{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Lekkoatletyczne MŚ Eugene 2022. Nie padł żaden rekord świata, a szanse uciekają. Tylko że nadal nie biegła królowa
Michał Chmielewski /
Nie dał rady Ryan Crouser, o kolejny cud nie postarali się Karsten Warholm ani Yulimar Rojas. Eugene na swoich mistrzostwach świata też chciałby zobaczyć rekord świata – tak jak organizatorzy poprzednich edycji. – Tak? To popatrzcie na finał żeńskich 200 metrów – sugerują nam reporterzy z Jamajki. A Amerykanie czekają na Sydney McLaughlin. Ona rekord w Eugene już jeden pobiła. Niespełna miesiąc temu.
Korespondencja z Eugene
Podczas ostatnich mistrzostw świata w lekkoatletyce w Katarze rekordy świata były dwa: Dalilah Muhammad poprawiła ten płotkarek na 400 metrów, kolejny dołożyła amerykańska sztafeta mix. W Londynie w 2017 roku Ines Henriques przeszła najszybciej w historii 50 kilometrów. Dwa lata wcześniej w Pekinie Ashton Eaton – swoją drogą, absolwent uczelni w Eugene – został najlepszym dziesięcioboistą w dziejach. Ostatnie MŚ bez rekordu odbyły się długie dziewięć lat temu w Moskwie i to też było zaskoczenie, skoro dwa lata wcześniej w Daegu wielki popis na 4x100 m dali sprinterzy z Jamajki.
Eugene nadal czeka na taką radość. A szanse uciekają.
Taką największą dotychczas, której nie udało się wykorzystać, miał prawdopodobnie kulomiot Ryan Crouser. Ten olbrzym stąd w końcu na własnym stadionie przed rokiem przebił osiągnięcie Randy'ego Barnesa i pchnął 23,37 m. W rozgrzewce nawet dalej cisnął Joe Kovacs, jednak gdy zaczęły się zawody, to kule lądowały już poniżej magicznej granicy. We wtorek w nocy cud nie zdarzył się również w biegu na 400 m ppł mężczyzn, bo Karsten Warholm był po kontuzji, a Alison Dos Santos – choć genialny – jeszcze nie potrafi dorównać Norwegowi. Wcześniej tylko świetnie, a nie wybitnie, trójskok wygrała Yulimar Rojas – 15,47 m to inna planeta w tej konkurencji. Tylko że trybuny śledziły jej popisy, mając nadzieję na więcej. Jakby tego było mało, płotkarz Devon Allen – ten, który sam zapowiedział rekord przed MŚ – został zdyskwalifikowany w finale za falstart. Historycznych czasów nie było również tym razem w biegach sztafet mix.
– A myślicie, że ja nie chciałem tu tego rekordu? Pewnie, że miałem nadzieję. Byłem gotowy na cuda, tylko że tego nie załatwia się pstryknięciem palcami. Ważne, że jest złoto. Rekord może przyjść w każdej chwili, tego zaplanować się nie da – zbywał temat Crouser, absolutnie topowy bohater publiczności w Oregonie. Gdy jednak opuszczaliśmy stadion po finale jego konkurencji, podsłuchaliśmy rozmowę kibiców. I padło w niej: – fajnie, że wygrał, ale...
Z aktualnie obowiązujących rekordów świata, na Hayward Field padły cztery. Crousera, Sydney McLaughlin na 400 m ppł oraz dwa na mało popularnych nieolimpijskich dystansach – 25 i 30 tysięcy metrów. I tak się składa, że ten autorstwa płotkarki jest bardzo świeży, bo z końca czerwca.
– Ona to jeszcze poprawi. W finale – mówi bez cienia wątpliwości Marek Plawgo, ekspert TVP Sport, a dawniej znakomity specjalista od tej konkurencji.
Po eliminacjach wydaje się, że to możliwe. McLaughlin biega w innej lidze. Jest skupiona, ułożona technicznie, do tego podobnie jak Crouser ma podwójną motywację do walki, występując przed domową publicznością. W środę w nocy polskiego czasu zapewne bez problemu przejdzie eliminacje i do decydującego biegu stanie z któregoś z najlepszych torów. A to na płotkach ma gigantyczne znaczenie. To oraz sama nawierzchnia, chociaż w Eugene tartan znacznie różni się choćby od tego, po jakim biegano przed rokiem. Sofia Ennaoui, gdy pytaliśmy ją o wylewany typ nawierzchni, potwierdziła, że on – teoretycznie – pomaga głównie długodystansowcom. – Jest miękko. To dla nas komfortowa sytuacja, ale już sprinterzy czy skoczkowie preferują raczej tartan typu mondo, czyli takie rozkładane, twardsze w dotyku dywany. Z drugiej strony, skoro Sydney potrafiła tu już poprawić rekord świata, znaczy to tyle, że co zawodnik to preferencje. I że historyczne wyniki są tu jak najbardziej możliwe – uważa.
McLaughlin to jednak dopiero pierwsza z szans na rekord, którego łaknie Eugene. Nie zapominajmy, że pod koniec MŚ do walki o medale ruszą tyczkarze, z potężnym Armandem Duplantisem na czele. Swoje przewidywania mają również Jamajczycy, z którymi zresztą mieliśmy tu okazję porozmawiać. Przedstawiciele telewizji z tego kraju stwierdzili, że w tych MŚ może paść pierwszy z dwóch sprinterskich rekordów Florence Griffith-Joyner. Amerykanka podczas IO 1988 w Seulu przebiegła 200 metrów w 21.34 sekundy.
– Śledźcie uważnie Sherickę Jackson – zasugerowali nam jej rodacy. – W mistrzostwach Jamajki w Kingston wygrała ten dystans czasem 21.55 s. To trzeci wynik w historii i już jest niedaleko rekordu Flo-Jo, a Jackson jest tutaj wspaniale przygotowana. Temat tego celu i jej możliwości żyje w naszej kadrze, na pewno ona sama również o tym myśli. Tu może naprawdę napisać się historia lekkoatletyki – przekonują.
Finał żeńskich 200 m odbędzie się 22 lipca o 4:35 polskiego czasu. Wygląda na to, że warto będzie nastawić budzik. Transmisje w MŚ w Eugene tylko w Telewizji Polskiej.
Najstarszy rekord świata w lekkoatletyce, który obowiązuje do dziś, należy do Jarmiły Kratochvilovej. W 1983 roku przebiegła 800 m w 1:53.28. Ale historia tego wyniku i poziomu, na jakim ten dystans znalazł się obecnie, jest tematem na oddzielną dyskusję. Taką, z której po latach trudno wyciągnąć racjonalne wnioski.