa presja w przyszłym sezonie?
– Może to zabrzmi dziwnie, ale nie miałem kompletnie żadnej presji. Jest ona normalnym czynnikiem w piłce nożnej, trzeba z nią żyć i nauczyć się funkcjonować. Każdy sobie zdaje sprawę, że będzie presja ze strony kibiców, ale nie jest to nic nowego w tym sporcie. Przede wszystkim chcemy pokazać fanom, w jaki sposób chcemy budować drużynę i jak będziemy grać. Wydaję mi się, że to jest najważniejsza wartość, dzięki której kibice mogą nam zaufać.

– Zbudowanie pozytywnej relacji będzie szczególnie ważne, bo po poprzednim sezonie została ona trochę nadszarpnięta.
– Dlatego chcemy jak najszybciej zdobyć ich zaufanie. Wiemy, jak są ich oczekiwania. Dla nas kibice są najważniejsi i liczymy, że będą nas wspierać, a my naszą postawą na boisku im to wynagrodzimy. Jestem przekonany, że zawodnicy w każdym meczu będą dawać z siebie 100 procent.

– Analizowałeś jeszcze, dlaczego Motor przegrał baraż z Ruchem Chorzów?
– Tak naprawdę trzeba wziąć pod uwagę cały sezon. Każdy wie, że baraże są loterią i jeden mecz może całkowicie zmienić przyszłość i wizję klubu. Dlatego ja skupiłem się na funkcjonowaniu zespołu przez pełne rozgrywki i wyciągnąłem pewne wnioski. Niemniej jednak są to informacje dla mnie i chciałbym teraz odciąć pewne kwestie i skupić się na swojej pracy.



– Jesteś w klubie kilka dni i miałeś okazję prowadzić już treningi. Jak twoje pierwsze wrażenia ze współpracy z piłkarzami?
– Przychodząc do Motoru Lublin, pracowałem już wcześniej na poziomie 2. ligi w Kaliszu. Przejąłem drużynę po trenerze Bogdanie Zającu, zaryzykowałem i opłaciło się, bo udało się pozostać w lidze. Myślę, że to też przekonało włodarzy do postawienia na mnie. Pierwsze dni nie były ciężkie dla zawodników, natomiast my w sztabie chcemy od razu pracować na najwyższych obrotach.

– W jakim aspekcie widzisz największe rezerwy w Motorze?
– Nie chciałbym się wypowiadać na temat założeń taktycznych. Na początku powiedziałem zawodnikom, że każdy ma szansę, żeby pozostać w drużynie, ale musi to udowodnić na boisku. My jako sztab chcemy tak dobrać piłkarzy, by na danej pozycji byli dla nas optymalnym rozwiązaniem.

– Wspominasz pracę w Kaliszu, to od razu mam w głowie pierwszy mecz KKS-u pod twoją wodzą i wtedy kompletnie przemeblowałeś obronę i od razu to zadziałało. Wymagało to bez wątpienia odwagi. To cecha, która będzie charakteryzowała cię w Motorze?
– Może nie tylko odwaga, bo ona też musi być poparta rozsądkiem. Musimy poukładać zespół tak, by grał ofensywnie i zarazem jakościowo i przede wszystkim zdobywał punkty. To musi iść ze sobą w parze. W taki sposób chcemy stworzyć drużynę grającą widowiskowo i sięgającą po punkty w każdym spotkaniu. Jeżeli chodzi o ryzyko w Kaliszu, to faktycznie można tak powiedzieć, że je podjąłem, zmieniając w tydzień system, jakim graliśmy i personalia. Wiedziałem wówczas, że jest to optymalnie rozwiązanie na ostatnie kolejki. Myślę jednak, że nie było to ryzyko, tylko przemyślana decyzja. Zobaczyłem, że drużyna chce tak grać i zastosowaliśmy to. Dla nas jest najważniejsze, żeby dopasować styl do oczekiwań zespołu.

Czytaj też:

2. liga. Siedmiu pseudokibiców zatrzymanych w trakcie i po meczu Ruchu z Motorem

– Chcecie grać ofensywnie, ale patrząc po transferach, to na razie nie ma kogo wystawić z przodu. Odeszli już Fidziukiewicz, Kosecki, Ryczkowski. Mówi się o opuszczeniu klubu przez Macieja Firleja. Jeśli dodamy do tego dziury w środku pola po ubytku Kołbona i Swędrowskiego, to wasza sytuacja nie wygląda najlepiej.
– Każda zmiana budzi jakiś niedosyt. Oczekiwania kibiców będą wzrastać do końca okienka transferowego. Niemniej jednak działamy nad tym, żeby decyzje transferowe były przemyślane. Dyrektor Arkadiusz Onyszko mocno nad tym pracuje. Zależy nam na tym, żeby każdy zawodnik, który przychodzi do Motoru Lublin, wiedział jaki to jest klub. Chcemy spokojnie przemyśleć wszystkie ruchy, by mieć 100 pewność, że piłkarz, który do nas dołączy, będzie wartością dodaną dla tego zespołu.



– Skoro Motor szuka zawodników znających DNA klubu, to można spodziewać się jakichś powrotów?
– Nie chciałbym wspominać o nazwiskach, dopóki nie będzie oficjalnych informacji. Zespół będzie tworzony też przez młodych, utalentowanych zawodników, którzy będą chcieli pokazać się na poziomie 2. ligi i wspólnie rywalizować z piłkarzami doświadczonymi.

– Rozumiem, że będziesz miał wpływ na to, kto trafia do klubu.
– Zanim zostanie podjęta decyzja co do transferu, to oczywiście będzie poniekąd konsultowana ze mną. Ostateczny głos będzie należał do właściciela i osób decyzyjnych w tych kwestiach.

– Do kiedy chciałbyś zamknąć kadrę?
– Mam nadzieję, że do wyjazdu na obóz będziemy mieć gotową kadrę do rywalizacji w lidze.

– Skoro chcesz budować zespół na młodych piłkarzach, to na pewno przyda się do tego Damian Sędzikowski, czyli czołowy młodzieżowiec w ubiegłym sezonie. Wiadomo, że kuszą go inne kluby. Jak oceniasz jego szanse na pozostanie w klubie?
– Jeśli decyzja zależałaby ode mnie, sztabu szkoleniowego i ludzi odpowiedzialnych za transfery, to chcielibyśmy, żeby taki zawodnik został w Motorze Lublin.

– Wiesz już, kto znajdzie się w twoim sztabie?
– Nie możemy oficjalnie przedstawić kompletu tego sztabu. Poruszamy pewne rozmowy i chciałbym, żeby sztab stworzyli lokalni trenerzy, którzy posiadają dużą wiedzę. Liczę, że uda się to szybko załatwić, jednak też potrzebuję czasu, żeby podjąć jak najlepsze decyzje.

– Jesteś najmłodszym trenerem na szczeblu centralnym, który prowadzi zespół jako pierwszy szkoleniowiec. Można to trochę porównać do sytuacji Dawida Szulczka niedawno trenującego Wigry Suwałki, a teraz Wartę Poznań. Otrzymana szansa w tak młodym wieku robi na tobie wrażenie?
– Podchodzę do tego całkowicie z zimną głową. Nie skupiam się na rzeczach zewnętrznych. Najważniejsza dla mnie jest drużyna i kibice Motoru Lublin.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także