{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
MŚ w Eugene. Absurdalny bieg, Anne Zagre pobiegła sama przez płotki. I nie dobiegła
Michał Chmielewski /
Do kuriozalnej sytuacji doszło w eliminacjach biegu na 110 m przez płotki kobiet podczas mistrzostw świata w Eugene. Belgijka Anne Zagre wystąpiła sama w powtórzonym biegu, a mimo to zaliczyła upadek, który zamknął jej drogę do kolejnej rundy.
Korespondencja z Eugene
Stadion był w zasadzie jeszcze w połowie pusty, bo jedyną rozgrywaną akurat konkurencją pozostawał skok wzwyż do dziesięcioboju. Również na prostej bieżni – tej przy mecie – teoretycznie przed popołudniową sesją w sobotę nic nie powinno się dziać. Tymczasem organizatorzy, po decyzji sędziów, ustawili na trzech torach rzędy płotków, po których chwilę później – samotnie – przebiegła Anne Zagre.
Belgijka otrzymała prawdopodobnie najgłośniejsze wsparcie kibiców poza reprezentantami gospodarzy. Wielu coś takiego widziało pierwszy raz w życiu.
Zagre miała proste zadanie: finiszować w tym absurdalnym występie w mniej niż 13.12 sekundy. To była granica awansu do półfinału. Ale nie udało się, w dodatku w okolicznościach, jakich nie przewidziałby żaden wróżbita. Na ostatnim płotku zawodniczka potknęła się i... nie dotarła do mety Odpadła w sposób spektakularny, leżąc poniżej wiązki fotokomórki na mecie. Tyle dobrego, że nie doznała kontuzji. Ale ciekawsze od czasu i jej kuriozalnego finiszu jest samo podejmowanie decyzji w sprawie 32-latki. Taki pomysł sędziów jest bowiem finałem protestu, jaki złożyła zawodniczka i jej sztab po eliminacjach, które nominalnie odbyły się w sobotę rano. Zagre odpadła z rywalizacji, dlatego że na jej torze pojawiła się po upadku Nia Ali. I ta – przekonała jury Belgijka – przeszkodziła jej w uzyskaniu wartościowego rezultatu. Uznano zatem, że należy dać jej jeszcze jedną szansę. Nie wykorzystała jej.
– To nie powinno tak wyglądać i nie mówię nawet o tym, że się wywróciła. Bieżnia w Eugene ma dziewięć torów. Jej protest powinien zostać uznany, ale z finałem w postaci biletu do półfinału dla Zagre. Nikomu nie stałaby się krzywda. A już na pewno nie taka, jak podczas MŚ 2019 w Katarze, gdy w wyniku podobnego zdarzenia poza TOP3 finiszował Orlando Ortega. Sędziowie zgodzili się z nim wtedy, że był faworytem, więc wręczyli mu dodatkowy brązowy medal. A tu Zagre kazali biegać jeszcze raz? Gdzie konsekwencja? – dziwi się Marek Plawgo, były płotkarz, a obecnie ekspert TVP Sport. Plawgo przypomina również, że na ostatnich IO w Tokio awans po proteście wywalczył dla siebie przegrany pierwotnie w eliminacjach biegu na 1500 m Marcin Lewandowski. – Jemu tam ponownie biegać nie kazano.
Ale solowy popis Zagre to nie pierwszy taki przypadek w historii lekkoatletyki. Zupełnie niedawno na ME U18 w Jerozolimie samodzielną próbę awansu do półfinału miała sztafeta Izraela. A pięć lat temu w MŚ w Londynie Botswańczyk Isaac Makwala skutecznie ścigał się sam ze sobą na 200 metrów, ponieważ wcześniej zostało u niego stwierdzone zakażenie norowirusem. Przez umieszczenie w izolatce nie zdołał stawić się w eliminacjach w pierwotnym terminie.
W niedzielę kolejny etap rywalizacji na 100 m ppł, już z rywalkami w torach obok. Wystąpi w nim jedna Polka – Pia Skrzyszowska. Transmisje z Eugene w Telewizji Polskiej.