{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Bundesliga. Agent naciska, Bayern nie odpuszcza. Robert Lewandowski ma wracać do Monachium

Saga transferowa z udziałem Roberta Lewandowskiego trwa w najlepsze. Władze Bayernu Monachium wciąż nie odpowiedziały na najnowszą ofertę FC Barcelona i liczą na to, że ich gwiazdor stawi się na lipcowym zgrupowaniu. Pini Zahavi robi jednak wszystko, by tak się nie stało...
Bo choć transfer Lewandowskiego ugrzązł w martwym punkcie, to jego agent stara się wyjść z patowej sytuacji. Zdaniem dziennika "Sport-Bild" zadzwonił już do dyrektora sportowego Bayernu – Hasana Salihamidzicia – i dał mu do zrozumienia, że ma się streszczać.
Bawarczycy wciąż nie odpowiedzieli bowiem na najnowszą ofertę Barcelony, wynoszącą czterdzieści milionów euro plus dodatkowe pięć milionów bonusów. Według niemieckich mediów cisza oznacza jedno – władze klubu oczekują znacznie wyższej kwoty. Takiej, która zaczyna się od pięćdziesięciu milionów.
Barcelona nie ma zamiaru płacić tak wiele za blisko 34-letniego napastnika. Choć ustaliła z nim już warunki umowy, to rozpoczynając negocjacje nie zakładała, że koszt transferu będzie aż tak wysoki. Pod koniec sezonu wydawało się, że transakcja zamknie się w trzydziestu milionach euro.
Bayern nie zamierza jednak oddać Polaka tak tanio. Salihamidzić potrzebuje pieniędzy, by wzmocnić zespół. Na jego celowniku znaleźli się Matthijs de Ligt, Konrad Laimer czy Mathys Tel. Fundusze otrzymane z transferu Lewandowskiego znacząco ułatwiłyby mu działanie na rynku.
Dlatego też ekipa z Monachium ma oczekiwać przynajmniej pięćdziesięciu milionów euro. Jeśli Barcelona nie spełni tych żądań – Lewandowski będzie musiał wrócić do treningów. Bayern rozpoczyna obóz 12 lipca. Do tego czasu ma rozstrzygnąć się jego przyszłość. W innym przypadku kapitan reprezentacji Polski może zagrozić strajkiem...