Sytuacja finansowa Barcelony nadal nie jest kolorowa. Potencjalny nowy pracodawca Roberta Lewandowskiego wciąż nie jest w stanie dokonywać ruchów transferowych. Jak podaje hiszpańska gazeta "Marca", klub musi najpierw uporać się z problemami finansowymi, żeby móc myśleć o wzmocnieniach. Przez to transfer Polaka nie jest możliwy do zrealizowania.
FC Barcelona jest w trakcie uruchamiania pierwszej dźwigni finansowej. "Dźwignia" w tym przypadku oznacza przejście niezbędnych procedur, aby móc pozyskać i zarejestrować nowych zawodników.
Zarząd klubu ze stolicy Katalonii chce zawrzeć porozumienie z funduszem inwestycyjnym Sixth Street w sprawie przekazania 10 procent z praw telewizyjnych o wartości około 200 milionów euro. Joan Laporta otrzymał zgodę członków zarządu na przeprowadzenie dwóch operacji, które pozwoliłyby klubowi wyjść z trudnej sytuacji ekonomicznej. Ma to umożliwić Barcelonie wejście na rynek transferowy i dać jej prawo pozyskania nowych zawodników.
Sztab szkoleniowy Barcelony na czele z Xavim Hernandezem z niecierpliwością oczekuje na te pieniądze, które pozwolą dokonać wzmocnień przed nowym sezonem. Jednak trener Dumy Katalonii oraz jego współpracownicy muszą uzbroić się w cierpliwość. Pomimo wpływu 200 mln euro, sytuacja klubu pozostanie w zasadzie taka sama. Działacze wciąż mają związane ręce, jeśli chodzi o podpisywanie nowych umów.
Ta zawrotna suma zostanie przeznaczona głównie na zbilansowanie strat za ubiegły sezon. FC Barcelona potrzebuje pieniędzy, żeby "załatać" dziurę w budżecie, który ustaliła rok temu. Umowa z funduszem inwestycyjnym ma na razie wyrównać deficyt, a dopiero później klub może myśleć o transferach. Dopóki nie wpłynie wystarczająco dużo środków, aby zrekompensować starty, jakie generuje FC Barcelona, nie będzie ona w stanie dokonywać ruchów transferowych.
Sytuacja ta stanowi realny problem, jeśli chodzi o działalność transferową. Co prawda, do końca okienka pozostały jeszcze dwa miesiące, ale potencjalne nowe gwiazdy Blaugrany chcą jak najszybciej poznać swoją przyszłość.
Pracodawcy wywierają presję na piłkarzach, aby rozpoczęli z nimi przygotowania do nowego sezonu – jak w przypadku Lewandowskiego. Główny cel transferowy klubu z Camp Nou ma stawić się w Monachium 12 lipca, żeby rozpocząć treningi z Bayernem. Polski napastnik nie chce tego robić, dlatego coraz bardziej się niecierpliwi. To samo dotyczy Raphinhi, Julesa Kounde, Marcosa Alonso oraz Cesara Azpilicuety.