W sobotę w angielskim Coventry Przemysław Zyśk (18-0, 6 KO) zmierzy się z Samem Eggingtonem (31-7, 18 KO) w walce o wakujący pas federacji IBO wagi junior średniej. "Ostrołęcki Taran" przed walką życia postawił wszystko na jedną kartę i zrezygnował z pracy, bo widzi realne szanse na zwycięstwo. – Nie przyjechałem tu ładnie przegrać – zapowiada pięściarz grupy KnockOut Promotions. Transmisja gali w Coventry i pojedynku Zyśk – Eggington w sobotę od 20:45 w TVP Sport, na stronie TVPSPORT.PL i w aplikacji mobilnej.
O wyjeździe Zyśka na zagraniczną walkę mówiło się już od dłuższego czasu i w końcu się udało. W ostatnim pojedynku, który miał dać odpowiedź, czy pięściarz z Ostrołęki jest gotowy jechać "do paszczy lwa", mierzył się z Wenezuelczykiem Juanem Ruizem (27-6, 10 KO). Zyśk przed własną publicznością pewnie wygrał na punkty (97-93, 98-92, 98-92), a dla promotora Andrzeja Wasilewskiego ta walka była potwierdzeniem, że czas na prawdziwy sprawdzian dla "Ostrołęckiego Tarana".
Do tej pory Zyśk łączył treningi z pracą – pracował jako monter telewizji kablowej i jako stolarz. Gdy jego koledzy z sali po treningach jechali do domów i mogli się regenerować, on dzwonił do klientów i umawiał się na montaż kablówki.
- Czy ciężko pogodzić pracę z boksem? Pewnie, ale jak się tylko chce, to wszystko jest do zrobienia. Powiem więcej - tak się do tego przyzwyczaiłem, że ciężko byłoby mi to zmienić. Z samego boksu nie mógłbym utrzymać siebie i rodziny. Kredyt, rachunki, jedzenie, paliwo, samochód. Wszystko przecież kosztuje – mówił w ubiegłym roku Rafałowi Mandesowi z "Super Expressu" . Wtedy krótko przed walkami brał urlop. Przed pojedynkiem życia w Coventry zdecydował się w pełni poświęcić przygotowaniom i zrezygnował z pracy:
– Teraz tylko i wyłącznie trenuję, bo jeżeli uda się wygrać, to będzie łatwiej i nie będę musiał pracować. Rzuciłem to w styczniu – powiedział pięściarz w rozmowie z Aleksandrą Piką. Zyśk rozpoczął także współpracę z dietetykiem, a limit kategorii junior średniej (do 69,8 kg) osiągnął bez problemu: – Waga sama schodzi, nigdy nie ważyłem tak mało na kilka dni przed walką.
Na czas przygotowań wyprowadził się z domu, by móc w pełni skupić się na walce:
Szanse Polaka w pojedynku z Eggingtonem ocenili goście Piotra Jagiełły w czwartkowym magazynie Ring TVP SPORT: Albert Sosnowski i Maciej Miszkiń. Ten drugi sparował nawet z Zyśkiem przed jego wylotem do Wielkiej Brytanii:
– W ostatnim pojedynku Zyśk na tle rywala, który potrafi boksować, wygrał pewnie. Pokazał, że przy takich zawodnikach dobrze wypada. On potrzebuje lepszych rywali, żeby się pokazać. Sam z siebie nie ma widowiskowego stylu, jego ciosy nie wyrywają z butów i nie jest zbyt szybki. Oglądać Zyśka dla niego samego to nie jest wielka przyjemność, natomiast jeśli stanie naprzeciwko rywala, który jest agresywny i potrafi boksować, to może pokazać wachlarz swoich umiejętności. Przede wszystkim Przemek jest bardzo twardy, wytrzymały i odporny na ból. Ma kondycję. Sparował po 15 rund z 4-5 sparingpartnerami i cały czas starał się wywierać presje. Są pewne elementy, którymi może wygrać sobotni pojedynek – tłumaczył Miszkiń.
Albert Sosnowski również wierzy w zwycięstwo Zyśka, choć zaznacza, że jest wiele okoliczności, które nie będą mu sprzyjały:
– Przemek stoczy pierwszy 12-rundowy pojedynek w karierze, walczy z twardym Anglikiem na jego terenie. Eggington już kilku takich niepokonanych zawodników sprawdzał i z nimi wygrywał. To twardziel, który faktycznie przyjmuje dużo ciosów, ale też jest nieustępliwy w ataku. Cały czas wywiera presję i jest bardzo niewygodny. Zyśk niczym nie ryzykuje. Uznał, że w końcu nadszedł ten czas, by sprawdzić ile jest warty jego boks. Czy stać go na to, by wspiąć się o szczebel wyżej i pokonać rywala, który może otworzyć mu drogę do naprawdę dobrej, europejskiej kariery. Jestem za nim całym sercem – podsumowuje były zawodowy mistrz Europy.
Walka Przemysław Zyśk – Sam Eggington w sobotę w TVP Sport, na stronie TVPSPORT.PL i w aplikacji mobilnej. Początek transmisji gali o 20:45.