Lech Poznań zagra z Karabachem Agdam w 1. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Kolejorz we wtorek na swoim stadionie spróbuje wypracować przewagę przed rewanżem, chociaż nie będzie łatwo. Mistrz Azerbejdżanu w swojej historii wyeliminował już trzy polskie zespoły. – Tam mają stabilizację, której brakuje w polskich klubach – tłumaczy w rozmowie z TVPSPORT.PL Jakub Rzeźniczak, były obrońca tej drużyny. Transmisja pierwszego spotkania w TVP, podobnie jak starcia rewanżowego.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jakie są szanse Lecha na awans do kolejnej rundy?
Jakub Rzeźniczak: – W meczu u siebie szanse zespołu z Poznania wzrastają. Atut własnego boiska i duża publiczność działają na korzyść Lecha. Faworytem dwumeczu jest jednak Karabach Agdam.
– Dwa lata temu Karabach zdeklasował Legię. Spotkanie w Warszawie zakończyło się porażką ówczesnych mistrzów Polski 0:3. Taki scenariusz może powtórzyć się w Poznaniu?
– Mam nadzieję, że tak nie będzie. Sztab szkoleniowy Lecha zapewne oglądał tamto spotkanie i wyciągnął lekcję. Karabach w Warszawie pokazał wielką klasę, ale nie wydaje mi się, by starcie w Poznaniu też było tak jednostronne. Styl i jakość drużyny z Azerbejdżanu przez te dwa lata nie pogorszyła się. Słabszym punktem jest bramkarz, który nie ma zbyt dobrych warunków fizycznych. Lechici mogą to wykorzystać.
– Rewanż zostanie rozegrany tydzień później. Na co w Baku muszą nastawić się gracze Lecha?
– Będzie bardzo gorąco, chociaż ostatnio w Polsce zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. To jednak nieco inny klimat, inne powietrze. Pamiętam nasze mecze w pucharach, gdy występowałem w Karabachu. Zespoły z centrum Europy faktycznie miały czasami problem z dostosowaniem się do warunków. Co do kibiców, to na stadionie Tofika Bachramowa powinien być komplet publiczności. Kibice w Azerbejdżanie żyją głównie spotkaniami w europejskich pucharach.
– Co jest największym atutem Karabachu?
– Poznaniacy przede wszystkim muszą uważać na skrzydłowych. Abdellah Zoubir ze znakomitej strony pokazał się już w meczu z Legią. Drugi bardzo groźny zawodnik to Kady. Brazylijczyk w poprzednim sezonie strzelił 20 goli i miał 17 asyst we wszystkich rozgrywkach. To musi robić wrażenie. Lech może mieć problem, bo jego boczni obrońcy są usposobieni dość ofensywnie. Tutaj będą musieli skupić się na obronie. Potrzebna będzie również asekuracja kolegów. W środku pola trzeba zwrócić uwagę na Filipa Ozobicia. Ostatnio co sezon zdobywa dwucyfrową liczbę bramek, ma także sporo asyst.
– Wymieniłeś paru wyróżniających się piłkarzy. Dlaczego jednak rzadko trafiają oni do silniejszych europejskich klubów?
– Niestety, niewiele osób z Europy obserwuje ligową rywalizację w Azerbejdżanie. To wpływa na promocję piłkarzy. Ostatnio Patrick Andrade, który radził sobie w Karbachu bardzo dobrze, przeniósł się do Partizana Belgrad. Rok temu Uros Matić przeniósł się do Arabii Saudyjskiej. To także dlatego zawodnicy Karabachu tak bardzo chcą długo grać w pucharach. Wiedzą, że to szansa na to, by ktoś ich dostrzegł.
– Wciąż masz kontakt z kolegami z Karabachu?
– Tak, w klubie jest grupa 13-14 zawodników, z którymi jeszcze grałem. To głównie Azerowie. Czasami wymieniamy wiadomości na Instagramie. Świetnie wspominam czas spędzony w Karabachu. Poznałem bardzo fajnych ludzi, nigdy nie żałowałem decyzji o podpisaniu kontraktu z tym klubem. Spędziłem tam bardzo udane dwa lata, wystąpiłem w Lidze Mistrzów.
– W porównaniu do polskich realiów, 14 tych samych piłkarzy w kadrze po trzech latach to bardzo dobry wynik. Stabilizacja to główny powód skutecznej gry zespołu w europejskich pucharach?
– Trenerem od 14 lat jest Gurban Gurbanow. Ma komfort pracy, skupia się na swojej filozofii. To trener, który koncentruje się na swoim zespole. Nie analizuje w nieskończoność gry rywala. Nawet gdy mierzyliśmy się z Chelsea, Atletico czy Romą, to chciał, byśmy grali dość odważnie. "Przejechaliśmy" się tylko na Chelsea, z którą doznaliśmy dwóch wysokich porażek. Gurbanow to szczery, sprawiedliwy facet. Co do stabilizacji, to na pewno jest to coś, czego brakuje w Polsce. U nas często mówi się o rewolucji, zmienia trenerów. Szkoleniowiec wchodzi do drużyny, chce wprowadzić swój pomysł, który różni się od koncepcji poprzednika. Znów potrzebuje czasu, to wszystko trwa. Tam wielu zawodników zna się na pamięć.
– Ostatnio Karabach wygrał ligę z 19 punktami przewagi nad Neftczi Baku. Strzelił 72 gole i stracił raptem 13. To świadczy o sile tej drużyny czy o słabości rozgrywek?
– Karabach to mocny zespół, ale trzeba przyznać, że nie ma tam wielkiej konkurencji. Ich rozgrywki są na niższym poziomie niż nasza Ekstraklasa. Karabach seryjnie zdobywa tytuły, do tego może sprowadzić każdego azerskiego piłkarza. Wiemy, jak wygląda to w Polsce. Nasze kluby mają kłopot z budowaniem drużyn w oparciu o rodzimych zawodników, a wpływ mają na to finanse.
– Co do pieniędzy. Karabach rzeczywiście jest znacznie bogatszy od polskich klubów?
– Myślę, że ta różnica zaczyna się zacierać. Azerowie wciąż mają przewagę, ale zarobki zawodników w naszym kraju są coraz wyższe. W Karabachu jest wszystko, czego piłkarz potrzebuje do rozwoju. W tamtym czasie miał lepszą bazę treningową od Legii, z której przyszedłem. Teraz to klub z Warszawy ma pod tym względem przewagę.
– Lech latem musiał zmienić trenera. To może mieć jakiś wpływ na losy rywalizacji?
– Zawsze jest to jakiś znak zapytania. Plusem jest to, że John van den Brom ma bardzo duże doświadczenie w europejskich pucharach. Do tego w klubie została większość współpracowników Macieja Skorży, dlatego wydaje mi się, że nie będzie to aż tak radykalna zmiana. Faworytem jest dla mnie Karabach, ale Lech nie stoi na straconej pozycji.
5 - 0
Inter Mediolan
2 - 1
Arsenal Londyn
4 - 3
FC Barcelona
3 - 3
Inter Mediolan
0 - 1
Paris Saint-Germain
2 - 2
Bayern Munchen
1 - 2
Arsenal Londyn
3 - 2
Paris Saint-Germain
3 - 1
FC Barcelona
4 - 0
Borussia Dortmund