| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W meczu kończącym czwartą kolejkę PKO BP Ekstraklasy Wisła Płock wygrała na własnym stadionie z Miedzią Legnica 4:1. Nafciarze dzięki kolejnemu zwycięstwu zachowują pozycję lidera.
O dziwo poniedziałkowe spotkanie lepiej rozpoczęli goście. Bardzo szybko zza pola karnego strzelił ich pomocnik, Olaf Kobacki, ale bramkarz Wisły odbił piłkę, a ta wyleciała na rzut rożny. Chwilę później do sytuacji strzeleckiej doszedł Angelo Henriquez, ale i tym razem z jego strzałem poradził sobie Bartłomiej Gradecki. Gospodarze przetrwali chwilowy napór Miedzi i ruszyli z odsieczą.
W 11. minucie meczu piłkę do bramki przyjezdnych skierował Kristian Vallo. Trafienie nie zostało jednak uznane, bo w momencie podania Słowak był na spalonym. Nafciarze przez kolejny kwadrans skupili się na ataku. Mieli kilka stałych fragmentów gry, ale nie zdołali zamienić ich na gole.
W 26. minucie drużyna Pavola Stano wyprowadziła błyskawiczną kontrę, która zakończyła się zdobyciem bramki. Davo uruchomił długim podaniem Rafała Wolskiego, który pędził środkiem i odegrał na bok do Vallo. Skrzydłowy Wisły zszedł do środka i strzałem lewą nogą przy prawym słupku pokonał Pawła Lenarcika. Miedź wzięła się za odrabianie strat i dopięła swego dziesięć minut później. Kobacki podał z bocznego sektora do Chuci, a ten strzelił po ziemi zza pola karnego. Piłka była poza zasięgiem golkipera płocczan.
Przyjezdni z prowadzenia nie cieszyli się jednak długo. Już w 38. minucie na prowadzenie Nafciarzy wyprowadził Davo. Hiszpan zbiegł do środka pola karnego, dostał podanie z prawego sektora boiska od Vallo i po pewnym strzale został wpisany na listę strzelców. Miedziowi mogli odpowiedzieć jeszcze szybciej. Po kolejnym dośrodkowaniu piłkę klatką piersiową zgrał Kamil Zapolnik. Hernandez uderzył bez przyjęcia, ale piłka poszybowała minimalnie nad poprzeczką. Do przerwy 2:1 dla gospodarzy.
Druga połowa była niezwykle wyrównana. Miedź za wszelką cenę dążyła do remisu. Mecz zrobił się otwarty, obie drużyny poszły na wymianę, ale klarownych sytuacji do zdobycia bramek jak na lekarstwo. W ostatnim kwadransie Miedź rzuciła wszystkie siły do ofensywy. Pięć minut przed końcem spotkania goście mieli rzut wolny z bocznego sektora boiska. Na zaskakujący strzał z ostrego kąta zdecydował się Jens Martin Gammelby. Piłka minęła bramkarza Wisły, ale na linii bramkowej stał jeszcze Piotr Tomasik, który zatrzymał ją i wyekspediował spod bramki.
W doliczonym czasie gry gospodarze przeprowadzili szybki atak, który skutecznie wykończył Mateusz Lewandowski. Po podaniu Damiana Rasaka karygodny błąd popełnił Nemanja Mijusković, który nie trafił w piłkę i nie zdołał przerwać akcji. Lewandowski wyszedł sam na sam z bramkarzem, minął go i skierował piłkę do siatki. W 94. minucie kolejnego gola strzelił Marko Kolar.
Wisła wygrała 4:1. Było to jej czwarte zwycięstwo z rzędu. Komplet punktów pozwolił jej na zachowanie pozycji lidera. Miedź rozegrała tylko trzy mecze i zdobyła jeden punkt. Na tę chwilę zajmuje 16. miejsce w tabeli.
Następne