{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Liga Konferencji Europy. Raków Częstochowa – FK Astana 5:0. Nokaut przy Limanowskiego

Astana zdemolowana. Raków Częstochowa pewnie pokonał 5:0 wicemistrza Kazachstanu w meczu drugiej rundy Ligi Konferencji Europy. Goście, którzy przed meczem mieli problemy z dotarciem pod Jasną Górę, wyglądali, jakby w ogóle nie dolecieli do Polski.
Nie taka Gruzja straszna, jak ją malują. Pewne zwycięstwo Lecha w LKE
Czytaj też:

Liga Konferencji Europy. Pogoń Szczecin – Broendby IF 1:1. Remis uratowany, Portowcy w grze
PRZED MECZEM:
Gdy Astana trafiła na Raków Częstochowa, zaśmiała się w social mediach, że nie wie, gdzie leży ten klub. I chyba faktycznie nie wiedziała. Kazachowie mieli wielki problem z dotarciem do Częstochowy, do której dojechali busem z Białorusi. Tam bowiem wylądował ich samolot. Choć fizycznie goście pojawili się na Limanowskiego, to piłkarsko nie było ich wcale. Ot, było się śmiać.
JAK PADŁY GOLE:
4’ (1:0) Vladislavs Gutkovskis wślizgiem przejął piłkę pod polem karnym Astany, zagrał do Iviego Lopeza, a ten uderzył z daleka. Choć nie był to precyzyjny strzał, Marko Milosević w sobie znany sposób przepuścił futbolówkę między nogami. Gol rodem z orlika, z grubym na bramce.
42’ (2:0) Cisnął osłabiony Raków, aż wycisnął drugiego gola. Ben Lederman zagrał prostopadle do Mateusza Wdowiaka, a ten miękką wcinką pokonał Milosevicia i wyprowadził gospodarzy na dwubrakowe prowadzenie.
65’ (3:0) Ależ zabawił się Ivi Lopez w polu karnym Astany. Drybling, dziubnięcie piłki do Vladislavsa Gutkovskisa, który kropnął z woleja pod poprzeczkę. Szybko osłabienie Astany dało o sobie znać.
76’ (4:0) Ivi Lopez na kierownicy, Władysław Koczerhin na wykończeniu – i mamy 4:0. Genialne zagranie Hiszpana do Ukraińca, a ten z zimną krwią posłał piłkę do siatki. Nokaut.
90+5' (5:0) Gdy mecz już miał się skończyć, w ostatniej akcji Raków wywalczył rzut karny. Do piłki podszedł Fran Tudor – i się nie pomylił.
NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA:
19’ Mateusz Wdowiak pokręcił obrońcami Astany i uderzył z prostego podbicia, ale tym razem dobrze w bramce spisał się Milosević.
20’ Szybko poszło. Dwie żółte kartki Dejana Sorescu w ciągu kilku minut. Obie złapane za faule na Pedro Eugenio. Rumun nie popisał się, podobnie jak i inni obrońcy Rakowa. Zostawienie go do asekuracji po tym, jak Sorescu miał już żółtą kartkę było poważnym błędem taktycznym.
61’ Siły się wyrównały. Asłan Darabajew sfaulował Iviego Lopeza i zarobił drugą żółtą kartkę. Już w jedenastu na dziesięciu Astana wcale nie przeważała, a teraz mogło być jeszcze łatwiej dla Rakowa. I było.
CO DALEJ?
Przed częstochowianami rewanż w Nur-Sułtanie. A tam nie wygrywała nawet reprezentacja Polski, która na boisku Astany zremisowała z Kazachstanem 2:2. Czujność należy zachować, ale zespół Marka Papszuna jest na najlepszej drodze do tego, by w kolejnej rundzie zmierzyć się ze zwycięzcą dwumeczu Spartak Trnawa – Newtown. W pierwszym spotkaniu było 4:1 dla Słowaków.