Agresja Rosji na Ukrainę trwa. Z reprezentacji Polski wykluczony został Maciej Rybus, który przeniósł się do Spartaka Moskwa. Czy tak samo powinno stać się z Sebastianem Szymańskim i Grzegorzem Krychowiakiem, jeżeli zdecydowaliby się na pozostanie w kraju agresora? Eksperci w magazynie "4-4-2" nie mają, co do tego żadnych wątpliwości.
Dariusz Szpakowski wraz ze swoimi gośćmi – Jerzym Engelem, Piotrem Żelaznym i Zbigniewem Muchą zabrali głos w sprawie polskich piłkarzy, którzy wciąż formalnie są zawodnikami rosyjskich klubów.
– Jeżeli Krychowiak i Szymański zostaną w Rosji to powinni zostać odsunięci od reprezentacji Polski. Muszą po prostu podzielić los Rybus. W tej sytuacji nie może być niekonsekwencji. Zobaczymy, co się z nimi stanie. Jeżeli kluby ich nie puszczą to i tak będą mogli skorzystać z możliwości zawieszenia kontraktów z rosyjskimi klubami dzięki decyzji UEFA. Jestem pewien, że Grzesiek to zrobi. Natomiast Sebastian nawet jeśli niezostanie sprzedany przez Dinamo, musi postąpić tak jak zrobił Krychowiak w zeszłym sezonie. Jeśli tak się nie stanie to należy pominąć Szymańskiego, podobnie jak Rybusa – zaznaczył Mucha z "Piłki Nożnej".
Z dziennikarzem zgodził się były selekcjoner reprezentacji Polski – Jerzy Engel. – Bez dwóch zdań! Zasady muszą być jasne i klarowne. Rybus świadomie wybrał pozostanie w Rosji, bo tam mieszka jego rodzina. Maciek chciałbym grać w reprezentacji, ale w tej sytuacji jest to niemożliwe. Z pozostałymi musi być tak samo – podkreślił Engel.
Piotr Żelazny podzielił zdanie swoich przedmówców. – Rosyjska propaganda od samego początku wykorzystuje przykład Rybusa do manipulacji. Tak samo jak Szymańskiego. Rybus mógł zmienić miejsce zamieszkania, ale tego nie zrobił, więc poniekąd opowiedział się po jednej ze stron. Nie chciałbym mieszkać w kraju, który atakuje mojego sąsiada. Na jego miejscu wyjechałbym z Rosji. Nie wyobrażam sobie, że Krychowiak i Szymański mogliby dalej pracować w tym kraju. Grzesiek od samego początku zachował się właściwie i godnie. Z kolei Szymański już tak nie zrobił. Byłem zniesmaczony postawą Sebastiana, bo mógł postąpić od samego początku tak jak Krychowiak – stwierdził Żelazny.