| Czytelnia VIP

Rozprawa Rosji z pacyfizmem w sporcie

Iwan Fiedotow po meczu rosyjskiego komitetu olimpijskiego (fot. Getty)
Iwan Fiedotow po meczu rosyjskiego komitetu olimpijskiego (fot. Getty)
Bartłomiej Najtkowski

To ulubiony sport Rosjan, uwielbia go też Władimir Putin. Nie oznacza to jednak, że hokeiści mogą liczyć na zrozumienie władz, jeśli sprzeciwiają się inwazji na Ukrainę. Przekonał się o tym już Iwan Fiedotow. A jak go potraktowano tego niezwykle zasłużonego gracza?

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Wymowny fragment z reportażu Barbary Włodarczyk "Szalona miłość. Chcę takiego jak Putin":

"Obrazu dopełnia serial o niezwykłych predyspozycjach Putina, który ciągle zaskakuje nowymi formami aktywności. A to wzbija się w niebo na motolotni, by poprowadzić klucz młodych żurawi, a to daje popis na lodowisku, pokonując gwiazdy hokeja i strzelając osiem goli! Po mistrzowsku szusuje na nartach, perfekcyjnie jeździ konno, powala na matę czempionów judo i sambo albo jako nurek głębinowy wyławia z dna morza starożytne greckie amfory. Triumfuje w każdej dziedzinie. Tylko w futbol nie gra. Nikt nigdy nie widział go biegającego za piłką, nawet przy okazji mundialu w Rosji".

Ten opis aktywności Putina dobrze oddaje starania, by utrwalać wizerunek macho, który ze sportem jest za pan brat. Szczególnie ważny jest właśnie hokej. Putin lubi strzelać gole, a gdy w 2014 roku grał w jednej drużynie z dyktatorem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką to pokonali gwiazdy rosyjskiego hokeja 12:3.

Putin jako geniusz

Niektórzy zachwycają się rzekomym talentem Putina. Rok temu Pawieł Bure, ówczesny kandydat do zarządu Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF), nie mógł się go nachwalić:

– To wielki zaszczyt grać w ataku z prezydentem największego i najpotężniejszego kraju na świecie. Mogę powiedzieć, że gra z nim jest bardzo interesująca, bo on ma to hokejowe myślenie. Mamy takiego prezydenta, że trzeba słuchać jego rad, bo w przeciwnym razie źle się na tym wyjdzie.

Hokej ważniejszy od Bidena

Putin uważał, że piłkarski mundial może być dobrym narzędziem propagandowym. Był za! Z kolei odebranie Rosji zaplanowanych na 2023 rok hokejowych mistrzostw świata elity sprawiło mu ogromną przykrość. W ostatnich miesiącach światowe media dywagowały i nadal dywagują o stanie zdrowia rosyjskiego satrapy, a wywiady (chociażby amerykański) donoszą, że ma chorobę nowotworową i ciągle badana jest jego mowa ciała. Nic to! W przekazie pojawił się znów niespodziewanie hokej.

Kilka tygodni temu ujawniono częściowo treść rozmów prezydenta Francji Emmanuela Macrona z Władimirem Putinem. Zainteresował nas dialog, który przywódcy mieli cztery dni przed inwazją na Ukrainę. Macron zapewniał Putina, że zadba, aby ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski zachował większą powściągliwość w wypowiedziach w mediach społecznościowych, a zarazem prosił dyktatora o spotkanie z prezydentem USA Joe Bidenem. Putin szybko uciął rozmowę, zbywając Macrona słowami:

– Wiesz Emmanuelu, miło się rozmawia, ale jestem teraz w siłowni, a później idę grać w hokeja.

Absencja i nowotwór

Putin nie wziął jednak udziału w finale amatorskich drużyn, ostatnim etapie Ogólnorosyjskiego Festiwalu Hokejowego. To wywołało duże poruszenie w Rosji. Ta faza rywalizacji była w dniach 4 – 16 maja 2022 na lodowiskach Parku Olimpijskiego w osiedlu Syriusz w Soczi. Dyktator miał być honorowym gościem. Media spekulowały, że jego nieobecność wynikała z konieczności operacji – wg informacji "New York Post" – co miało zapobiec rozwojowi choroby nowotworowej.

Bramkarz obdżektor i bolesna kara

Na lodzie bywa zagadkowo, ale bywa też brutalnie, jak choćby w sprawie Iwana Fiedotowa. To wicemistrz olimpijski z Pekinu, ceniony bramkarz, pod względem popularności odpowiednik Wojciecha Szczęsnego w Polsce. Bronił w drużynie rosyjskiego komitetu olimpijskiego w finale ostatnich zimowych igrzysk.

Iwan Fiedotow w grze (fot. Getty)
Iwan Fiedotow w grze (fot. Getty)

Cztery lata temu to on poprowadził zespół do złota w Pjongczangu. Triumfował też w kraju z zespołem CSKA Moskwa. W jego dorobku jest tytuł mistrzowski i Puchar Gagarina za wygranie KHL. Ale o tych osiągnięciach nikt już nie pamiętał, gdy okazało się, że Fiedotow uchyla się od wstąpienia do armii. Tzw. obdżektorzy, czyli pacyfiści, którzy nie godzą się na służbę wojskową, uzasadniając decyzję wyznawaną religią lub etycznymi rozterkami, nie mogą liczyć na zrozumienie także w Rosji. Najbardziej znanym obdżektorem w historii był Albert Einstein, a jeśli chodzi o sport - Muhammad Ali, który nie chciał wstąpić do armii, by walczyć w Wietnamie, ponieważ uważał, że nie może służyć państwu, które nic nie robi z segregacją rasową.

Koszmar Fiedotowa zaczął się w czerwcu. Wyraził wtedy niezadowolenie z powodu agresji na Ukrainę, a gdy nadarzyła się okazja, to postanowił opuścić Rosję. Trzeba pamiętać, że Fiedotow w 2015 został wybrany w drafcie przez Philadelphia Flyer. Wtedy jednak nie trafił do NHL. Jego czas w USA miał nadejść. Ustalano szczegóły umowy. W maju podpisał roczny kontrakt z klubem z Pensylwanii. Jednak nie wypuszczono go z Rosji.

Z tafli do garnizonu

Sprawa przyjęła nieoczekiwany obrót, hokeistę... porwano. Znalazł się w komendzie garnizonu w Petersburgu. To tam trafiają obdżektorzy. Armia nie chciała mu odpuścić. W tej sprawie istotne jest też to, że Fiedotow był zawodnikiem CSKA, czyli klubu historycznie związanego z wojskiem. Tam to nie mogło przejść. Już w maju otrzymywał groźby i rady, by nie opuszczać Rosji, szczególnie naraził się tym, że chciał przenieść się do USA.

Ponieważ to sprawa sportowca znanego w całej Rosji, media szybko podchwyciły temat w oczekiwaniu na wyjaśnienia przedstawicieli Kremla. Doczekano się ich. Rzecznik Dmitrij Pieskow propagandowo argumentował, że w Rosji jest prymat prawa, a służba wojskowa to patriotyczny obowiązek. Z kolei minister sportu Oleg Matycin wypowiadał się w podobnym tonie. Radził, by przestrzegać prawa, bo wtedy można być spokojnym o swój los. Środowisko hokejowe w Rosji nie przestraszyło się. Przeciwnie, okazało solidarność, argumentując, że to ci, którzy zatrzymali Fiedotowa, są na bakier z prawem, ponieważ skoro uchylał się od służby wojskowej, to powinien stanąć przed sądem. Wtedy mogłaby zostać mu zasądzona na przykład kara dwóch lat więzienia.

Próba nerwów, szpital i zerwany kontakt

Fiedotow został poddany próbie nerwów. Po zatrzymaniu skierowano go na tajne przesłuchanie do wojskowej siedziby w Petersburgu. Trwało to kilka godzin, po czym został przewieziony do szpitala marynarki wojennej. Jego prawnik przekazał mediom informację, że bramkarz źle się poczuł, a powodem był zastrzyk nieznanego pochodzenia. To doprowadziło do zatrucia pokarmowego. Później ustalono, że mimo zapowiadanej hospitalizacji wcześniej zabrano go do Siewieromorska. To zamknięte miasto w północnej części Rosji, gdzie znajduje się baza dowodzenia morskiego. Trudno powiedzieć, co dzieje się z Fiedotowem.

Porywanie hokeistów przez wojsko nie jest niczym nowym w Rosji. Ale porwanie tak znanego i utytułowanego zawodnika to jednak coś zaskakującego. Pięć lat temu patrol wojskowy złapał na ulicy i wysłał do koszar hokeistę Dynama Moskwa, co oceniano jako starcia między resortami. Wojsko utożsamiające się z CSKA chciało osłabić rywala, a hokeistę wypuszczono po kilku dniach. Ale teraz, w obliczu wojny, już do takich absurdów nie dochodzi. To są poważne sprawy.

Przestraszył się i nie zdołał wyjechać z kraju

Kiriłł Kaprizow to gracz Minnesota Wild. Zasłużył się dla rosyjskiej kadry, bo strzelił zwycięskiego gola w finale igrzysk olimpijskich w Pjongczangu przed czterema laty. A teraz chciał wydostać się z Rosji, mając świadomość, co spotkało Fiedotowa. Stany Zjednoczone wstrzymały połączenia lotnicze z Rosją po wybuchu wojny. Próbował więc dostać się za Atlantyk przez Dubaj i jedną z karaibskich wysp. Na próżno, teraz może mieć obawy. W NHL grał przez dwa sezony, zbierał dobre noty. Był liderem drużyny z Minneapolis, dostarczał zespołowi sporo goli i asyst. Teraz trudno o optymizm.

Są wśród hokeistów rosyjskich też oportuniści. Gdy wybuchła wojna na Ukrainie, to Aleksandr Owieczkin milczał, zręcznie unikał tematu. On ma już status legendy, to czołowy strzelec w historii amerykańskiej ligi, kojarzy go nawet laik. Kilka lat temu założył ruch "Putin Team". Pozował do zdjęć z prezydentem Rosji, chwalił się tą znajomością w mediach społecznościowych. Łączy ich wręcz braterska, niebywale bliska więź, o czym świadczyć może to, że Putin sprezentował Owieczkinowi... zestaw do parzenia herbaty z okazji ślubu Wysłał też specjalny list. Ta relacja miała ocieplić wizerunek Putina, pokazać autentyczność jego sportowej pasji, ale jednocześnie Owieczkim, będąc tak blisko przywódcy, stronił od polityki. Nie chciał zostać uwikłany w spory, kontrowersje, skandale.

Do tej pory Owieczkinowi udawało się żyć w komitywie z Kremlem bez "politykowania". Można być wybitnym hokeistą i nie cierpieć. Trzeba tylko się przymilać.

Najnowsze
"Lewy" jednym z ostatnich. Trudne zadanie Barcelony
nowe
"Lewy" jednym z ostatnich. Trudne zadanie Barcelony
| Piłka nożna / Hiszpania 
Robert Lewandowski jako jeden z ostatnich pojawił się w Barcelonie (fot. Getty/Mundo Deportivo).
Sochan nie pomógł. Wysoka porażka Spurs
Jeremy Sochan (fot. Getty)
Sochan nie pomógł. Wysoka porażka Spurs
| Koszykówka / NBA 
Były bramkarz klubów Ekstraklasy walczy o... króla strzelców!
Dawid Pietrzkiewicz i Mats Hummels (fot. PAP)
Były bramkarz klubów Ekstraklasy walczy o... króla strzelców!
foto1
Dominik Pasternak
Król strzelców MŚ broni Probierza. "Selekcjoner ma związane ręce"
Michał Probierz (fot. Getty Images)
tylko u nas
Król strzelców MŚ broni Probierza. "Selekcjoner ma związane ręce"
fot. TVP
Maciej Rafalski
Niesamowita seria GKS-u. Wyśrubowany rekord
Mateusz Kowalczyk (fot. Getty)
Niesamowita seria GKS-u. Wyśrubowany rekord
Wojciech Frączek
Wojciech Frączek
Była gwiazda Ekstraklasy na wylocie z klubu po... dwóch miesiącach!
Imad Rondić (fot. Getty)
Była gwiazda Ekstraklasy na wylocie z klubu po... dwóch miesiącach!
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Ostre słowa o przyszłości kadry. Zespół... nie chce się rozwijać
Marek Wasiluk skomentował postawę reprezentacji Polski U20 (fot. TVP Sport)
tylko u nas
Ostre słowa o przyszłości kadry. Zespół... nie chce się rozwijać
| Piłka nożna 
Do góry