Robert Lewandowski i Bayern Monachium to temat zamknięty. Polski napastnik, który w bawarskim klubie pobijał niezliczone rekordy, pożegnał się z miejscem będącym przystanią – i bezpieczną, i gwarantującą niezliczone sukcesy. Co skłoniło kapitana naszej kadry do przenosin do Barcelony? Przede wszystkim ambicja, którą z wielu powodów coraz trudniej realizować w Bawarii, ale i niekompetencja członków władz mistrza Niemiec.
Polska –> Niemcy –> USA – tak wyglądał pierwotny plan na karierę Roberta Lewandowskiego. Plan opracowany przez samego zawodnika i jego żonę, Annę. Od pewnego czasu pomiędzy wątek niemiecki i amerykański wskoczyła też Hiszpania. I na dobre stało się to od czasu, gdy piłkarza reprezentować zaczął Pini Zahavi. Choć przyznać trzeba, że ziarno chęci gry na Półwyspie Iberyjskim zasiał Polakowi Cezary Kucharski, który jako pierwszy negocjował przejście RL9 do Realu Madryt, gdy Lewandowskiemu wraz z czerwcem 2016 roku miał wygasnąć kontrakt. Ostatecznie skończyło się na podpisaniu nowej umowy z Bayernem, która miała czynić Polaka najlepiej zarabiającym piłkarzem klubu. Problem w tym, że nie zawarto w niej klauzuli odstępnego, co w kontekście ewentualnego transferu stało się sprawą kluczową.
Po dwóch latach do gry wszedł Zahavi, który wypunktował byłego menedżera Polaka, sugerując, że to jedna z najgorszych umów, jakie widział. Rozstanie Lewandowskiego z Kucharskim najbardziej przyjemne nie było i być nie mogło. Świadczy o tym ciągnąca się w sądzie sprawa o to, czy menedżer chciał szantażem wywalczyć (jego zdaniem) należne mu 20 milionów euro. Sprawa trwa, podobnie jak po pojawieniu się Zahaviego trwał proces umieszczania Lewandowskiego w Madrycie. Proces ponownie nieskuteczny. Na przeszkodzie stał, a jakże, kontrakt, który zaakceptowali Kucharski z Lewandowskim.
Nawet łatka "wymuszacza transferów" i zażyła znajomość z Florentino Perezem nie pomogły w zaklepaniu transferu. Gdyby kontrakt się kończył, zapewne by się to udało, o czym najlepiej świadczy pozyskanie przez Real Davida Alaby. Gdy Austriakowi kończył się kontrakt z Bayernem, nic proceduralnego nie stało na przeszkodzie, by dołączył do Królewskich. A Zahavi sprawnie pilotował transfer, nie zważając na komentarze tercetu: Hasan Salihamidzić, Oliver Kahn i Uli Hoeness. Ten ostatni nazwał Zahaviego "chciwą piranią". A pirania, jak na piranię przystało, pozostawiła tylko kości. Bayern został z niczym. Teraz nie stało się tak tylko dlatego, że Polaka obowiązywał jeszcze roczny kontrakt.
Proces odchodzenia Lewandowskiego z Bayernu był niemal identyczny do tego, jak wtedy gdy próbował zamienić Monachium na Madryt. Tyle, że działania zostały zintensyfikowane. Były śmiałe wypowiedzi Roberta na temat tego, co nie podobało mu się w klubie. Szpilki wbijane władzom zespołu. Kilka, nie za dużo, ale każda kolejna bardziej konkretna od poprzedniej. W końcu bomba. – Na dziś pewne jest to, że moja historia z Bayernem Monachium dobiegła końca. Po tym, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach, nie wyobrażam sobie dalszej współpracy. Transfer będzie najlepszym rozwiązaniem dla obu stron. Wierzę, że Bayern nie zatrzyma mnie tylko dlatego, że może – przyznał Lewandowski na konferencji prasowej przed meczami Polski w Lidze Narodów.
Odpowiedź była momentalna. – Nie mogę powiedzieć, dlaczego Robert wybrał tę ścieżkę. Takie publiczne oświadczenia prowadzą donikąd. Robert został tutaj najlepszym piłkarzem na świecie dwa razy z rzędu – myślę, że powinien wiedzieć, co ma w Bayernie – stwierdził prezes zarządu klubu Oliver Kahn. Czy podobnie było z Davidem Alabą? Owszem. Czy władze Bayernu reagowały tak samo? Oczywiście. I nic to nie dało. Tu jedyną różnicą był ważny jeszcze rok kontrakt. I jasno sugerował to dyrektor sportowy, Hasan Salihamidzić.
–"Lewy" ma kontrakt do lata przyszłego roku i wypełni go. To jest całkiem jasne. Najważniejsze dla nas jest to, że mamy roczną umowę z najważniejszym zawodnikiem, którego chciałoby mieć wiele klubów w Europie. Lewandowski cieszy się największym uznaniem w Monachium. Ma doradcę, który zawrócił mu w głowie i robi to przez cały rok. To po prostu nieczyste – przyznał nazywany pieszczotliwie jako "Brazzo" menedżer.
Problem w tym, że coraz mniej osób ma powody do tego, by nazywać go pieszczotliwie. Obserwując pracę Hasana Salihamidzicia w Bayernie Monachium trudno sięgnąć po inny cytat niż ten z "Kilera" Juliusza Machulskiego. "Kilka niedociągnięć? A gdzie tu są dociągnięcia? To jest jakaś prowokacja!". Niewyparzony język i ego niewspółmierne do osiągnięć, dość chaotyczne działania na rynku transferowym, nieodpowiednie przygotowanie kadry na każdy kolejny sezon i rozstania z ważnymi piłkarzami w fatalnym stylu. To największe zarzuty, jakie kibice i media mają do Salihamidzicia. A ten nadal trwa na stanowisku. Jak to możliwe? Chroni go pewna część ciała. Plecy.
Salihamidzić jest człowiekiem Uliego Hoenessa. Przez lata żadna decyzja przy Saebener Strasse nie mogła zapaść, dopóki zielonego światła nie dał były piłkarz Bayernu, dla którego klub to dzieło życia. Choć formalnie nie piastuje on już żadnego stanowiska, przed odejściem zapragnął mieć w szeregach władz kogoś posłusznego. Padło na Hasana, który jednak znacznie lepiej hasał po boisku niż w gabinetach. Plecy dalej jednak ma. Przegrał z nimi choćby Hans-Dieter Flick i to po tym, jak z Bayernem zdobył wszystko, co było do wygrania: Ligę Mistrzów, Bundesligę i Puchar Niemiec. Szkoleniowiec, niezadowolony z transferów Salihamidzicia skrytykował jego poczynania. I zaczął się początek jego końca. Już po mistrzowskim sezonie Flick myślał o odejściu. Został jeszcze jeden rok. I mógł żałować. Transfery do klubu były fatalne. Marc Roca, Bouna Sarr, Douglas Costa czy Alexander Nuebel – żaden w klubie się nie przebił, został tylko jeden. Nuebel wciąż jest wypożyczony do Monaco, a powrót do Bayernu mu się nie opłaca. Choć Salihamidzić obiecał mu, że zagra w co najmniej 15 meczach na sezon, zapomniał o tym poinformować Manuela Neuera. I nie wyszło.
Gdy trzeba było poinformować media o ewentualnych transferach, nawet gdy te jeszcze nie doszły do skutku, problemów ani oporów Salihamidzić nie miał. O mało co nie wysypał tak zakupu Leroya Sane, który ostatecznie i tak okazuje się niewypałem niewspółmiernym do ceny. Za niewspółmiernie niskie pieniądze oddany został z kolei Thiago Alcantara. Za darmo po tym sezonie odejdą jeszcze Corentin Tolisso i Nicklas Suele. Wcześniej odeszli Alaba oraz Jerome Boateng, który po 10 latach w klubie o nie przedłużeniu kontraktu dowiedział się na treningu, tuz przed meczem Ligi Mistrzów z PSG. Wzburzyło to nie tylko Boatenga, ale i jego kolegów z szatni. Krytycznie wypowiadali się między innymi Manuel Neuer czy Thomas Mueller.
News #Boateng: Salihamidzic has informed Boateng on Wednesday (Matchday against @PSG_inside) about the fact that the club does not want to extend with him. After the training session in the morning. In the evening HS announced it on Sky. @SPORT1 #FCBayern
— Florian Plettenberg (@Plettigoal) April 11, 2021
– Jeśli zrobiłeś tyle dla tego klubu, najlepiej byłoby znaleźć rozwiązanie dla obu stron, a nie szukać jednostronnej decyzji. Rozumiem, gdybym grał w Bayernie tylko kilka lat, ale po takiej drodze razem, pełnej sukcesu i gotowości z mojej strony, szacunek powinien być ważniejszy niż biznes – stwierdził "Lewy" w podcaście z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim. – Robert chce pokazać, że jest lepszym napastnikiem niż Benzema. Uważam, że to też powód, przez który chce podpisać umowę z Barceloną – stwierdził były agent Polaka, Cezary Kucharski.
Cezary Kucharski (Lewandowski's former agent): "Lewandowski wants to prove that he is better than Benzema, this is one of the player's reasons for signing for Barça." pic.twitter.com/3hsiaZaTyg
— Barça Universal (@BarcaUniversal) June 27, 2022
Czytaj także:
– Z kim pierwszy mecz "Lewego"? Możliwy Inter, albo... Real Madryt!
– Robert Lewandowski do FC Barcelona? A komu to potrzebne
– Robert Lewandowski i FC Barcelona. Skazani na sukces?
– Wszystkie rekordy "Lewego". Niesamowite liczby Polaka...
– Od plotki do transferu lata. Tak "Lewy" trafił do Barcelony [KALENDARIUM]
1 - 2
Heidenheim
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.