Zmianę traktuję naturalnie. Związki sportowe potrzebują wyrazistych postaci do ich prowadzenia. Środowisko samo znalazło kandydata, którego wszechstronnie popiera – mówi Apoloniusz Tajner o przejęciu roli prezesa PZN przez Adama Małysza.
O otrzymaniu Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski...
– Ta praca trwała tak naprawdę 17 lat, bo wcześniej byłem kuratorem. Jeszcze wcześniej był okres pracy z Adamem Małyszem. Wyniki sportowe Adama powodowały takie zainteresowanie, że już wtedy odczuwaliśmy "szokujące" momenty w naszym życiu. Późniejsza praca w PZN była obciążająca. Były lepsze i słabsze momenty, ale summa summarum z pewną ulgą kończę ten etap życia. Wiem, że związek jest w tej chwili silny i zjednoczony. Adam Małysz, kolejny prezes związku, będzie miał dobrze przygotowany klimat do dalszego rozwoju narciarstwa. Czuję ulgę i spokój, bo dalej wszystko będzie dobrze.
O tym, czym teraz będzie się zajmował...
– Nie wiem jeszcze, co będę robił dalej. Na pewno zostanę przy PZN, ponieważ atmosfera jest nadal dobra i czuję, że mam możliwości dalszego wspierania rozwoju narciarstwa, natomiast absolutnie nie chcę się mieszać nowym władzom w prowadzenie związku. Mam już w głowie pewne obszary, w których się będę poruszał, ale to ustalę dopiero z nowym zarządem.
O prezesurze Adama Małysza...
– Podchodzę do tego dość naturalnie. Związki sportowe potrzebują wyrazistych postaci, które środowisko wszechstronnie popiera. Taką sytuację mamy tutaj. Pełniąc funkcję wiceprezesa PKOl, obserwuję, jak środowisko się tam zmienia. Członkami są prezesi związków sportowych. Wśród nich jest coraz więcej byłych zawodników. Przyjemnie jest patrzeć na ludzi, którzy kontynuują swoje życie sportowe w nieco inny sposób. Kontynuacja rozwoju PZN przez Adama Małysza jest uspokajająca. Z ulgą odchodzę i ze spokojem przyjmuję nowe rozwiązania.
O tym, że za cztery lata Polska powinna mieć najsilniejszą kadrę w sportach zimowych...
– Tak, uważam, że za cztery lata to będzie najmocniejsza reprezentacja w historii polskiego narciarstwa. Podczas ostatnich igrzysk na 29 uczestników PZN było 16 debiutantów. Za cztery czy osiem lat ci debiutanci będą w szczycie formy. Zostanie też przecież część wysokiej klasy zawodników, których już mamy. W różnych dyscyplinach pojawi się kilka nowych nazwisk. Jestem spokojny o to, że kolejne igrzyska mogą być najbardziej udanymi w historii. Po jeszcze następnych już nie wiem, co będzie, ale liczę na dalszy rozwój.
O wzruszeniu...
– Na pewno były niespodzianki, bo nie spodziewałem się jakichś podziękowań. Z drugiej strony jest porządek obrad i trochę miałem nadzieję, że te podziękowania się szybko skończą, żebyśmy mogli kontynuować zebranie.