| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W rodzicielstwie są też trudne momenty, przez które trzeba przejść. Najgorsze schody pojawiały od 14. do 18. roku życia – mówi specjalnie dla TVPSPORT.PL Leszek Ojrzyński. To on zaraził pasją do piłki nożnej swojego syna, Jakuba, który ma już na koncie występy w młodzieżowych reprezentacjach Polski, a ostatnio został wypożyczony do Radomiaka Radom.
Michał Kruczkowski, TVPSPORT.PL: – Po środowym sparingu powiedział pan, że granie przeciwko własnemu synowi było dziwnym uczuciem. Rozumiem, że towarzyszyły temu inne emocje niż wtedy, gdy rywalizowaliście ze sobą w przeszłości, jak chociażby grając w koszykówkę?
Leszek Ojrzyński, trener Korony Kielce: – Zupełnie inne. To prawda, było dużo tych gierek między nami – w squasha, tenisa, koszykówkę, piłkę nożną czy siatkówkę, ale odbywało się to rekreacyjnie. Wszystko zostawało wewnątrz naszej rodziny, a w tym przypadku związani z tym byli inni ludzie. Przede wszystkim mój syn grał przeciwko mnie i walczył o to, żeby moja drużyna, moi przybrani synowie, nie strzelili mu gola. To było dziwne, gdy nacieraliśmy na bramkę i zapalała się lampka, że tam broni Kuba. Wiadomo, że pracuję dla Korony i robię wszystko, żeby moi zawodnicy jak najlepiej grali, ale z drugiej strony jestem ojcem i chcę, żeby "młody" coś wybronił. Było to nietypowe doświadczenie. Zobaczymy, czy będzie nam dane rywalizować w lidze. Pojechał na obóz, niech walczy z chłopakami o miejsce w składzie. Liczę na to, że pokaże się z dobrej strony, ale podchodzę do tego ze spokojem. Pamiętam, jak w Koronie w roczniku 2002 wywalczył sobie to miejsce. Też sporo zawdzięcza temu klubowi i tak się złożyło, że jego pierwszy występ w nowej drużynie odbył się na kieleckim stadionie.
– Jak ten sparing odebrał Kuba?
– Zaraz po meczu nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać. Podziękowaliśmy sobie na boisku, podzieliłem się z nim swoją jedną uwagą. Po spotkaniu miałem wywiady, oni jechali dalej na obóz. Wymienialiśmy się SMS-ami, a jak już będzie miał więcej czasu, to porozmawiamy.
– W dzieciństwie Kuba wykazywał zainteresowanie różnymi dyscyplinami. Czy to pan nakierował go w stronę futbolu, czy przyszło to raczej naturalnie?
– Naturalnie, chociaż będąc w Kielcach brał udział w zawodach międzyszkolnych w piłce ręcznej. Dobrze mu szło, bo był wysoki i silny, zdobywał sporo bramek. Moja żona uprawiała tę dyscyplinę sportu i może tam by go bardziej widziała. Nie było żadnego popychania, on sam wybrał tę drogę. Na początku grał w ataku, a później został przesunięty na bramkę. Miał bardzo dobre warunki fizyczne, rzucał się, grał odważnie i lubił stać między słupkami.
– Żona nie była zawiedziona, że nie wybrał szczypiorniaka?
– Nie, podchodziła do tego na spokojnie. Wiedziała, że jestem trenerem i zawsze będę mógł mu pomóc, pokierować go. Interesowały go inne dyscypliny, ale wiadomo, że to piłka nożna najbardziej pociąga młodych chłopaków. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Miał drużyny klubowe, którym kibicował. Zbierał te karty czy naklejki z piłkarzami. Pamiętam, że co kiosk trzeba było się zatrzymywać, żeby mógł dodawać kolejne elementy do kolekcji. To fascynowało tych młodych chłopców, mieli swoje marzenia i dążyli do nich.
– Warunki fizyczne miały wpływ na ustawienie Kuby na bramce, a czy fakt, że pan sam bronił w przeszłości, również odbił się na wyborze tej pozycji?
– Od małego graliśmy jeden na jednego, więc z racji tego, że było nas dwóch, jeden musiał stanąć na bramce, a drugi strzelać. Próbowaliśmy akcje z kiwaniem czy sam na sam. Od razu widać było u niego smykałkę. Nawierzchnia nie grała roli – czy to podłoga, czy dywan, czy ugnieciona ziemia, zawsze bronił i dążył do tego, żeby ze mną wygrać.
– Kiedyś podkreślał pan znaczenie rodzica, który niczego nie narzuca dziecku. Czy czasami jest trudno, może nawet nieświadomie, nie przekroczyć tej granicy narzucania się?
– U mnie nie było z tym problemów. Wiedziałem, że to jest pasja Kuby i że podchodzi do tego profesjonalnie. Nawet czasami musiałem go strofować, bo poświęcał temu za dużo czasu. Skupiał się na treningu mentalnym, poprawiał w domu jeszcze aspekty fizyczne. Były momenty, gdy trzeba było mu przemówić do rozumu, żeby trochę wyluzował. Też jest czas na odpoczynek. Nie można żyć tylko piłką, trzeba spojrzeć w innym kierunku. Z drugiej strony, czasami należy ingerować, gdy chłopak rozwija się w przeciwnym kierunku, lekceważąc swoje obowiązki. U Kuby tego nie zauważyłem, ale pewnie zdarzają się takie przypadki. Wtedy rolą trenera i ojca jest ponaglenie takiego zawodnika, żeby się zdecydował, czego chce. Na tym to polega – trzeba wytrwale i z determinacją pracować. Jeśli masz marzenia, to w takie słabsze dni, kiedy nie chce się trenować, trzeba podjąć walkę i robić swoje, żeby być lepszym. Jak wspomniałem, ja tego nie doświadczyłem, bo syn zawsze chodził z chęcią na treningi i myślę, że ma tak do tej pory.
– Czy w trakcie swojej wieloletniej przygody z piłką spotykał się pan z przypadkami, w których rodzice bardziej szkodzili niż pomagali w rozwoju młodych piłkarzy?
– Niestety widziałem dużo takich przypadków. Przede wszystkim zdarza się to w piłce młodzieżowej, gdzie ambicje rodziców są nadmiernie rozbudzone. Niepotrzebnie naciskają i stresują swoje dzieci. Mojemu synowi pomogły też przykłady innych piłkarzy, jak Szymon Włodarczyk, Ariel Mosór, Radek Cielemięcki. Od 14. roku życia grali razem w kadrach Polski czy Mazowsza. Kumplowali się, co pomagało im dążyć dalej. To była naprawdę zgrana paczka. Do tej pory wszyscy grają i obecnie są w ekstraklasowych drużynach.
– W jakim stopniu fakt, że funkcjonujecie na co dzień w środowisku sportowym, wpływa na zacieśnienie waszej relacji?
– Na pewno ma to wpływ. Śledzimy mecze reprezentacji, Ligi Mistrzów czy własnych drużyn. Gdy była możliwość obejrzenia jego spotkań, to z niej korzystałem, on też zawsze obserwuje skróty moich meczów. Dzieli się swoimi uwagami. To zawsze zbliża. Tematów piłkarskich i analitycznych do rozmów mamy dużo. Kuba dobrze analizuje grę i czasami podrzuci mi cenną uwagę, ma do tego oko. Trenował z najlepszymi na świecie. Odbył bardzo dużo treningów w Liverpoolu, był z nimi na dwóch obozach. Podpatruje i ma już spore doświadczenie w młodym wieku. Rozmawiamy też o innych sportach, syn lubi i śledzi Formułę 1.
– Sporo rozmawiacie, ale jednocześnie wiem, że gdy Kuba był na Wyspach, nie ingerował pan zbytnio w jego szkolenie, zostawiając to trenerom, którzy byli na miejscu. Czy ta ingerencja będzie większa po przyjeździe syna do Polski?
– Nie, unikam tego. Na odległość pewne rzeczy postrzega się inaczej. Najlepiej wszystko widzą trenerzy, którzy na co dzień z nim pracują. To by było dziwne, gdybym się jakoś narzucał. To nie moja rola. Ja mam swoją drużynę. Jak jej nie mam, to patrzę pod kątem innych zespołów. Wtedy mogę być u syna na meczu czy treningu. Gdy nie miałem pracy, lubiłem obserwować młodych piłkarzy. Dużo młodych zawodników zgłasza się do mnie z poradą czy prośbą, żebym wyraził opinię. Jak mogę komuś pomóc w rozwoju czy wyborze kierunku, to się z tego cieszę i staram się to robić. Tak samo jest z Kubą. Gdy o coś prosi czy dopytuje, to wie, że może na mnie liczyć. Jestem jego ojcem i też trenerem, ale nie pierwszym. Jak wspomniałem, on ma już pewien bagaż doświadczeń. Trzeba też pamiętać, że trendy się zmieniają. Kiedyś występowałem między słupkami, byłem też trenerem bramkarzy. Wtedy w tym wszystkim siedziałem, ale świat idzie do przodu, piłka nożna i kunszt bramkarski też się rozwijają. Nie jestem takim fachowcem jak trenerzy, którzy zajmują się konkretnie tą pozycją. Kuba wylądował w Radomiaku, gdzie od sześciu lat stawiają na bramkarza młodzieżowca. To dobry klub na rozwój dla młodych zawodników.
– Wspominał pan o znaczeniu determinacji i wytrwałości u młodych graczy. Jakie najważniejsze wartości może przekazać tata sportowca swojemu dziecku?
– Determinacja i wytrwałość są potrzebne do tego, żeby do czegoś dojść. Zwróciłbym bardzo dużą uwagę na świadomość, która odgrywa kluczową role. To istotne, żeby wiedzieć, którą drogą dostać się do celu. Dzięki świadomości wiesz, jak się odżywiać, spać, suplementować czy jak ułożyć trening, bo nie zawsze trener w tym pomaga. No i oczywiście liczy się praca mentalna, żeby radzić sobie ze stresem i mądrze podchodzić do pewnych rzeczy. Wiemy, w jakim świecie żyjemy i jakie mamy pokusy. Większość ludzi ma oczy skierowane w telefon. Trzeba znaleźć w tym umiar i złoty środek, żeby to za daleko nie poszło. Znamy historie, w których do rana gra się w gierki czy surfuje po internecie, a potem nie ma odpowiedniego czasu na odpoczynek. Mądrość jest wskazana, jeśli chce się do czegoś dojść.
– Na początku naszej rozmowy zwróciłem uwagę, że nazwał pan swoich zawodników przybranymi synami. Jakie są podobieństwa między byciem ojcem a trenerem?
– Wiadomo, że przy rodzonym synu jest przywiązanie, codzienny kontakt, spędzanie czasu. Podobnie jest z zawodnikami, których masz w drużynie. Też za nich odpowiadasz. Chcesz, żeby byli jak najzdrowsi, w jak najwyższej formie. Czuje się te podobieństwa. Oczywiście nie ma tych więzów krwi, ale ja zawsze się utożsamiam z moimi piłkarzami, którzy są pracowici i rzetelni. Bronię ich i jestem w stanie oddać za nich życie. Z drugiej strony, nie lubię narzekania i bumelanctwa. Mam nie po drodze z graczami, którzy wykazują takie cechy. Czasami trzeba mocniej porozmawiać, tak samo jak z synem, żeby przemówić do rozsądku, gdy pojawiają się jakieś problemy. To jest praca pedagoga, wychowawcy i można powiedzieć, że ojca. Mam już swoje lata i mógłbym być tatą większości chłopaków z szatni. Gdy zaczynałem pracę, byłem bardziej starszym bratem. Wiadomo, że nie utożsamiasz się z graczami całkowicie jak ze swoim dzieckiem, ale to też duża odpowiedzialność. Każdy kolejny spędzony dzień powoduje, że człowiek się przywiązuje. Nieraz już miałem tak, że gdy odchodziłem z jakiegoś klubu, to pojawiały się łzy. Tak to wygląda, że trzeba się rozstać w tym życiu piłkarskim. Syn i córka będą zawsze, tylko śmierć może nas rozdzielić, i to też na tej ziemi, bo wierzę, że potem jeszcze możemy się spotkać.
– Co dla pana oznacza być dobrym ojcem?
– Przede wszystkim to, że dzieci mogą na mnie zawsze liczyć i się mnie poradzić. Ważnym jest, żeby miały u mnie opiekę i zaufanie. Jednocześnie dobrze, żebyś był kolegą, z którym można się pośmiać i pożartować, ale również wychowawcą. Jeśli dziecko tak cię postrzega, przynosi to radość. W rodzicielstwie są też trudne momenty, przez które trzeba przejść. Najlepiej zrobić to suchą stopą, bo różne są sytuacje. Ja mam już dorosłe dzieci, więc z doświadczenia mogę powiedzieć, że najgorsze schody pojawiały od 14. do 18. roku życia. Mam nadzieję, że te najtrudniejsze chwile są już za nami. Mimo, że nadeszła dorosłość, nadal trzeba im pomagać i je wspierać. Trzeba to robić tak, jak z treningiem, czyli zachowując umiar. Nie można pewnych rzeczy narzucać, bo często przynosi to odwrotny skutek, dlatego jako rodzic musisz zachować w tym wszystkim mądrość.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.