Armand Duplantis po raz piąty pobił rekord świata w skoku o tyczce (6.21). Szwed znów zdeklasował rywali, ale jak przyznał, wcale nie myślał o rekordzie. Jego głównym celem było zdobycie mistrzostwa świata.
Dominacja Duplantisa nie ulega wątpliwości od momentu, kiedy po raz pierwszy pobił rekord świata – a stało się to w Toruniu w 2020 roku (6.17). Szwed systematycznie dokładał po centymetrze w Glasgow i dwukrotnie w Belgradzie, ale za każdym razem czynił to w hali. W Eugene trafił jednak na warunki, aby pierwszy raz od czasów Siergieja Bubki absolutny rekord w skoku o tyczce był ustanowiony na otwartym stadionie.
22-letni Szwed pokonał poprzeczkę na wysokości 6.21 za drugim razem, i to ze sporym zapasem. Jego ojciec Greg na antenie szwedzkiej telewizji przyznał, że to najlepszy skok w karierze syna. – Nie tak źle, co? – powiedział Duplantis do kibiców zgromadzonych na stadionie w Eugene. To im dziękował najbardziej. – Daliście mi trochę dobrej energii i pomogliście przejść przez poprzeczkę. To niesamowite. Uwielbiam być w Eugene, to przyjemność być tutaj – dodał Szwed.
Choć trudno w to uwierzyć, ale Duplantis nie stawiał sobie za cel pobicia rekordu świata w Eugene. – Zdobycie pierwszego złota w mistrzostwach świata na otwartym powietrzu i ponowne pobicie rekordu świata jest cudowne. Trudno mi to wytłumaczyć. Niewiele myślałem dzisiaj o rekordzie, najważniejsze dla mnie było zwycięstwo. To był spokojny wieczór. Miałem wszystko pod kontrolą – przyznał Szwed na antenie SVT Sport.
VM-GULD OCH VÄRLDSREKORD! 🥇🇸🇪
— SVT Sport (@SVTSport) July 25, 2022
Först säkrade han första VM-guldet utomhus – sedan slog Armand Duplantis till med nytt världsrekord då han seglade över 6,21! 🌟Läs mer här 👇https://t.co/Xz9HevMf4q pic.twitter.com/DbVfZ0mRFc