Kilkadziesiąt minut po dekoracji sędziowie pływackich mistrzostw świata zmienili decyzję. Przychylili się do apelacji Amerykanów i przywrócili zdyskwalifikowanego Justina Ressa. To on jest mistrzem na 50 metrów stylem grzbietowym. Ksawery Masiuk wywalczył więc nie srebro, a brąz.
17-letni Polak błyszczał od początku rywalizacji w Budapeszcie. W półfinale ustanowił nowy rekord kraju, pokonując sprinterski dystans w 24.48 sekundy.
Od początku wszystko wskazywało jednak na to, że bój o czołowe pozycje stoczą Amerykanie. Zdecydowanie najszybsi w piątkowe popołudnie byli Ress i Hunter Armstrong. W finale także pokazali moc.
Ress był najszybszy, ale z tytułu mistrza świata cieszył się krótko. Po wideoweryfikacji został bowiem zdyskwalifikowany. Złoto trafiło do Armstronga, a srebro do Masiuka, który również spisał się doskonale. Nastolatek ustąpił jedynie faworytom, sprawiając niespodziankę.
Kilkadziesiąt minut po rozdaniu medali, werdykt zmieniono. Sędziowie przychylili się do apelacji reprezentacji USA i przywrócili Ressa do wyników. To on skończy więc ze złotym medalem, Armstrongowi przypadnie srebro, a Masiukowi brąz. Największy żal odczuwać może Włoch Thomas Ceccon. Spadnie bowiem na czwarte miejsce.
Poza Masiukiem medal w tegorocznych mistrzostwach świata w pływaniu wywalczyła także Katarzyna Wasick, która była druga na 50 metrów stylem dowolnym.
Komentarz:
Przemysław Babiarz, Stefan Tuszyński