Fredrik Lindgren, jeden z najlepszych żużlowców świata, wziął zwolnienie lekarskie. Sprawa wzbudziła sporo emocji, bo dzień przed meczem ligowym Szwed ścigał się w Grand Prix. Marek Cieślak uważa jednak, że 36-latek nie zdecydowałby się na taki ruch, gdyby sprawa nie była poważna.
Lindgren to jedna z najjaśniejszych postaci w Grand Prix w ostatnich sezonach. Dwukrotnie zdobywał brązowy medal indywidualnych mistrzostw świata, a w tym roku już dwukrotnie stał na podium – u nas w Warszawie i w niemieckim Teterowie. Z 51 punktami na koncie jest piąty w "generalce", tuż za Maciejem Janowskim. Ostatni występ Szweda był jednak słabszy. Nie wjechał nawet do półfinału.
Tuż po zawodach w Gorzowie Wielkopolskim Lindgren udał się do lekarza Grand Prix, a ten wystawił mu zwolnienie lekarskie. Dzień później, w niedzielę, 36-latek miał wystartować w meczu PGE Ekstraligi. Z wiadomych przyczyn nie wziął w nim udziału i wygląda na to, że Włókniarz Częstochowa szybko nie skorzysta z usług swojego asa.
Dwukrotny medalista mistrzostw świata wystosował oświadczenie, w którym wyjaśnił, co się dzieje z jego zdrowiem. "Po konsultacji z lekarzem zdecydowaliśmy, żeby na kilka tygodni zrobić sobie przerwę. Ubiegły sezon zakończył się dla mnie przedwcześnie z powodu długotrwającego koronawirusa i jego objawów. W ostatnich tygodniach te objawy, czyli duszności, wróciły. Mam nadzieję, że zaciągając hamulec i dając sobie czasu, będę w stanie wydobrzeć, wrócić do ścigania i skończyć sezon 2022" – napisał w oświadczeniu Lindgren.
Szwed życzył też powodzenia swojemu klubowi, który musi sobie radzić bez niego i na razie wyszło to częstochowianom naprawdę dobrze. Zwycięstwo Włókniarza nie zakończyło jednak dyskusji na temat decyzji Lindgrena. Pojawiały się głosy broniące szwedzkiego żużlowca, ale też głosy krytyczne.
Legendarny polski trener, Marek Cieślak ma jasno sprecyzowane zdanie na temat przerwy, którą robi sobie piąty zawodnik klasyfikacji generalnej Grand Prix. Tym bardziej, że brak startów, to brak pieniędzy za zdobyte punkty. – Według mnie nie odpuściłby sobie tak meczu bez powodu. Jeśli zrezygnował z występu, to znaczy, że jest z nim bardzo źle – uważa wieloletni trener reprezentacji Polski.
Szczęśliwie dla częstochowian, Lindgren miał jedną z trzech najwyższych średnich w zespole, więc mogą stosować zastępstwo zawodnika. Dodatkowy bieg w jego miejsce jadą więc inni czołowi zawodnicy Włókniarza, w tym Leon Madsen. Absencja Szweda nie pomoże jednak w walce o zwycięstwo (lub chociaż punkt bonusowy) w piątek we Wrocławiu z Betard Spartą. Pierwsze spotkanie Włókniarz wygrał 52-38.