Liga Narodów siatkarzy. Niesamowity mecz na koniec turnieju. Polska wygrała z USA 3:1

Grbić testuje na całego. Ósmy mecz i... ósmy inny skład

Polscy siatkarze mieli szansę na zakończenie grania w drugim turnieju Ligi Narodów z bilansem 4-0. W trzech starciach w Sofii wygrali kolejno 3:1 z Brazylią, 3:0 z Kanadą i 3:0 z Australią.

Nikola Grbić nie rezygnował z planu testowania. Przeciwko Amerykanom w pierwszej "szóstce" znów zaczęli zawodnicy, którzy za kadencji nowego trenera nie mieli jeszcze szans grać ze sobą od pierwszej piłki.

Ósmy mecz za kadencji Nikoli Grbicia. Ósmy raz inny wyjściowy skład. Dziś blisko powtórzenia szóstki z Brazylią. Różnicą nazwisko libero. #Sofia #VNL2022 https://t.co/8ieUfuazUZ

— Filip Czyszanowski (@FilipCzyszanows) June 26, 2022

Mecz zaczął się dobrze, od serii punktów Semeniuka, po której prowadziliśmy 5:1. Sytuacja była względnie pod kontrolą, ale szybko obudzili się także Amerykanie, którzy po serii zagrywek Russella wyszli ze stanu 5:9 do wyniku 10:9.

I rywale z czasem się rozkręcali. Wyszli na trzypunktowe prowadzenie 18:15, które z czasem nawet się zwiększało (21:17). W końcówce też reprezentanci Stanów Zjednoczonych byli bezlitośni. Trzymali Polaków na dystans i wygrali do 21 po kiwce Russella.

W drugim secie niestety to znów Amerykanie byli krok przed nami. Utrudniali Polakom życie zagrywką i podczas przerwy technicznej mieli trzy punkty przewagi. Nam z kolei wyraźnie nie leżała zagrywka.

Sygnał do odrabiania strat dał dobry moment przy serwisie Śliwki. Ze stanu 13:17 szybko doprowadziliśmy do remisu, a chwilę później po ataku i bloku Kochanowskiego było 20:19 dla Polski.

W idealnym momencie na boisku pojawił się także Bartosz Kwolek, którego as serwisowy dał nam dwie piłki setowe. Wykorzystaliśmy drugą po ataku z pierwszej strefy Bartosza Kurka (25:23).

2. set ����#VNL2022 pic.twitter.com/lNnnTdBDqW

— POLSKA SIATKÓWKA (@PolskaSiatkowka) June 26, 2022

W obliczu bardzo wyrównanej gry w pierwszych dwóch setach, walki na noże należało spodziewać się także w dalszej części meczu. I zmiany obrazu rywalizacji nie było. Długo toczyła się gra punkt za punkt, aż w końcu Amerykanie wyszli na prowadzenie 15:10.

Polacy szybko jednak się zbliżyli. Po dłuższych wymianach, kiwce Kurka, błędzie rywali i bloku naszego atakującego, strata została odrobiona (15:15). I podobnie jak w drugim secie, wyszliśmy na prowadzenie 20:19 za sprawą środkowego.

O losach partii w tym przypadku decydować musiała jednak gra na przewagi. Najpierw błąd podwójnego odbicia popełnił Smith, a chwilę później w boisku z lewego skrzydła nie zmieścił się Russell i Polacy wygrali 26:24.

Powrót po przerwie był dla Polaków trudny. Zaczęło się od błędów w przyjęciu i prowadzenia Amerykanów 5:1. Po raz kolejny jednak odpowiedź przyszła błyskawicznie. As serwisowy Semeniuka i już tylko 5:6.

Kolejne akcje to show najwyższych lotów. Raz spektakularnie bronili Polacy, innym razem znakomity poziom prezentowali Amerykanie. Żaden z zespołów nie był w stanie jednak odskoczyć na parę punktów.

Dopiero po obronie Śliwki i kiwce Semeniuka wyszliśmy na prowadzenie 18:16. Radość z przewagi była krótka, bo po zagrywkach Stahla zrobiło się 21:20 dla USA. Końcówka grana była zatem według scenariusza z drugiego i trzeciego seta.

Wtedy skończyło się happy-endem i nie inaczej było w czwartej partii. Polacy zagrali koncertowo, wygrali 25:22 i skończyli rywalizację w Sofii z kompletem zwycięstw i punktów.