| Piłka nożna / Liga Konferencji
Pogoń Szczecin uległa na wyjeździe Broendby IF 0:4 i odpadła w 2. rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Były piłkarz duńskiego klubu – Rafał Niżnik uważa, że to Portowcy mieli więcej z gry i równie dobrze wynik mógł być odwrotny. – Rezultat jest krzywdzący, ale niestety dwa proste błędy ustawiły spotkanie. Gdyby pewne detale odpowiednio zatrybiły wynik mógłby być w drugą stronę – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Można być zespołem odważniejszym, kreującym grę, częściej będącym przy piłce i przegrać w katastrofalnych rozmiarach 0:4. Taką porażkę poniosła Pogoń w rewanżowym meczu 2. rundy eliminacji Ligi Konferencji z Broendby.
– Mimo wysokiej porażki uważam, że Pogoń fajnie zaprezentowała się na tle Broendby. Wiem, że brzmi to przy takim wyniku niedorzecznie, ale były ciekawe momenty w jej poczynaniach. Szkoda, że przytrafiły się proste błędy w obronie. One spowodowały, że ten mecz był kompletnie nieudany. Z przebiegu gry nikt nie spodziewałby się takiego pogromu. Wynik jest krzywdzący, ale niestety dwa proste błędy ustawiły spotkanie – stwierdził Niżnik, który w latach 1999-2003 grał w Broendby.
Przy wyniku 0:1, gdy się wydawało, że Pogoń przejęła inicjatywę, ponownie bramkę zdobyli Duńczycy. Kuriozalny błąd popełnił Luis Mata, który z lewego skrzydła dograł piłkę... napastnikowi rywali Simonowi Hedlundowi, a ten w sytuacji sam na sam po raz drugi pokonał Dante Stipicę.
– Mata podjął fatalną decyzję o przerzucie piłki do środka, która ostatecznie sprawiła, że rywal znalazł się w oko w oko z bramkarzem Pogoni. Portugalczyk raczej już nigdy nie zdecyduje się na tego typu zagranie. Piłkarski kryminał w jego wykonaniu ewidentnie skomplikował sytuację Portowców. Mimo że podcięło im to skrzydła, nadal walczyli i grali do końca – ocenił były pomocnik m.in. ŁKS-u Łódź i Górnika Zabrze.
Tydzień temu w Szczecinie padł remis 1:1. Wtedy również Pogoń miała przewagę w drugiej odsłonie. – Po meczu sprzed tygodnia można było mieć nadzieję, że Pogoń w Danii będzie w stanie wywalczyć awans. Okazje ku temu były, ale na wysokości zadania stanął bramkarz. Skuteczność polskiego zespołu również pozostawiała wiele do życzenia, ale na końcu Duńczycy mieli przede wszystkim dużo szczęścia. Jak kiedyś Widzew Łódź w meczu z tym zespołem, gdy wywalczył awans do Ligi Mistrzów. Może po prostu los teraz postanowił oddać im to, czego byli bliscy kiedyś w rywalizacji z Polakami – zastanawiał się Niżnik i dodał: – Nie spodziewałem się aż takiego zimnego prysznica. Przekonaliśmy się po raz kolejny, że futbol jest nieprzewidywalny. Teoretycznie mogło być równie dobrze 4:0 dla Pogoni. Rzecz jasna takim rezultatem też byłbym zdziwiony, ale żeby pewne detale odpowiednio zatrybiły wynik mógł być w drugą stronę – stwierdził w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Niżnik opowiedział, że obecnie w duńskim zespole pracuje tylko jeden z jego kolegów z czasów występów w Broendby. – Z osób, które miałem okazję poznać podczas gry w tej drużynie został tylko Martin Retov. Jest on obecnie asystentem trenera Nielsa Frederiksena. Wspólnie z Martinem graliśmy w barwach Broendby. Minęło wiele lat od czasu, gdy występowałem w Danii i tylko Retov pracuje w dawnym klubie z ludzi, których znam. Spędziłem piękny czas w Danii. Bardzo szanuję mój dawny klub, ale nie czuję wielkiego przywiązania. Przed meczem wychodziłem z założenia – niech wygra lepszy, ale z uwagi na to, że jestem Polakiem, pod skórą chciałem, żeby to nasz klub awansował. Sentyment za polskimi zespołami zawsze przeważa w takich sytuacjach – zaznaczył piłkarz, który zdobył mistrzostwo Polski z ŁKS-em Łódź.
Zdaniem naszego rozmówcy zespół ze Skandynawii nie był faworytem dwumeczu z Pogonią. – Jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji nie wskazałbym zdecydowanego pewniaka w tej parze. Wydaje mi się, że szanse były wyrównane. Gra Broendby nie jest porywająca, choć okazało się, że potrafią zagrać do bólu skutecznie. Liga duńska nie jest dużo mocniejsza od naszej Ekstraklasy. Oczywiście ich zespoły częściej grają w europejskich pucharach, ale nie jest to przepaść w porównaniu do polskich rozgrywek. Nie jest to mocarna liga, m.in. dlatego nie stawiałem Pogoni na straconej pozycji. Szczególnie po kolejnym znakomitym sezonie w jej wykonaniu – zakończył Niżnik, który zdobył również mistrzostwo Danii w 2002 roku.