| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa przebywa na zgrupowaniu w Austrii. Rywalizacja o miejsce w bramce jest bardzo zacięta. Wojskowi mają trzech kandydatów i żaden nie składa broni. – Chcę grać w podstawowym składzie – zapowiada w rozmowie z TVPSPORT.PL Kacper Tobiasz, który rundę wiosenną spędził na wypożyczeniu w Stomilu Olsztyn.
Legia Warszawa przebywa na zgrupowaniu w austriackim FIeberbrunn. Ozdobą obozu jest rywalizacja wśród golkiperów. Kiedy patrzy się na walkę trzech zawodników, można odnieść wrażenie, że... bramka płonie. Sztab szkoleniowy Wojskowych będzie musiał wybrać golkipera z trójki Cezary Miszta, Dominik Hładun oraz Kacper Tobiasz. Ten ostatni ma za sobą wypożyczenie do Stomilu Olsztyn, a w rozmowie z TVPSPORT.PL składa odważną deklarację.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Jak się czuje zawodnik, który spada z ligi?
Kacper Tobiasz: – To bardzo słabe uczucie. Nie spodziewałem się, że to się stanie. Wierzyłem, że odwrócimy losy Stomilu, bo przez długi czas były na to szanse. W najważniejszych momentach daliśmy jednak… ciała. Myślę tutaj o meczach z GKS-em Jastrzębie oraz Górnikiem Polkowice. Ostatecznie zabrakło nam punktów do utrzymania.
– Nie miałeś myśli, że w Olsztynie stało się coś, co w poprzednim sezonie groziło także Legii w Ekstraklasie?
– Nie, bo nie przyjmowałem do głowy myśli, że Legia może spaść z ligi. Z kolei w Stomilu od początku miałem świadomość, że szansa na utrzymanie jest mniejsza od możliwości pozostania na zapleczu Ekstraklasy. Chciałem pomóc drużynie, ale finał był taki, że nie udało nam się uratować.
– Odczułeś reakcję czy złość kibiców po spadku?
– Każdy wiedział, że sytuacja w klubie nie jest idealna. Kibice nie mieli do mnie personalnie większych uwag. Mam wrażenie, że fani nawet nieco się przywiązali. Przez cały okres w Olsztynie nie dostałem choćby jednej złej wiadomości, a wręcz przeciwnie. Były raczej wyrazy wdzięczności i podziękowania za chęć pomocy.
– Muszę też zapytać o to, co stało się w Bielsku… Pokazałeś wtedy kibicom gest Kozakiewicza.
– Wiadomo co się stało. Z czego to wynikało? Od początku rozgrzewki słyszałem antylegijne okrzyki. Dla chłopaka wychowanego na trybunach przy Łazienkowskiej, miałem świadomość, że będę słyszał takie okrzyki na wielu stadionach w Polsce. Zaliczyłem kilka udanych interwencji, mieliśmy korzystny wynik, choć było nieco gry na czas. Kulminacja nastąpiła, gdy zacząłem słyszeć okrzyki dotyczące mojej rodziny.
– Jaka nauka płynie z tej sytuacji?
– Jestem świadomy, że osłabiłem wówczas drużynę. Poniosłem konsekwencję i traktuję tę sytuację jako nauczkę na przyszłość. Przydarzyło się to raz i więcej się już nie stanie. Aczkolwiek nie toleruję wyzwisk kierowanych w stronę rodziny.
– Czas spędzony w Stomilu był wartościowy?
– To najlepszy moment w mojej dotychczasowej karierze. Prawda jest taka, że w zakończonym sezonie rozegrałem pierwsze spotkania powyżej trzeciej ligi. Najpierw zadebiutowałem w Legii, a potem mogłem regularnie występować w pierwszoligowym Stomilu. Mam za sobą owocny czas w Stomilu, choć żałuję, że nie udało nam się utrzymać. Chciałem pomóc, a nie tylko trafić do klubu i ogrywać się. To ważne, ale trudno było nie patrzeć na cele drużynowe.
– Ktoś z Legii monitorował cię w trakcie wypożyczenia? Czułeś, że jesteś obserwowany?
– Bardzo często dzwonili do mnie trenerzy Dowhań oraz Mucha. Odzywał się także Tomasz Kiełbowicz. Wiem, że wysłannicy Legii pojawiali się też na moich meczach. Nie było tak, że pojechałem i wszyscy o mnie zapomnieli.
– Przyjęło się, że kiedy jest trudno i biednie, to w drużynach tworzy się dobra atmosfera. Coś takiego zdarzyło się w Olsztynie?
– Atmosfera była dobra. Miałem sporą styczność z chłopakami, którzy w przeszłości byli w Legii. Mówię tu o Patryku Mikicie czy Łukaszu Monecie. Do tego dochodził Jakub Kisiel, który był w Stomilu także na zasadzie wypożyczenia z Łazienkowskiej. Znamy się dobrze, bo w stołecznym klubie mieszkaliśmy w jednym pokoju w ośrodku treningowym. Nasze drogi ciągle się łączą.
– Po drodze doszło też do dziwnej sytuacji, w której piłkarz z Kongo szukał kawy w… drużynowej skarbonce. Chodziło oczywiście o podkradanie pieniędzy…
– Tak, to sprawa, która odbiła się dość szerokim echem w internecie. I to co pojawiło się w sieci, tak naprawdę wyczerpało temat. Nasz skarbnik od początku miał wrażenie, że brakowało pieniędzy. Była zrzutka, bo chcieliśmy wyjść wspólnie do restauracji w ramach integracji. Wymyślono plan z kamerą i… stało się, co się stało.
– W kwestii zasad w szatni, to bardzo duże naruszenie zaufania kolegów?
– Tak. Jak potem można siedzieć z taką osobą w szatni i jej ufać? Ktoś powinien się zastanawiać czy wyjdzie się na trening i nic nie zostanie podwędzone? To byłoby beznadziejne uczucie. Bardzo go ceniłem jako zawodnika, świetnie bronił. Jako człowiek też nie robił nic złego, poza całą tą sprawą… To zaufanie po prostu uleciało.
– Da się wskazać jeden aspekt, który najmocniej udało się poprawić na wypożyczeniu?
– Wskazałbym chyba na grę pod presją. Nie było to takie ciśnienie, które wytworzyło się w Legii, ale wciąż stawką było utrzymanie. Przy Łazienkowskiej liczy się mistrzostwo kraju i gra w europejskich pucharach. W Olsztynie nadal trwa ponad 70-letnia historia klubu, który chciał pozostać na zapleczu Ekstraklasy.
– Co z perspektywy Olsztyna można powiedzieć o poziomie ligi? A może bramkarz we wszystkich rozgrywkach po prosty w ten sam sposób musi bronić strzały rywala?
– Z bramki trudno oceniać poziom ligi. Wiadomo, że tempo drużyn i ich przygotowanie motoryczne jest wyższe niż w porównaniu do rozgrywek, w których występują rezerwy Legii. Z czegoś jednak ten podział ligowy wynika.
– Teraz czas na powrót do Legii. Człowiekowi z Warszawy jest łatwiej w tym klubie?
– Różnie można na to spojrzeć. Z jednej strony jest łatwiej. Od razu zyskuje się szacunek kibiców, którzy chcą wspierać chłopaka wychowanego w Warszawie. Jednocześnie od takich osób najwięcej się wymaga. Chce się widzieć w nich liderów, którzy będą ciągnęli zespół w trudnych chwilach. Chcę tego! Nie patrzę też na to, że jestem młody. Na świecie jest wiele przypadków graczy, którzy nie mają za sobą wieloletnich karier, a wpływają na swoje ekipy. Donnaruma miał szesnaście lat, a już stawał się liderem Milanu. To nie jest przypadek.
– W przeszłości jeździłeś na testy do klubów z Anglii, Włoch czy Niemiec myślałeś o tym, by pójść drogą, która wiedzie przez grę w juniorach zagranicznej drużyny?
– Nie. Jeździłem na testy, poznawałem nowe miejsca, ale chciałem przekonać się, jak wygląda piłkarska kultura w innych miejscach. To pozwalało złapać nieco obycia i doświadczenia. To było tak dawno, że już nawet nie przywiązuje do tego większej uwagi.
– Jakie znaczenie w twoim legijnym wychowaniu miał tata?
– Był głównym autorem. To on w wieku trzech-czterech lat zabrał mnie na stadion. Od razu zacząłem się interesować piłką. Potem to po prostu postępowało. Zdecydowanie przyśpieszył proces.
– Jak reagujesz na określenie ”bramkarz z Żylety”?
– To pozytywne stwierdzenie. Cieszę się, że ludzie kojarzą mnie z tą trybuną, zdecydowanie nie wstydzę się tego, że jako dziecko oglądałem tam mecze. Nie jest ważne, gdzie pojadę, ale jestem dumny z takiego pochodzenia.
– Z kibicami mocno zżyty był też Artur Boruc. Wiele się od niego nauczyłeś?
– Fajnie, że taki człowiek wpisał się w historię tego klubu. To jeden z najlepszych bramkarzy w historii Polski. Na pewno mogłem się sporo nauczyć. Nie było to wychowanie, ale dało się podejrzeć wiele cennych zachowań na boisku. Można było podglądać, a potem samemu wypróbować efekty.
– Boruc nie był chyba takim nauczycielem, który brał pod ramię i przekazywał tajniki rzemiosła?
– Fakt. Nie było jednocześnie tak, że w ogóle nie podpowiadał. Czasami mówił na treningu, że wystarczy zrobić to i to, a od razu będzie łatwiej.
– Jak wspominasz rundę jesienną w Legii? Zadebiutowałeś w pierwszym zespole, mogłeś posmakować Ligi Europy, a jednocześnie widziałeś drużynę, która osuwała się w tabeli. Wiele się działo…
– To był bardzo… dynamiczny sezon. Zadebiutowałem w Legii, choć nie uważam, że mam wiele do wspominania pod względem piłkarskim. Zagrałem w czterech meczach. Nie oczekiwałem, że będzie ich więcej, bo wchodziłem do składu mając doświadczenia raptem z trzeciej ligi. Starałem się o szanse, walczyłem na treningach i chciałem wykorzystywać okazję do gry. Mecze z Radomiakiem i Piastem nie były najlepsze. Za mną czas w Legii, gdy było super lub tragicznie. To była mocna sinusoida. Wszystko działało falami.
– Odczułeś po debiucie wzrost popularności w Warszawie?
– Na Ursynowie mieszkam od lat. Znam mnóstwo osób na osiedlu. Z kolei w Olsztynie było tak, że praktycznie każde wyjście do restauracji kończyło się tak, że ktoś prosił o zdjęcie czy autograf. Cieszę się z tego, bo to oznacza, że wszystko idzie we właściwym kierunku. To całkiem fajne, bo kiedyś ja byłem kajtkiem, który podchodził do znanych piłkarzy. Do dziś mógłbym znaleźć jakieś podpisane zdjęcia Kucharczyka czy Radovicia, graczy z legijnej paczki.
– Trener szykował cię na szanse? Czy to było niespodziewane i nagle dowiadywałeś się, że zagrasz?
– Tak. Z reguły wiedziałem o tym na dobę przed meczem. Pewne rzeczy można dostrzec po ustawieniu zespołu na treningu. W przypadku bramkarzy było tak, że znaliśmy wybór szkoleniowca ciut wcześniej.
– Jak wyglądała rywalizacja z Cezarym Misztą? W pewnym momencie wiele miejsca poświęcano wam w internetowych dyskusjach i to ty raczej byłeś wówczas faworytem do gry.
– Docierały do mnie jakieś głosy. Jednocześnie z Czarkiem kolegujemy się i w trudnym okresie nie było mowy, by być przeciwko niemu. Starałem się mu jak najmocniej pomóc. Lubimy się wzajemnie z siebie pośmiać w trakcie treningów czy w szatni, ale to nie wpływa na nasze podejście do siebie. Rywalizacja jest potrzeba, ale musi być zdrowa. W innym wypadku? Karma wraca.
– Legia chce wychowywać młodzież. Pokłada się w tobie spore nadzieje. Czujesz się topowym talentem warszawskiego klubu?
– Takie określenia nie są dla mnie. Jestem od tego, by trenować, a na boisku przedstawiać najlepszą wersję siebie. Czy jestem talentem? Niech oceniają to inni. Trzeba być pewnym siebie, ale nie można przeginać.
– Jak widzisz swoją drogę w Legii? W perspektywie roku czy dwóch?
– Jestem wyznawcą maksymy ”carpe diem”. Żyję chwilą, skupiam się na teraźniejszości. Wolę korzystać z tego, co życie stawia przede mną w danym momencie. Zobaczymy, co będzie się działo w klubie za rok. Może miejsce w składzie uda mi się wywalczyć już teraz? Naprawdę wierzę w to, że najlepszą drogą jest walka na treningach i regularne pokazywanie najlepszej wersji siebie samego.
Gram w piłkę, sprawia mi to wielką przyjemność. Futbol to dla mnie futbol od dzieciństwa. Niezależnie od tego gdzie byłem i gdzie jestem, to starałem się dawać z siebie maksimum na treningach oraz podczas meczów. Mam nadzieję, że to widać. Mam taki charakter, że nie potrafię odpuścić.
– Rywalizacja jest spora…
– Każdy chce być zawodnikiem, który wybiega na boisko z numerem jeden. Jestem sportowcem, dla którego wygrywanie jest domeną. Fakt jest też taki, że konkurencja jest mocna. Ale to dobra wiadomość, bo gwarantuje mocną rywalizację.
– Nie ma żadnego rysowania planu na karierę?
– Rysować można, ale wiadomo, że wiele się zmienia. Zarys jest, ale o wszystkim będą decydowały kolejne dni. Czasem 24 godziny mgą zadecydować o dalszej przyszłości. Chwila potrafi budować. Miałem moment, w którym byłem piątym bramkarzem Legii. Kilka wydarzeń sprawiło, że w sekundę zacząłem pojawiać się w kadrze meczowej.
– Gdzie w tym zarysie jest pozycja pierwszego bramkarza Legii?
– To mój najbliższy cel.
Warszawianie pozostaną w Austrii do 30 czerwca. Wcześniej stołeczna drużyna zmierzy się z Red Bullem Salzburg w spotkaniu kontrolnym. Mecz zaplanowano na wtorek (28.06, 18:00). Mecz będzie można obejrzeć na antenie TVP Sport, a także na TVPSPORT.PL oraz w aplikacjo mobilnej i poprzez Smart TV.
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.