Za niespełna rok, 21 czerwca 2023, w Krakowie rozpoczną się Igrzyska Europejskie. Będzie to trzecia edycja imprezy, która dotychczas nie wypracowała sobie należytej rangi. W jaki sposób mogłaby ją podnieść?
Igrzyska europejskie stoją przed trudnym zadaniem odpięcia łatki "piątego koła u wozu". Na niekorzyść działa fakt, że ich pierwsze dwie edycje powierzono Baku i Mińskowi. Organizatorzy na własne życzenie wypchnęli zawody na peryferia Europy, wchodząc przy tym – co gorsza – we współpracę z rządami o wątpliwej reputacji.
W maju 2019 roku, przy wyborze gospodarza trzeciej edycji, wpłynęła tylko jedna kandydatura. Oferta Krakowa i Małopolski była więc całkiem dosłownie bezkonkurencyjna. Niedługo wcześniej nie lada konkurencja wyrosła natomiast całemu przedsięwzięciu igrzysk europejskich. ECM (European Championships Management) we współpracy z konfederacjami poszczególnych dyscyplin przeprowadziła w Berlinie i Glasow hybrydowe mistrzostwa Europy w kilku dyscyplinach. I zapowiedziała, że podobnie będzie organizować co cztery lata.
IGRZYSKA MUSZĄ ZMIERZYĆ SIĘ Z MISTRZOSTWAMI
ECM weszła w ten sposób w niszę, w którą od początku powinno celować EOC (Stowarzyszenie Europejskich Komitetów Olimpijskich) przy organizacji igrzysk europejskich. Z marszu nadała swojej imprezie rangę minimum mistrzostw kontynentu. Co więcej: częściowo wybiła tę kartę z rąk konkurencji.
Igrzyska europejskie wciąż mogłyby oprzeć się właśnie na połączeniu mistrzostw Europy w poszczególnych dyscyplinach. Problem w tym, że nie każda organizuje je w latach nieparzystych. Wyłamują się m.in. lekkoatletyka czy pływanie, w których do zagospodarowania pozostają mniej prestiżowe zawody: drużynowe i na krótkim basenie.
Aktualnie EOC próbuje przekonywać zarządy kolejnych dyscyplin, by dołączając do igrzysk europejskich, rozgrywały w ich ramach mistrzostwa Europy. Ostatecznie w programie wychodzi jednak misz-masz: konkurencji, które mają taką rangę oraz tych, dla których byt w programie imprezy znaczy niewiele.
Moim zdaniem dla dobra poziomu rywalizacji, EOC powinno zrobić dwa kroki w tył i postawić sprawę jasno: zabrać "na pokład" tylko tych, którzy zdecydują się regularnie, co cztery lata, organizować mistrzostwa Europy w ramach igrzysk europejskich. Istnieje ryzyko, że doprowadzi to do sytuacji, gdy w programie zostanie zaledwie kilka(naście) dyscyplin. Mimo wszystko może okazać się to warte realizacji. Przedłożenie jakości ponad ilość sprawi, że kolejne będą dołączać z czasem. Igrzyska europejskie mają bowiem moc, by je skutecznie przekonywać.
POTRZEBNY ŚCISŁY ZWIĄZEK Z MKOL
Przewaga igrzysk europejskich nad mistrzostwami europejskimi leży w... MKOl. Multidyscyplinarna impreza o skali kontynentalnej, odbywająca się na zaledwie rok przed igrzyskami olimpijskimi, powinna się do nich "przytulić" najmocniej jak to możliwe.
Organizatorzy powinni zadbać, by dyscypliny, które przystąpią do igrzysk europejskich, otrzymały w ich ramach wystawne kwalifikacje olimpijskie. I nie chodzi bynajmniej o wliczanie wyników uzyskanych podczas imprezy do rankingów. Uważam, że każdy z triumfatorów IE poza tytułem mistrza Europy powinien otrzymać bezpośrednią, imienną kwalifikację olimpijską.
Wypadałoby zresztą, żeby związek z igrzyskami olimpijskimi przejawiał się nie tylko na płaszczyźnie sportowej. Miasto-gospodarz IE, dzięki ścisłej współpracy z miastem-gospodarzem kolejnych IO, mogłoby uczynić z imprezy naturalne preludium igrzysk olimpijskich – chociażby powracając do słowa "olimpiada" w jego pierwotnym znaczeniu. To pozwoliłoby zbudować otoczkę dla kibiców: taką, jakiej nie są w stanie zapewnić żadne mistrzostwa świata czy Europy, nawet multidyscyplinarne.
Podsumowując: mój pomysł na podbicie rangi igrzysk europejskich jest prosty:
1. Pozostawić w ich programie WYŁĄCZNIE te dyscypliny, dla których zawody będą miały jednocześnie rangę mistrzostw Europy
2. Zapewnić, by zwycięzcy otrzymywali IMIENNĄ kwalifikację olimpijską do kolejnych igrzysk
3. Zbudować wokół imprezy otoczkę zawodów, będących preludium do kolejnych igrzysk olimpijskich
POKAZÓWKI SĄ FAJNE, ALE BEZ PRZESADY
Dbając o rangę nie można całkiem zamknąć się na nowości. Chociażby na igrzyskach europejskich w Krakowie będziemy mieli przecież kilka dyscyplin nieolimpijskich, takich jak: piłka ręczna plażowa, beach soccer, kickboxing, wspinaczka górska, padel, skoki narciarskie i teqball.
To dobry kierunek, o ile zostanie wprowadzony "z głową". Być może EOC, jako organizator, powinno odgórnie ustalić ile nieolimpijskich konkurencji może znaleźć się w programie. A decyzję o tym, co to będzie, pozostawić w całości organizatorowi: tak, by mógł poprzez goszczenie igrzysk europejskich zaprezentować swoją wizję sportu.
Rosnąca popularności mistrzostw europejskich (te kolejne w Monachium już niebawem!) sprawia, że igrzyska europejskie mają coraz mniejsze pole manewru. Jeśli w najbliższych latach nie wypracują sobie odpowiedniej rangi, mogą na stałe pozostać w cieniu. A byłoby szkoda, bo ich organizatorzy dysponują przecież narzędziami do stworzenia z nich pięknych pre-igrzysk.
Oto nasze logo �� #IE2023 #EG2023 #EuropeanGames2023 #1Y2Go pic.twitter.com/YavCvZOC3l
— Igrzyska Europejskie 2023 (@eg2023pl) June 21, 2022