24 lip 2022 | Sporty walki / MMA

KSW 72. Patryk Kaczmarczyk po porażce z Dawidem Śmiełowskim: nienawidzę przegrywać. Nienawidzę tego smaku

Patryk Kaczmarczyk (P) w walce z Dawidem Śmiełowskim (fot. KSW)

Maciej Ławrynowicz

Patryk Kaczmarczyk przegrał z Dawidem Śmiełowskim na gali KSW 72 po potężnym kopnięciu na tułów. Co powiedział na gorąco po walce?

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Druga porażka Kaczmarczyka. Grzebyk na tarczy w walce wieczoru

Borek: Romanowski ma talent. Grał z Kamilem Grosickim w kadrze województwa

Czytaj też

Mateusz Borek (fot. 400mm.pl/Kacper Pacocha)

Borek: Romanowski ma talent. Grał z Kamilem Grosickim w kadrze województwa

– Nienawidzę przegrywać. Nienawidzę tego smaku. Naprawdę jest mi z tym ciężko. Nie wrócę dopóki nie będę pewien, że jestem w stanie wygrać z każdym, bo teraz tak naprawdę nie wiem, co się wydarzyło. Wydawało mi się, że prowadzę całą walkę – stwierdził zawodnik.

Tak też rzeczywiście było. Zawodnik Radomskiego Klubu Taekwon-do na kartach punktowych wygrał pierwszą rundę. Był lepszy w wymianach stójkowych i kontrolował przeciwnika w klinczu. W drugiej rundzie potwierdzał swoją wyższość licznymi obaleniami. Aż do momentu, gdy Śmiełowski wypalił potężne kopnięcie.

– Mówią, że Dawid ma szczęście, a dla mnie to nie jest szczęście. To jest po prostu jego styl. Gdzieś usypia tych swoich przeciwników. Tak jak dzisiaj mnie. Nie czułem się spompowany. Troszkę w drugiej rundzie zlekceważyłem te ciosy Dawida, bo poprzyjmowałem je na gardę. Aż ten nieszczęsny front trafił gdzieś na dół i nie byłem w stanie ustać – przyznał Kaczmarczyk.

Dla radomianina to druga porażka w karierze i druga w KSW. Pierwszy raz przegrał natomiast przez nokaut. Pomiędzy oboma zawodnikami przed walką panowała napięta atmosfera. Po wszystkim konflikt został jednak zażegnany. Zawodnicy podali sobie ręce i życzyli powodzenia w dalszej przygodzie.

– Nikt tu sobie matek nie wyzywał. Nie ubliżaliśmy sobie od najgorszych nawet w mediach. To były raczej śmieszne prztyczki. Każdemu, kto walczy, kto trenuje, należy się szacunek i ja go oddaje. Przed walką nie będziemy klepać się po plecach, kreować się na jakichś najlepszych ziomków, ale po walce nie mam już do niego żadnych negatywnych emocji i myślę, że w drugą stronę jest tak samo, bo to byłoby bez sensu – powiedział Kaczmarczyk.

Teraz młodego zawodnika z Radomia czeka przerwa. Po niej przyjdzie czas na analizę i ewentualne zmiany, które są nieuniknione. – Muszę usiąść, zastanowić się, co dalej, żeby jakoś dobrze to poprowadzić. Trzeba przełknąć gorycz porażki. Zamierzam wyjechać na wakacje. Nie chcę teraz narzucać sobie na głowę presji kolejnych walk, bo w tej chwili jest mi to najmniej potrzebne.