| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Mogłem wybrać ofertę z Portugalii czy Francji. Gra w Legii Warszawa i praca z Krzysztofem Dowhaniem były jednak ciekawymi bodźcami. Potrzebowałem wyfrunąć z gniazda – zapowiada nowy bramkarz Legii, Dominik Hładun.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Kiedy po raz pierwszy pojawił się temat Legii Warszawa?
Dominik Hładun: – Mam wrażenie, że mogą mijać, dwa lata odkąd pierwszy raz połączono mnie z klubem. Co jakiś czas pisano o zainteresowaniu, ale jednocześnie nigdy nie pojawiła się konkretna oferta. Nie skupiałem się na tym, bo media potrafią rozdmuchać takie sytuacje. Inna sprawa, że miałem przekonanie, że w tym wszystkim jest ziarnko prawdy.
– Menedżer wspominał o kontakcie z Legii?
– Tak, mówił o zainteresowaniu, ale mieliśmy zasadę, że póki nie ma oferty, to nie zaprzątamy sobie tym głowę i wykonujemy swoją robotę.
– Przez te dwa lata pojawiały się konkretne oferty z innych klubów?
– Kluczowy okres miał miejsce po zakończeniu ostatniego sezonu. W przeszłości przeważnie pojawiały się zapytania, ale brakowało konkretów.
– Kto składał oferty po zakończeniu kontraktu z Zagłębiem?
– Odezwała się Legia i stwierdziłem, że skoro tak wielki klub się odzywa, to trzeba tego spróbować. W tym samym czasie pojawiały się propozycje z Portugalii, Francji, Mołdawii, ale były też inne oferty z naszego kraju.
– Postawiłeś na międzynarodową agencję menedżerską, bo liczyłeś, że to przybliży cię do zagranicznego transferu?
– Pojawiały się tematy transferów zagranicznych, ale po prostu potrzebowałem zmiany. Nie chodziło o to, że Michał Mołdoch, mój poprzedni menedżer był słaby. Absolutnie nie. Był dobrym agentem, ale chciałem zobaczyć, jak będzie w większej firmie, która zatrudnia sto osób i ma swój oddział w wielu krajach.
– Skąd tak mocna chęć odejścia z Lubina?
– Nadszedł czas, by wyfrunąć z gniazda. Chciałem spróbować swoich możliwości w innym klubie, bo nie mogłem pozbyć się wrażenia, że zasiedziałem się w Zagłębiu. Interesowały mnie kolejne wyzwania, bo te mogą dawać dodatkowy bodziec.
– W Zagłębiu w trakcie rundy wiosennej siedziałeś na ławce rezerwowych.
– Klub wiedział, że odchodzę, więc zapewne chciano przetestować opcję na kolejny sezon. Dodatkowo Kacper Bieszczad był młodzieżowcem. Te dwie rzeczy mogły się na siebie nałożyć i wyszło jak wyszło.
– Jak podchodziłeś do braku gry? Gotowało się w tobie?
– Moje ambicje nie pozwalają na to, by godzić się z brakiem gry. Wiosną w Lubinie kluczowa była drużyna i utrzymanie. Musiałem pewne rzeczy po prostu przyjąć. Fakt jest taki, że to trener wybiera skład. Robiłem co mogłem, by dostać szansę, ale finalna decyzja należała do szkoleniowca. Jednocześnie ćwiczyłem bardzo ciężko, bo chciałem się optymalnie przygotować do treningów w nowym klubie. Na pewno nie robiłem nic po złości. Zakładałem, że może zdarzyć się coś, że stanę między słupkami w końcówce sezonu.
– W Lubinie pojawił się wiosną dziwny klimat i potrzeba walki o utrzymanie? Patryk Szysz odchodził, a to samo tyczyło się ciebie czy Łukasza Poręby.
– Nie było łatwo. Musieliśmy walczyć o utrzymanie, a to sprawiało, że ciśnienie w Lubinie stawało się coraz większe. Mogliśmy liczyć jedynie na siebie. Wiedzieliśmy, że jeśli tego nie opanujemy, to nikt tego za nas nie zrobi. Atmosfera nie była najlepsza przez brak dobrych wyników, ale nie było też krytycznie. Nie załamaliśmy się.
– Jak istotna przy transferze do Legii była osoba Krzysztofa Dowhania, trenera bramkarzy stołecznego klubu?
– Był kluczową postacią. Wciąż jestem młodym bramkarzem i zależy mi na rozwoju. Praca trenera Dowhania mówi sama za siebie. Każdy wie, jakich golkiperów wyszkolił. Chciałbym się rozwijać i jeszcze bardziej podnosić umiejętności. Wiem, że to szkoleniowiec, który może to zagwarantować.
– Jakie są pierwsze wrażenia po treningach z Dowhaniem i Arkadiuszem Malarzem?
– Dopiero się poznajemy. Widoczna jest dobra szkoła trenera Dowhania. Obaj szkoleniowcy gwarantują pełną zaangażowanie, ale dodatkowo na treningach panuje bardzo dobra atmosfera. Jest fajne podejście do pracy, ale jednocześnie można wyczuć, że szkoleniowcy są w stanie rozluźnić atmosferę.
– Widoczny jest inny styl pracy niż choćby u Grzegorza Szamotulskiego w Lubinie?
– Jestem jeszcze krótko w Legii. Mam zbyt mało danych, by tworzyć porównania do szkoleniowca, z którym współpracowałem przez około dwa lata. Atmosfera jest dobra w obu miejscach. Trener Szamotulski miał w sobie nieco więcej impulsywności, ale potrafił rozluźnić zawodników w trakcie zajęć. To bardzo barwna postać.
– Bardzo często w Legii było tak, że bramkarze najpierw sobie pomagali, a dopiero rywalizowali.
– I to mi się podoba. Jestem taką osobą, że cenię rywalizację, ale tę na płaszczyźnie sportowej. Nikomu nigdy nie rzucałem kłód pod nogi. Jeśli do Zagłębia trafiał nowy bramkarz, to otrzymywał pomoc. Atmosfera zawsze była bardzo dobra.
– Nie masz wrażenia, że stołeczna bramka będzie płonęła?
– Zobaczymy. Rywalizacja jest duża, ale chcę pokazać się z jak najlepszej strony. Wiadomo, że będę starał się wywalczyć sobie miejsce między słupkami, ale ostateczną decyzję podejmie trener.
– Atutem Cezarego Miszty lub Kacpra Tobiasza będą także wiek oraz status młodzieżowca.
– To fakt, aczkolwiek nie ma jeszcze pewności, jak będzie wyglądał przepis dotyczący młodzieżowca. To aspekt, który jest na plus dla wspomnianej dwójki, ale nie patrzę na to. Muszę przede wszystkim wykonać swoją robotę. Jeśli będę zadowolony po okresie przygotowawczym, to będzie to oznaczało, że już nic więcej nie mogłem zrobić. Chcę dać zagadkę trenerom. Wierzę, że będą musieli się głowić, czy warto stawiać na młodzieżowca między słupkami.
– Kiedy trafiłeś do Legii, to czy usłyszałeś jakiś plan na siebie i rozwój?
– Dopiero po okresie przygotowawczym mamy przeprowadzać konkretne rozmowy. Na zgrupowaniu w Fieberbrunn trener chciał zobaczyć, kto i w jakim wymiarze może pomóc drużynie. Poleciałem do Austrii i miałem walczyć. A co dalej? Zobaczymy.
– Kto był osobą, która zaczęła wprowadzać cię do szatni Legii?
– Na pewno mogę wskazać na Bartosza Slisza. Znaliśmy się już z czasów Zagłębia Lubin, często rozmawiamy. Trzymaliśmy się ze sobą już na Dolnym Śląsku. Gdy wówczas trafił do klubu, to wziąłem go pod swoje skrzydła. Teraz role się odwróciły. Bardzo dobrze przyjął mnie także Kacper Tobiasz. Od początku oprowadzał mnie po ośrodku Legii, wskazał, gdzie trzeba udać się na obiad czy odprawy. Złapałem także kontakt z Nikodemem Niskim. Jak dalej? Z każdym po kroku. Rozmawiam także z Bartoszem Kapustką czy Patrykiem Sokołowskim. Sądzę, że zostałem dobrze przyjęty przez szatnię.
– Wychowałeś się w Lubinie, spędziłeś tam praktycznie cały życie i teraz musisz zmieniać całe życie i ruszyć do Warszawy. Są obawy czy raczej ekscytacja?
– To kwestia przyzwyczajenia. Zmiana miasta i klubu na mnie nie ciążą. Przede wszystkim cieszy mnie fakt, że transfer do Legii jest wielkim wyzwaniem, które napędza do pracy. Miasto? Cały Lubin da się przejechać w pięć minut. W takim czasie w stolicy to dopiero zaczyna stać się w korku. Przeprowadzka jest jeszcze przede mną, tak samo jak i odkrywanie Warszawy.
– Słyszałem, że przez lata, nawet z ekstraklasową pensją, jeździłeś starym samochodem bez klimatyzacji.
– To prawda. Przez lata towarzyszył mi Volkswagen Polo. Nie jestem rozrzutnym człowiekiem, a auto z 2001 roku dobrze się sprawowało. Dopiero jak zaczęło coś odpadać, a okno już się nie otwierało, to przyszedł czas na coś nowego. Kluczowym momentem były też narodziny dziecka, a nie mogłem pozwolić, by jeździło ono rozpadającym się samochodem.
– Dominik Hładun nie lubi szaleństwa?
– Nie jestem imprezową osobą. Lubię spędzać czas w gronie rodziny i bliskich znajomych. Jestem związany z synem i żoną. Już 6 lipca będę miał mieszkanie w stolicy, więc od tego czasu będziemy w Warszawie razem.
– Postawiłeś sobie cel na kolejny sezon?
– Zawsze to robię, ale jednocześnie to rzeczy, które zostawiam dla siebie. Mogę je ujawnić dopiero po sezonie.
– Jednym z nich jest zostanie pierwszym bramkarzem Legii?
– Na pewno! Mam duże ambicje i nie może być inaczej. Trafiłem do Warszawy, by grać i swoimi interwencjami dawać drużynie punkty.
– Jakie były cele na poprzedni sezon? Udało się je zrealizować?
– Chciałem grać odpowiedzialnie i skutecznie zarządzać organizacją gry. Z czasem oczekiwania się nieco zmieniły i kluczowe stało się utrzymanie Zagłębia w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pragnąłem też rozegrać pełny sezon w barwach Miedziowych i pomagać drużynie w inkasowaniu punktów. Dodatkowo miałem za cel, by trafić do większego klubu.
– Jednym z celów będzie reprezentacja Polski?
– To główny cel mojej kariery. Chciałbym zagrać z orzełkiem na piersi, a z Legii z pewnością jest bliżej do drużyny narodowej. Jeden czy dwa dobre sezony otwierają z kolei drogę do zagranicznych klubów.
– Zdążyłeś już wspomnieć o tym, że zależy ci na ułożeniu organizacji gry oraz odpowiednim wyprowadzeniu piłki. Jaka może być twoja rola w tych aspektach?
– Sądzę, że mogę pomóc drużynie w kwestii organizacji gry, gdy piłka jest w naszym posiadaniu. To aspekt ustawiania obrońców i zabezpieczenia tyłu przed kontratakami. Golkiper cały czas powinien podpowiadać defensorom w kwestii ustawienia i krycia. Dodatkowo pomocnicy muszą wtedy kontrolować pustą przestrzeń.
Bardzo cenię grę Ter Stegena z Barcelony. To bramkarz, który bardzo dobrze gra nogami. Ale nie tylko podaje, ale też tworzy linię podania kolegom. Jeśli zawodnik nie daje opcji, to de facto wyklucza się z gry. To dla mnie kluczowe.
– Trener Runjaic ma swoje zalecenia dotyczące wyprowadzania piłki z pola karnego?
– Mamy swoje założenia. Jestem przekonany, że obserwując mecze, każdy je dostrzeże. Nie chcę jednak podpowiadać rywalom. Dla mnie istotne jest, by się rozwijać i jak najlepiej wypełniać zadania wyznaczane przez trenera.
– Jesteś… ofensywnym bramkarzem?
– Taki jest trend na świecie. Bramkarz musi być ofensywny. To jednocześnie ostatni stoper i większość klubów wymaga, by golkiperzy rozgrywali piłkę i dobrze grali nogami. Napastnicy też muszą stosować pressing na bramkarzu, a jeśli ten sobie z tym radzi, to jest większa szansa na szybkie przejście z futbolówką. Mimo wszystko nie zapominajmy o tym, że gracz na mojej pozycji ma przede wszystkim bronić dostępu do własnej bramki.
Następne
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
18:15
Pogoń Szczecin
16:00
Bruk-Bet Termalica
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.