Przejdź do pełnej wersji artykułu

El. Ligi Mistrzów. Bodo/Glimt zmiażdżyło Żalgiris. Remis Karabachu z Ferencvarosem

Bodo/Glimt ma powody do zadowolenia (fot. Getty) Bodo/Glimt ma powody do zadowolenia (fot. Getty)

Pozytywna niespodzianka tegorocznych eliminacji Ligi Mistrzów, Żalgiris Wilno, w pierwszym meczu III rundy rozczarowała. Litwini przegrali na wyjeździe z Bodo/Glimt aż 0:5. Pogromca Lecha Poznań natomiast, Karabach Agdam, zremisował u siebie 1:1 z Ferencvarosem.

Słynny dziennik wyróżnia Polaków. Mogą zmienić Ligue 1

Czytaj też:

Robert Lewandowski zamieszka w Castelldefels (fot. Getty Images)

La Liga. Robert Lewandowski zamieszkał na przedmieściach Barcelony

Litwini napisali już piękną historię w tegorocznych eliminacjach. Najpierw uporali się z kosowskim KF Ballkani, które pokonali w dwumeczu 2:1. Prawdziwa sensacja nadeszła natomiast w poprzedniej rundzie. Ekipa z Wilna dwukrotnie pokonała Malmoe – 1:0 u siebie i 2:0 w Szwecji.

Traf chciał, że w III rundzie Żalgiris również wybrał się do Skandynawii, tym razem do Norwegii. I będzie wspominał tę wyprawę znacznie gorzej. Mistrz kraju, Bodo/Glimt, nie dał wilnianom żadnych szans na dobry wynik w pierwszym meczu, ani – jak może się wydawać – na odwrócenie losów w rewanżu.

Już po pierwszej połowie norweska drużyna prowadziła 2:0. Rzut karny na gola zamienił Hugo Vetlesen, a potem trafienie dołożył także Amahl Pellegrino. W drugiej odsłonie przebieg meczu nie uległ zmianie i Bodo/Glimt podwyższyło prowadzenie za sprawą bramek Larsa-Jorgena Salvesena oraz Mariusa Hoibratena. Kropkę nad "i" w doliczonym czasie gry postawił zaś Runar Espejord.

Czytaj też:

Victor Osimhen i Piotr Zieliński (fot. Getty Images)

Serie A. Napoli wprowadza ograniczenia transferowe. "Jesteśmy idiotami, bo..."

Swoją pogoń za marzeniami kontynuuje także pogromca Lecha Poznań z I rundy kwalifikacji, Karabach Agdam. Zespół z Azerbejdżanu po rozprawieniu się z "Kolejorzem" pokonał także szwajcarski FC Zurich, a teraz na jego drodze stanął węgierski Ferencvaros.

Spotkanie w Baku lepiej zaczęli przyjezdni z Węgier. Objęli bowiem prowadzenie w 17. minucie za sprawą iworyjskiego napastnika, Francka Boliego. Po upływie nieco ponad pół godziny gry Karabach doprowadził jednak do wyrównania dzięki bramce skrzydłowego z Ghany, Owusu. Jeszcze przed przerwą drużyna z Azerbejdżanu strzeliła gola na 2:1, ale jego strzelec, Ibrahima Wadji, był na spalonym i trafienie nie zostało uznane.

Do końcowego gwizdka nic się już nie zmieniło i biorąc pod uwagę zniesienie zasady goli wyjazdowych, sytuacja przed rewanżem w Budapeszcie pozostaje w pełni otwarta.

Podobnie jak w Norwegii, mecz do jednej bramki oglądaliśmy także w Izraelu. Maccabi Hajfa jest w doskonałej sytuacji po tym, jak rozbił Apollon Limassol 4:0.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także