Przejdź do pełnej wersji artykułu

KSW 72. Mateusz Borek: to była gala w myśl słów premiera, że mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy

Mateusz Borek (fot. 400mm.pl/Kacper Pacocha) Mateusz Borek (fot. 400mm.pl/Kacper Pacocha)

W sobotę w kieleckim amfiteatrze Kadzielnia odbyła się gala KSW 72. Mateusz Borek w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o naturalnym talencie sportowym Tomasza Romanowskiego, zdradził, co zachwyca go w Brianie Hooiu i podzielił się spostrzeżeniami na temat Patryka Kaczmarczyka.

KAPITALNY DEBIUT SZPILKI W KSW. RYWAL PODDAŁ WALKĘ

Czytaj też:

Patryk Kaczmarczyk w walce z Dawidem Śmiełowskim (fot. KSW)

KSW 72. Druga porażka Patryka Kaczmarczyka, Grzebyk na tarczy w walce wieczoru

To była gala w myśl słów byłego premiera, który powiedział, że mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna. Zaczęło się średnio, wolno, momentami nudno, natomiast fajną formę pokazała Emilia Czerwińska, która pokonała trudną zawodniczkę, a te trzy ostatnie pojedynki to fajerwerki – stwierdził Borek. Czerwińska wygrała jednogłośną decyzją sędziów z Sarą Luzar-Smajić. W kolejnej walce serca publiczności skradł Brian Hooi.


Holender wygrał przez techniczny nokaut z Michałem Pietrzakiem. Zachwycił nie tylko w trakcie walki, ale i po niej. Przyznał, że ma polską partnerkę i umie kilka zwrotów w jej języku ojczystym. – Po jednej walce Brian Hooi staje się postacią rozpoznawalną, która będzie budzić emocje, bo ma taki atrakcyjny, eksplozywny sposób walki. Szanuję umiejętności Pietrzaka. Pamiętamy, gdy w ostatniej chwili wziął pojedynek z Roberto Soldiciem i przetrwał pełen dystans, natomiast chłopak z Holandii pokazał coś ekstra i bardzo się cieszę, bo to ożywi tę dywizję – powiedział znany dziennikarz sportowy.

Co-main event to walka, na którą zęby ostrzyło sobie wielu kibiców. W oktagonie dwóch młodych gniewnych, pomiędzy którymi kipiała zła krew. Patryk Kaczmarczyk wygrał pierwszą rundę. W drugiej szedł po pewne zwycięstwo, gdy Dawid Śmiełowski odpalił potężnego middle kicka na korpus, po którym radomianin padł na matę zwinięty w kłębek. Po kolejnych ciosach "Królika" sędzia przerwał pojedynek.


Można powiedzieć, że tradycji stało się zadość. "Królik" znowu nie wygrał pierwszej rundy, ale spektakularnie wygrał walkę – wyjaśnił Borek. – Patryka nie da się nie lubić. To jest chłopak inteligentny, błyskotliwy, mocno "niepolski" w zachowaniu. Może też przez to stawia sobie pewną presję, bo jednak jesteśmy tacy, że od razu komuś wbijamy szpilkę, kogoś od razu rozliczamy z deklaracji. Oprócz dużego sportu jest w tym wszystkim też taki element showbiznesowy – powiedział.

Musi nauczyć się zdecydowanie lepiej rozkładać siły, bo mam wrażenie, że zaczyna z takiego wysokiego "C", chce wszystko zrobić od razu w błyskawicznym tempie, a im dalej w las, tym zaczyna brakować tchu. Jak zaczyna brakować tchu, to pojawiają się błędy, a błędy na tym poziomie kosztują tyle, ile kosztowały go dziś – stwierdził promotor bokserski.

Bardzo młody zawodnik, który wchodząc do federacji – wydaje mi się – zwizualizował sobie, że to wszystko będzie łatwiejsze. To jest bardzo utalentowany chłopak, natomiast wciąż bardzo młody, potrzebujący zbierać doświadczenie. Dostaje propozycję, pcha się od razu na głębokie wody, bo skala talentu jest duża, natomiast jego trenerzy i ludzie wokół niego mają świadomość pewnych ograniczeń i pewnych elementów, które musi poprawić, żeby być w stanie rywalizować na najwyższym poziomie w kategorii piórkowej w Polsce – powiedział o Kaczmarczyku Borek.

W walce wieczoru Tomasz Romanowski rozprawił się z Andrzejem Grzebykiem w pierwszej rundzie. Popularny "Tommy" nie zmieścił się w limicie wagowym, przez co otrzymał tylko 50 procent ustalonej gaży. W klatce pokazał jednak, że nie bierze jeńców. W pierwszej rundzie na głowę Grzebyka spadła potężna seria ciosów, po której sędzia Tomasz Bronder przerwał pojedynek.


W main evencie sportowe zachowanie i świadomość Tomka Romanowskiego, że niezrobienie wagi to było jednak niesportowe zachowanie. Przeprosił rywala, musiał oddać połowę gaży. Na koniec jednak wyszedł do walki i zrobił to, co zrobił. On ma talent do sportu. To jest chłopak, który z Kamilem Grosickim grał w kadrze województwa, ocierał się o reprezentację Polski juniorów. Ma talent do uprawiania sportu. Postawił na MMA, sprofesjonalizował trening, ma charakter, serducho, kondycję, szybkie ręce, jego styl jest bardzo niewygodny dla rywala – stwierdził nasz rozmówca.

Co poradziłby przegranemu? – Andrzej będzie musiał się jeszcze zastanowić, ale uważam, że jeśli chce się dalej bawić w MMA, to nie powinien robić długiej przerwy. Jeżeli zrobisz sobie długą przerwę, to nie będziesz trenować, a ta porażka będzie ci długo siedziała w głowie. Niepewność związana z przyszłością będzie się tylko potęgować. Ja bym zalecał jemu, jego teamowi, żeby pogadać z dyrektorem sportowym federacji, zakontraktować takiego rywala typowo pod Grzebyka – wolniejszego, mniej eksplozywnego, ze słabszym ciosem i spróbować wrócić na te dobre tory dwoma łatwiejszymi walkami.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także