Czesław Michniewicz wytoczy proces karny o zniesławienie dziennikarzowi Szymonowi Jadczakowi, choć po kilku dniach zdecydował, że zrobi to dopiero po mundialu. W międzyczasie Wrocławska Prokuratura Regionalna złożyła kasację od wyroku w sprawie tzw. gangu Fryzjera. W jej aktach, przypomnianych przez Dominika Panka, autora bloga "Piłkarska Mafia", wielokrotnie przewija się nazwisko obecnego selekcjonera reprezentacji Polski. Ich analiza nasuwa kolejne wątpliwości oraz pytania z pogranicza prawa i moralności.
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w listopadzie 2021 roku skazał 17 z 19 oskarżonych. Kasacje od wyroku, oprócz prokuratury, złożyli Ryszard F., pseudonim "Fryzjer" oraz były sędzia międzynarodowy Grzegorz G.
Kasacja prokuratury dotyczy z kolei czterech oskarżonych i tylko części z postawionych im zarzutów. Dwaj z nich, byłe gwiazdy Lecha Poznań oraz reprezentanci Polski Piotr R. i Waldemar K., zostali skazani za jeden zarzut, a uniewinnieni od drugiego. Pozostali dwaj to "Fryzjer" (uniewinniony od zarzutu założenia i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą) i Robert D., były masażysta Lecha (uniewinniony z jedynego zarzutu).
Prokuratura chce, by Sąd Najwyższy zbadał, czy w przypadkach ww. uniewinnień w trakcie procesów nie doszło do błędów proceduralnych. Na tym bowiem polega rozpatrywanie spraw przez najwyższą instancję, w kasacji nie orzeka się o winie lub niewinności.
Prokuratorzy kwestionują uniewinnienie piłkarzy i masażysty od zarzutu ws. spotkania Górnik Polkowice — Lech Poznań z 8 czerwca 2004 roku. Ich ustalenia przypomniał Dominik Panek (tu cała ich treść), który na blogu "Piłkarska Mafia" od lat wykonuje benedyktyńską pracę ws. korupcji w polskiej piłce — publikuje tysiące stron zeznań, oskarżeń, wyroków etc.
Jeszcze raz należy podkreślić, zamieszczone przez niego fragmenty w żadnym stopniu nie są jego opiniami, a jedynie ustaleniami prokuratury. "W akcie oskarżenia ten mecz jest opisany dwa razy — w częściach dotyczących ustawiania meczów Górnika Polkowice oraz Świtu Nowy Dwór Mazowiecki" — pisze Panek i przypomina pełne treści prokuratorskich opisów obu spotkań. W sumie nazwisko Czesława Michniewicza pojawia się w nich kilkanaście razy. Wytłuszczoną czcionką fragmenty z ustaleń prokuratury (zapis oryginalny).
"Po rozmowach z zawodnikami Lecha Poznań Mariusz J. (reprezentujący Górnika Polkowice — przyp. red.) skontaktował się i umówił na spotkanie z Czesławem Michniewiczem – ówczesnym trenerem Lecha Poznań, który prowadził tą drużynę także w trakcie meczów pucharowych z Górnikiem Polkowice. W rozmowie z Mariuszem J. w której uczestniczył także Andrzej S. — Czesław Michniewicz miał oświadczyć, że w związku z najbliższym meczem ligowym nie obwiązuje żaden układ i że Lech spotkania z Górnikiem Polkowice nie odpuści".
Tu czytelnikowi należy się małe objaśnienie — "odpuszczenie" miało być częścią "układu", w którym wcześniej w Pucharze Polski Górnik podłożył się Lechowi. W rewanżu przegrał aż 1:4, a Kolejorz ostatecznie sięgnął po trofeum.
Dla Mariusza J. była to już kolejna rozmowa w tej sprawie. Wcześniej "Przemysław E. (w Lechu specjalista ds. sportowych) w trakcie rozmów z Mariuszem J. zażądał od niego pieniędzy w kwocie pomiędzy 150 tys. a 200 tys. złotych, z przeznaczeniem dla zawodników Lecha Poznań, co miało gwarantować osiągnięcie przez zespół Górnika Polkowice korzystnego wyniku w najbliższym meczu". Jednakże: "Mariusz J. określił możliwości finansowe Górnika Polkowice które może zaangażować w ten mecz na kwotę 60.000 złotych".
W Poznaniu nie byli zainteresowani takimi pieniędzmi, więc Polkowice postanowiły kupić sędziego. "Wobec braku wymiernych efektów rozmów z przedstawicielami Lecha Poznań Mariusz J. bezpośrednio przed meczem podjął rozmowę z sędzią głównym tego meczu Krzysztofem S. Zaproponował mu kwotę 60.000 złotych za pomoc w osiągnięciu korzystnego rezultatu dla drużyny Górnika. Krzysztof S. przyjął powyższą propozycję".
Dalej następuje wyjaśnienie, w jaki sposób ustalono taki stan faktyczny. M.in. na podstawie rozmów telefonicznych Michniewicza z "Fryzjerem" dwa dni i dzień przed meczem, a także już w dniu meczu. Dokładnie opisywał to w swoim artykule Szymon Jadczak, ale dla przypomnienia (cytaty nadal z ustaleń prokuratury):
— "O godzinie 13.43 i 13.50 Ryszard F. przeprowadził rozmowy telefoniczne z trenerem Lecha Poznań Czesławem Michniewiczem".
— "O godzinie 14.13 Mariusz J. skontaktował się z Ryszardem F. (...), przeprowadzając z nim 225 sekundową rozmowę. W czasie jej trwania Ryszard F. z drugiego użytkowanego przez siebie telefonu (...) skontaktował się i przeprowadził rozmowę telefoniczną z Czesławem Michniewiczem. Tym samym Ryszard F. prowadził dwie równoległe rozmowy z Mariuszem J. i trenerem Lecha Poznań".
— "O godzinie 15.48 Czesław Michniewicz kontaktował się z Ryszardem F. O godzinie 19.49 a więc w przerwie meczu Ryszard F. kontaktował się z Mariuszem J., a kolejną rozmowę z działaczem Górnika Polkowice przeprowadził po meczu o godzinie 22.42. Wcześniej o godzinie 22.20 Ryszard F. rozmawiał z Czesławem Michniewiczem".
Górnik nie zdołał jednak kupić meczu od Lecha Poznań. Z akt sprawy można łatwo wyczytać duże różnice finansowe między ofertą a pieniędzmi oczekiwanymi za podłożenie się. Poruszano również wątek "honorowy", czyli oddania meczu w ramach układu, w którym wcześniej w Pucharze Polski Polkowice podłożyły się Kolejorzowi. Nic to nie dało, nie wystarczyła także oferta dla sędziego S. — Lech wygrał 2:0, a sędzia, ze względu na brak oczekiwanego wyniku, pieniędzy nigdy nie otrzymał.
Dlaczego ostatecznie nie doszło do porozumienia — światło na tę sprawę rzucają ustalenia prokuratury w tzw. wątku Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Zespół ten walczył wówczas o utrzymanie m.in. z Polkowicami. Trenował go Janusz Wójcik, który, wraz z działaczami, postanowił zastosować tzw. "podpórkę".
Ustalenia prokuratury: "W związku z tym Janusz Wójcik zawołał do siebie Piotra Jacka i polecił mu skontaktować się z wybranymi zawodnikami Lecha Poznań i przedstawić im ofertę korzyści majątkowej za zwycięstwo nad Górnikiem Polkowice. Piotr Jacek wykonał to polecenie i zatelefonował do swojego kolegi Zbigniewa W. Zaproponował mu, że zawodnicy Lecha otrzymają korzyść majątkową w kwocie nie mniejszej niż 34.000 USD, jeśli po pierwsze nie ulegną pokusie i nie przyjmą łapówki ze strony działaczy Górnika Polkowice, a po drugie, zwyciężą z tą drużyną".
Świt chciał być pewny, dlatego działał na kilku równoległych ścieżkach. "W tym samym czasie z pracownikiem Lecha Poznań Robertem D. skontaktował się działacz Świtu Ireneusz J. i przedstawił mu taką samą ofertę. Poprosił go, aby tę ofertę przedstawił zawodnikom Lecha Poznań. (...) O tej propozycji wiedzieli także działacze i trenerzy Lecha Poznań. Wszyscy zgodzili się pomóc za pieniądze Świtowi NDM w utrzymaniu w lidze. Odrzucili przy tym propozycję działaczy Górnika Polkowice, gdyż oferta działaczy Świtu była atrakcyjniejsza finansowo".
Obecny selekcjoner z nazwiska wymieniany jest w kuriozalnej sytuacji z chwili przed rozpoczęciem meczu. "Trener Lecha Poznań Czesław Michniewicz nie chcąc, aby zawodnicy Lecha Poznań spotkali się przed meczem z zawodnikami i działaczami Górnika Polkowice, gdyż obawiał się, że będą nadal namawiani na sprzedaż meczu, zarządził nietypową, jak na europejskie standardy rozgrzewkę przed meczem. Wiozący do Polkowic zawodników Lecha autobus zatrzymał się, na polecenie trenera, w lesie i tam zawodnicy przebrali się w stroje sportowe i przeprowadzili rozgrzewkę. Zawodnicy Lecha Poznań przybyli do Polkowic tuż przed rozpoczęciem meczu, aby od razu wejść na boisko i rozpocząć rywalizację".
Do przerwy utrzymywał się niekorzystny dla Świtu bezbramkowy remis, więc "Postanowili to wykorzystać zawodnicy i działacze Lecha Poznań. (...) Zawodnicy Lecha Poznań zażądali dodatkowej kwoty 30.000 lub 50.000". Działacze Świtu wyrazili na to zgodę i w drugiej połowie Kolejorz strzelił Górnikowi dwa gole.
Wątek tych dodatkowych pieniędzy nie został poruszony w ustaleniach prokuratury, wiadomo jednak, co się stało z pierwotnie ustaloną kwotą. "Po meczu trener Czesław Michniewicz podzielił kwotę 34.000 USD na trenerów, lekarzy i zawodników grających w podstawowym składzie i zawodników rezerwowych. Łącznie pieniądze otrzymały 22 osoby".
Nawiasem mówiąc, wiadomo też, że aż tak bardzo stratny na zwycięstwie Lecha nie był sędzia S., który negocjował i z Polkowicami, i ze Świtem. "(...) Przybył Krzysztof P. i odebrał pieniądze, które wcześniej tego dnia przywiózł Ireneusz J. Była to kwota nie mniejsza niż 20.000 zł. O takim załatwieniu przychylności sędziego Krzysztofa S. dla zespołu Lecha Poznań w meczu z Górnikiem Polkowice, a tym samym przychylności dla Świtu NDM zadecydował Ryszard F. i Janusz Wójcik w trakcie rozmów telefonicznych".
Analizując wszystkie te cytaty podkreślić należy to, co od dawna powtarza Michniewicz. Nigdy nie został o nic oskarżony, a tym bardziej skazany. W sprawie rzeczonego meczu Lech nie przyjął też zresztą pieniędzy od Polkowic, co byłoby korupcją. "Podpórka", którą dostał od Świtu, takową nie jest.
— Śledztwo prowadziło dwóch prokuratorów i policjant. Przy tej rozległości postępowania oni musieli stanąć przed koniecznością selekcji materiału. Skupili się na sędziach, piłkarze i trenerzy zeszli na drugi plan — mówił Szymonowi Jadczakowi Michał Tomczak, prawnik i były przewodniczący Wydziału Dyscypliny PZPN.
Po drugie, wątku meczu Górnik Polkowice — Lech Poznań na nowo poruszyć już się nie da, pozostaje tylko aktualna kasacja i ew. cofnięcie sprawy do niższych instancji. Zgodnie z Art. 258. §1. kodeksu karnego, "Kto bierze udział w zorganizowanej grupie albo związku mających na celu popełnienie przestępstwa lub przestępstwa skarbowego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". A przy takich widełkach kary czyn przedawnia się po dziesięciu latach (Art. 101. kk).