{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
{{#point_of_origin}} Źródło: {{point_of_origin}}
{{/point_of_origin}}
Czytaj więcej
Przejdź do pełnej wersji artykułu

Damjan Bohar wrócił do Zagłębia Lubin (fot. PAP)
Gdy Damjan Bohar opuszczał PKO Ekstraklasę, był jednym z najlepszych skrzydłowych w lidze. Nie zawsze wyróżniał się aktywnością na boisku, ale miał wyczucie i precyzję w ofensywie. W sezonie przed transferem do chorwackiego Osijeku strzelił aż piętnaście goli i zaliczył pięć asyst. Tym samym był odpowiedzialny za prawie 1/3 bramek Zagłębia Lubin w lidze. W międzyczasie był powoływany do słoweńskiej kadry.
Do Chorwacji trafił za 850 tysięcy euro i wówczas był jednym z najdroższych zawodników w historii klubu. W związku z tym oczekiwania trenera Nenada Bjelicy oraz kibiców były ogromne. Nie ma się co dziwić – piętnaście goli w sezonie zawodnika, który nie gra na szpicy, robi wrażenie.
– Gdy Bjelica pracował w Dinamie Zagrzeb, pozyskał z Polski Emila Dilavera i Damiana Kądziora. Mogło się wydawać, że Bohar jest kolejnym zawodnikiem, o którym trener wiedział sporo i był pewny, że sprawdzi się w Chorwacji – przyznaje Juraj Vrdoljak.
Po dwóch latach jednak można stwierdzić, że Bohar w Chorwacji nie spełnił oczekiwań. W 62 meczach zdobył jedenaście bramek i zaliczył siedem asyst – bez wątpienia oczekiwano od niego zdecydowanie lepszych liczb. – W wielu sytuacjach był zbyt wolny. Poza tym, na jedenaście bramek, które strzelił w ciągu dwóch lat, prawie połowa była z rzutów karnych – podkreśla chorwacki dziennikarz.
Szczególnie nieudany okazał się dla niego drugi sezon w Osijeku. Dobrze go rozpoczął, o czym przekonała się Pogoń Szczecin w eliminacjach Ligi Konferencji. Później jednak nie miał wpływu na wyniki drużyny i stracił miejsce w składzie. – Zaczął dobrze, strzelił dwa gole w pierwszej rundzie przeciwko Sibenikowi i zaliczył asystę przeciwko Pogoni. Ale potem nokaut od CSKA Sofia (porażka 3:5 w eliminacjach Ligi Konferencji – przyp. red.) wywołał zmiany w drużynie, co odcisnęło piętno na występach Bohara. Został posadzony na ławce i już nigdy nie odzyskał pozycji w drużynie. Kolejnego gola strzelił w grudniu i wtedy Osijek znalazł już innego zawodnika na jego pozycję, Kristijana Lovricia z Goricy – wspomina Vrdoljak.
Zdaniem chorwackiego dziennikarza, Bohar nie poradził sobie w Osijeku dlatego, że nie pasował do stylu gry, co potem miało wpływ na jego coraz rzadsze występy. – Myślę, że Bjelica zbyt wiele oczekiwał od niego, ale też źle zinterpetował jego styl gry. Osijek to sztywno ustawiona drużyna, która gra w niskim blosku i czeka na okazje po szybkim kontrataku, bez szukania miejsca na grę pozycyjną czy budowanie akcji. Przy innym stylu gry Bohar byłby bardziej efektywny – przyznaje Vrdoljak.
Koniec końców, Słoweniec wrócił do Zagłębia Lubin na kwotę cztery razy niższą niż trafił do Osijeka. Dziennikarz Telesport.hr twierdzi, że nikogo w Chorwacji tak niski koszt transakcji nikogo nie dziwi. – Jego odejście za małą kwotę nie dziwi. Kibice nie są z niego zadowoleni i uważają, że zawodnik kosztujący 850 tysięcy euro powinien pokazać więcej. Zapamiętali mu także zmarnowany rzut karny przeciwko Hajdukowi Split. To miły człowiek, który miał dobre relacje z drużyną, ale po prostu nie spełnił oczekiwań, które od początku wobec niego były wysokie – podsumowuje.
Czy Bohar w Zagłębiu będzie spisywać się tak samo dobrze, jak przed transferem do Chorwacji? Od początku roku tylko pięć razy znalazł się w pierwszym składzie Osijeku, co nie jest dobrym prognostykiem. Ale z drugiej strony, będzie pasował lepiej do stylu gry lubinian niż zespołu Nenada Bjelicy. Choć trudno określić, czy od początku będzie czołową postacią drużyny z Dolnego Śląska, trzeba pamiętać, że dobrze się w niej czuł przed wyjazdem. Dlatego jedno jest pewne – z aklimatyzacją nie powinien mieć problemu. Forma sportowa jest na razie niewiadomą, ale niewykluczone, że od razu będzie gotowy do regularnej gry.
PKO Ekstraklasa. Damjan Bohar wrócił do Zagłębia. Jak wyglądały jego ostatnie dwa sezony?
Przemysław Chlebicki /
Powrót Damjana Bohara do Zagłębia Lubin może się okazać jednym z najciekawszych letnich transferów w PKO Ekstraklasie. Jak się spisywał przez dwa lata w Chorwacji? Dlaczego Osijek był skłonny sprzedać go za 200 tysięcy euro? Czy nie spełnił oczekiwań Nenada Bjelicy? Więcej zdradził w rozmowie z TVPSPORT.PL Juraj Vrdoljak, dziennikarz chorwackiego portalu Telesport.hr.
Problem Jagi ze stadionem. "Umowa była fatalna, a jest gorsza"
Transfer po świetnym sezonie
Gdy Damjan Bohar opuszczał PKO Ekstraklasę, był jednym z najlepszych skrzydłowych w lidze. Nie zawsze wyróżniał się aktywnością na boisku, ale miał wyczucie i precyzję w ofensywie. W sezonie przed transferem do chorwackiego Osijeku strzelił aż piętnaście goli i zaliczył pięć asyst. Tym samym był odpowiedzialny za prawie 1/3 bramek Zagłębia Lubin w lidze. W międzyczasie był powoływany do słoweńskiej kadry.
Do Chorwacji trafił za 850 tysięcy euro i wówczas był jednym z najdroższych zawodników w historii klubu. W związku z tym oczekiwania trenera Nenada Bjelicy oraz kibiców były ogromne. Nie ma się co dziwić – piętnaście goli w sezonie zawodnika, który nie gra na szpicy, robi wrażenie.
– Gdy Bjelica pracował w Dinamie Zagrzeb, pozyskał z Polski Emila Dilavera i Damiana Kądziora. Mogło się wydawać, że Bohar jest kolejnym zawodnikiem, o którym trener wiedział sporo i był pewny, że sprawdzi się w Chorwacji – przyznaje Juraj Vrdoljak.
Dlaczego wylądował na ławce
Po dwóch latach jednak można stwierdzić, że Bohar w Chorwacji nie spełnił oczekiwań. W 62 meczach zdobył jedenaście bramek i zaliczył siedem asyst – bez wątpienia oczekiwano od niego zdecydowanie lepszych liczb. – W wielu sytuacjach był zbyt wolny. Poza tym, na jedenaście bramek, które strzelił w ciągu dwóch lat, prawie połowa była z rzutów karnych – podkreśla chorwacki dziennikarz.
Szczególnie nieudany okazał się dla niego drugi sezon w Osijeku. Dobrze go rozpoczął, o czym przekonała się Pogoń Szczecin w eliminacjach Ligi Konferencji. Później jednak nie miał wpływu na wyniki drużyny i stracił miejsce w składzie. – Zaczął dobrze, strzelił dwa gole w pierwszej rundzie przeciwko Sibenikowi i zaliczył asystę przeciwko Pogoni. Ale potem nokaut od CSKA Sofia (porażka 3:5 w eliminacjach Ligi Konferencji – przyp. red.) wywołał zmiany w drużynie, co odcisnęło piętno na występach Bohara. Został posadzony na ławce i już nigdy nie odzyskał pozycji w drużynie. Kolejnego gola strzelił w grudniu i wtedy Osijek znalazł już innego zawodnika na jego pozycję, Kristijana Lovricia z Goricy – wspomina Vrdoljak.
"Bjelica źle zinterpretował jego styl gry"
Zdaniem chorwackiego dziennikarza, Bohar nie poradził sobie w Osijeku dlatego, że nie pasował do stylu gry, co potem miało wpływ na jego coraz rzadsze występy. – Myślę, że Bjelica zbyt wiele oczekiwał od niego, ale też źle zinterpetował jego styl gry. Osijek to sztywno ustawiona drużyna, która gra w niskim blosku i czeka na okazje po szybkim kontrataku, bez szukania miejsca na grę pozycyjną czy budowanie akcji. Przy innym stylu gry Bohar byłby bardziej efektywny – przyznaje Vrdoljak.
Koniec końców, Słoweniec wrócił do Zagłębia Lubin na kwotę cztery razy niższą niż trafił do Osijeka. Dziennikarz Telesport.hr twierdzi, że nikogo w Chorwacji tak niski koszt transakcji nikogo nie dziwi. – Jego odejście za małą kwotę nie dziwi. Kibice nie są z niego zadowoleni i uważają, że zawodnik kosztujący 850 tysięcy euro powinien pokazać więcej. Zapamiętali mu także zmarnowany rzut karny przeciwko Hajdukowi Split. To miły człowiek, który miał dobre relacje z drużyną, ale po prostu nie spełnił oczekiwań, które od początku wobec niego były wysokie – podsumowuje.
Czy Bohar w Zagłębiu będzie spisywać się tak samo dobrze, jak przed transferem do Chorwacji? Od początku roku tylko pięć razy znalazł się w pierwszym składzie Osijeku, co nie jest dobrym prognostykiem. Ale z drugiej strony, będzie pasował lepiej do stylu gry lubinian niż zespołu Nenada Bjelicy. Choć trudno określić, czy od początku będzie czołową postacią drużyny z Dolnego Śląska, trzeba pamiętać, że dobrze się w niej czuł przed wyjazdem. Dlatego jedno jest pewne – z aklimatyzacją nie powinien mieć problemu. Forma sportowa jest na razie niewiadomą, ale niewykluczone, że od razu będzie gotowy do regularnej gry.
Źródło: TVPSport.pl