Przemysław Zyśk (18-1, 6 KO) postawił wszystko na jedną kartę przed walką z Samem Eggingtonem (32-7, 18 KO) i odszedł nawet z pracy, by móc w pełni skupić się na przygotowaniach. Niestety, ogromna motywacja i serce do walki to zbyt mało, by pokonać Brytyjczyka na jego terenie w Coventry. Eggington wygrał jednogłośnie na punkty i zdobył wakujący pas IBO wagi junior średniej.
Zyśk zapowiadał przed walką, że chce inicjować ataki lewym prostym i już od początku pojedynku próbował to robić, jednak był wolniejszy od rywala i nadziewał się na jego mocne ciosy. Polak przyjmował je na sztywno, co mogło być bardzo niepokojące. Od początku walki zarysowała się znaczna przewaga Brytyjczyka, szczególnie w półdystansie. Przy próbie wychodzenia z klinczu Eggington trafiał mocnymi ciosami na korpus i na szczękę i już w 2. rundzie u Zyśka pojawiło się obfite krwawienie z nosa.
W trzeciej rundzie Brytyjczyk podkręcił tempo, jakby zwietrzył szansę na efektowne zakończenie pojedynku przed czasem. Zyśk dawał spychać się na liny, gdzie zbierał sporo uderzeń od zdeterminowanego Eggingtona. Polak po tym starciu schodził do narożnika na niepewnych nogach.
Później Brytyjczyk zwolnił, a pięściarz z Ostrołęki zaczął wyprowadzać nieco więcej ciosów. W piątej rundzie po raz kolejny potwierdziło się, że w przypadku Zyśka proste rozwiązania są najlepsze i jego kombinacje lewy-prawy prosty zaczęły dochodzić do celu. Jednak przy próbie ucieczki z klinczu przyjął potężny lewy hak na wątrobę, po którym aż się skrzywił.
Siódma runda była chyba najlepszą w wykonaniu Polaka. Zyśk doprowadził do celu cztery lewe proste z rzędu, ale zabrakło ponowienia ataku. "Nawet się nie zmęczyłeś, masz dużo zdrowia!" – zachęcał podopiecznego trener Łukasz Malinowski, jednak cały czas brakowało pójścia na całość. Tak było choćby w dziewiątym starciu, gdy Zyśk zaatakował ciosami podbródkowymi. Pierwszym trafił, ale nie zrobił wrażenia na rywalu. Drugi minimalnie przestrzelił, a trzecim wyprostował Brytyjczyka. Eggington zadawał jednak więcej ciosów.
Wychodząc po raz pierwszy w karierze do jedenastej rundy Zyśk zdawał sobie sprawę, że tylko nokaut może dać mu zwycięstwo. "Przemek, wojna! On nie ma siły!" – motywował podopiecznego trener Malinowski. W tym starciu niesportowo zachował się Eggington, który najpierw uderzył Polaka poniżej pasa, a następnie po komendzie stop, wyprowadził lewy sierpowy prosto na szczękę. Zyśk wyraźnie się skrzywił, ale po chwili pokręcił głową, jakby chciał pokazać, że nie zrobiło to na nim wrażenia. W ostatnim starciu Zyśk nie ruszył do huraganowego ataku i po dwunastu rundach sędziowie jednogłośnie orzekli zwycięstwo Brytyjczyka (119-109, 119-109, 117-111), który tym samym został nowym mistrzem IBO wagi junior średniej.
119:109 Eggington. Liczyłem na to, że może uda się ugrać parę rund więcej, ale nie było szans. Zyśk pokazał charakter, serce i silnik, ale zabrakło argumentów bokserskich na zakapiora po przejściach. Mimo to kolejne zaproszenia z UK mogą się pojawić - takie czasy #EggingtonZysk
— Kacper Bartosiak (@kacperbart) June 25, 2022