| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Będzie kolejne zwycięstwo? Raków Częstochowa na razie idzie jak burza przez kwalifikacje do Ligi Konferencji. Dziś wieczorem drużyna Marka Papszuna zagra rewanżowe spotkanie ze Spartakiem Trnawa. Transmisja w TVP od godziny 17:00. – Podoba mi się Raków Częstochowa, ale szkoda, że tak mało stawiają na Polaków – ocenia Tomasz Poręba, który od kilku lat rządzi z tylnego fotela Stalą Mielec, a przy okazji uważnie przygląda się ligowych rozgrywkom.
Tomasz Poręba nie pełni w Stali Mielec formalnej roli, ale jest mecenasem klubu, a bez jego wsparcia zapewne zespół nie awansowałby do Ekstraklasy. Co roku Stal typowana jest do spadku, a właśnie w świetny sposób rozpoczęła trzeci sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z Tomaszem Porębą rozmawiamy o Stali, Rakowie Częstochowa, ale też o całej lidze. O trudnych decyzjach, które były podejmowane w Mielcu. O ligowej konkurencji, ale też o rządowych programach wsparcia i… Igrzyskach Europejskich.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Spodziewał się pan, że Stal zacznie tak dobrze?
Tomasz Poręba: – W wypowiedziach przedsezonowych podkreślałem, że wbrew opinii tzw. ekspertów, będzie to kolejny dobry sezon dla Stali. Zespół został zbudowany na nowo, ale z pewnym pomysłem, w sposób przemyślany i logiczny. Każdy zawodnik, który trafił do nas w ramach letniej rewolucji był bardzo dobrze prześwietlony. Nie tylko pod względem sportowym, ale też pod kątem mentalnym. Ze świadomością, że dysponujemy najmniejszym budżetem w lidze, co się pewnie szybko nie zmieni. Ale też z poczuciem wiary, że dobieramy zawodników mających coś do udowodnienia, z dużym doświadczeniem i niemałymi umiejętnościami. A jednocześnie ludzi, którym ktoś nie dał wcześniej szansy. I ta logika przyświeca nam od lat. Chcemy udowadniać, że można budować zespół inaczej, szukać innych ludzi, kierując się odrębnymi mechanizmami, stawiać na Polaków, a w efekcie cieszyć się dobrą grą. Kluczowy jest tu trener Majewski, który dobrał tych zawodników i odpowiednio ustawił. Oczywiście, podchodzimy do początku sezonu z pokorą, bo za nami raptem cztery mecze, ale na dziś jesteśmy bardzo zadowoleni.
– W jaki sposób dobieracie zawodników pod względem charakterologicznym? Przed transferem do Stali wysyłacie ich na obóz przetrwania?
– Mental to bardzo ważna część oceny zawodnika. Nie chcę widzieć w klubie ludzi ze spuszczoną głową i brakiem pewności siebie. Potrzebujemy ludzi odważnych, którzy chcą coś udowodnić. Wiem, że śmieją się z nas. Mówią, że klub Ekstraklasy musi mieć dyrektora sportowego, najlepiej takiego skumanego z menedżerami. Może i tak, ale my tak nie chcemy działać. Zapewniam, że każdego zawodnika sztab i klub prześwietla przed transferem bardzo solidnie.
– Czyli nie wysyłacie ich z pudełkiem zapałek do lasu, by sprawdzić czy przeżyją?
– Oni dobrze wiedzą, gdzie przychodzą. Wiedzą, że w Stali nie szasta się pieniędzmi, ale też mają świadomość, że wszystko co podpiszą, zostanie dowiezione. Dobieramy więc zawodników, którzy potraktują Stal Mielec jako miejsce, gdzie mogą udowodnić, że potrafią grać w piłkę.
– Jak się patrzy na kluby Ekstraklasy to wydaje się, że tylko Stal aż tak mocno zaciska pasa. Ma pan podobne wrażenie?
– Musimy oszczędzać, bo nie mamy zbyt wielu dodatkowych źródeł finansowania. W dużych miastach są wielkie firmy czy prezydenci miast zawsze gotowi, by dosypać parę milionów, gdy budżet się nie spina. Nie mamy prywatnego właściciela jak w Cracovii czy Rakowie, gdzie jest szef, który w razie potrzeby znajdzie parę milionów. My takiego komfortu nie mamy. Musimy więc być jak saperzy – nie możemy się mylić przy wyborze zawodników, bo przecież każdy wybór personalny to pewien koszt finansowy. Na szczęście udało nam się zbudować dobrze zbalansowany zespół, choć to nie koniec. Potrzebujemy jeszcze jednego, dwóch zawodników i do końca sierpnia będziemy aktywni na rynku transferowym. W dużych klubach ściąga się kilkunastu zawodników, często z zagranicy, z czego dwóch, trzech odpali, a reszcie i tak płaci się gigantyczne pensje. Stal Mielec tak działać nie chce, a przede wszystkim nie może. Przyznaję jednak, że budowa klubu wbrew logice panującej w naszej Ekstraklasie daje sporo satysfakcji.
– Ile osób doradzało Stali w poprzednim sezonie, byście zwolnili Adama Majewskiego?
– Przyznaję, że był taki moment, gdy nam nie szło na wiosnę. Presja wśród kibiców, sponsorów, by zmienić trenera była bardzo duża. Cieszę się, że tak się nie stało i że przychylono się do mojego zdania, aby tego nie robić. To była dobra decyzja. Ostatecznie trener Majewski przedłużył kontrakt, jeszcze lepiej poznał klub, wszyscy się dotarli i dziś to procentuje. W tamtym roku zaprosiłem trenera Majewskiego do pracy w Stali, nie tylko dlatego, że jest bardzo zdolny, ale ma też w sobie coś takiego, co sprawia, że można realizować z nim projekty w naszym stylu. To nie jest szkoleniowiec, który zażąda kilkunastu transferów, przepłaconych piłkarzy, z których potem zrobi zespół. Wręcz przeciwnie. Lubi wyzwania. Chce się sprawdzić. Jest bardzo ambitny i ma pomysł. Znając sytuację finansową przyjdzie i powie, że potrzebuje zawodnika o danych parametrach. Zaproponuje kilka nazwisk i wówczas siadamy do rozmów. To on obserwuje i proponuje zawodników, a potem wspólnie z nim i prezesem Klimkiem podejmujemy decyzję.
– Po meczu z Lechią w poprzednim sezonie miał pan wielkie pretensje do sędziego i napisał "bawcie się sami". Kibice Stali mogli pomyśleć, że chce pan rzucić klub. Były takie myśli czy to był tylko chwilowy impuls?
– W piłce trudno oprzeć się emocjom.
– O to tu chodzi.
– Popełniłem ten wpis z pełną świadomością, ale też z emocjami. Do dziś nie rozumiem, jak można było dwa razy zmieniać decyzję VAR. A najbardziej szokujące – choć dziś już się temu nie dziwię – jak szybko w największych prywatnych telewizjach zostało to pozamiatane pod dywan. Byłem wówczas pod wpływem ogromnych emocji, ale potem człowiek ochłonął. Położył na szali kilka lat mocnego zaangażowania w klub i dziś zamiast "bawcie się sami", mogę powiedzieć "jedziemy dalej".
– Powiedział pan, że przestało pana dziwić wyciszenie tego tematu. Odkrył pan jakiś mechanizm dlaczego tak się stało?
– Każdy widzi jak to działa. Istnieją mocne biznesowo-towarzysko-medialne relacje w polskiej piłce, które na pewno nie pomagają w jej rozwoju. Na pierwszy rzut oka są niewidoczne, ale wystarczy wejść na piłkarskie portale czy obejrzeć piłkarskie programy w TV i łatwo połączyć kropki. Tam każdego łatwo wypromować, jeszcze łatwiej wykończyć. Wytłumaczyć decyzje, a jak trzeba – przemilczeć. W ostateczności poszukać też pracy dla zaprzyjaźnionego trenera. Niestety tak to jest.
– Wróćmy na boisko. Jakie miejsce na koniec pana zadowoli?
– Zadowoli mnie bezpieczna, stabilna pozycja Stali. Polska liga rządzi się swoimi prawami i z obecnej pozycji w tabeli nie można wyciągać żadnych wniosków. Wręcz przeciwnie, taki start może uśpić i rozmawialiśmy niedawno na ten temat z trenerem Majewskim. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że nie ma się czym podniecać. Oczywiście, cieszy nas to, ale musimy robić dalej swoje. Jak patrzę na Stal, panującą w niej atmosferę, potencjał zespołu i ambicje – to jestem dobrej myśli co do finału sezonu. Moim zdaniem liga jest lepsza niż rok temu, jest więcej wyrównanych zespołów. Wszyscy trzej beniaminkowie są mocni pod względem sportowym i finansowym. Przed nami więc nadal bardzo ciężka walka.
– Kto na starcie sezonu robi na panu wrażenie?
– Stal Mielec. I mówię to bez kokieterii. Dobrze pamiętam, w jakiej sytuacji byliśmy dwa miesiące temu. Niewielu dawało Stali jakiekolwiek szanse. Dziś już mówi się inaczej. Cieszę się z gry tak zbudowanego, właściwie od zera, zespołu. Fajną piłkę grają też Górnik Zabrze czy Wisła Płock. Podoba mi się też to, że stawiają na Polaków. Tam – podobnie jak w Stali – młodzi ludzie mają szansę, by przebijać szklane sufity. W innych klubach jest z tym różnie.
– W Rakowie wielu Polaków nie gra, ale umiejętnie łączą grę w lidze z Europą. Właściciel klubu twierdzi, że w Polsce nie ma ludzi do zarządzania klubami. Zgadza się pan z tym stwierdzeniem? Prezesem zrobiliście Jacka Klimka, który w ostatnich latach pracował poza piłką.
– To była absolutnie świadoma decyzja, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Prezes Klimek świetnie zarządza i rozwija Stal. Ma bardzo trzeźwe i świeże spojrzenie na piłkę. To jego wielki atut, a my chcemy być poza kręgiem towarzystwa wzajemnej adoracji. Ja to nazywam cyrkiem obwoźnym. W Polsce bowiem kluby od lat są oplatane przez te same nazwiska. Ludzi, którzy już przewędrowali całą Polskę, a teraz na nowo chcą budować sukces w miejscu X czy Y. Tymczasem w piłce potrzebujemy świeżej krwi, ludzi, którzy wiedzą, jak funkcjonuje futbol na świecie. Zgadzam się więc ze stwierdzeniem kierownictwa Rakowa, że brak nam takich ludzi. Z drugiej strony bez pieniędzy budowa klubu jest trudna, a z pieniędzmi… wcale nie prostsza. Bo nagle masz wokół siebie mnóstwo podpowiadaczy, a presja idzie w gorę. Moim zdaniem dobry zespół można zbudować tylko wtedy, gdy zdoła się połączyć pieniądze z mentalnością, atmosferą, odpowiednim doborem zawodników i trenera. Pójść razem, ze wspólnym pomysłem na zespół. Tylko wtedy jest szansa na stworzenie czegoś unikalnego. W Stali nazywam to dwunastym zawodnikiem. To komponent różnych emocji, które spotkały się w jednym miejscu, ale nie zostały opłacone przez duże pieniądze.
– Mówił pan, że poziom ligi poszedł w górę, ale w Europie nam nie idzie. Lech w kompromitującym stylu odpadł z walki o Ligę Mistrzów, a i w Lidze Konferencji zdążył już zanotować dwa kiepskie wyniki. W zasadzie Raków to jedyny klub, który do tej pory nie przyniósł nam wstydu.
– To prawda, ale ten trend trwa od lat. Żal patrzeć, jak nam idzie w Europie. Kiedy ostatnio graliśmy w fazie grupowej Ligi Mistrzów i dlaczego zdarza się to tak rzadko? Jesteśmy dużym krajem, a ciągle nie potrafimy wygenerować metody budowy klubu, który miałby ambicję wywalczenia w Europie dobrego wyniku. Dlaczego? Bo idzie się na skróty. Sukces ma być tu i teraz. Ściąga się przepłaconych gości, którzy przyjeżdżają do nas, by odcinać kupony. Potrzebujemy podejścia systemowego, stawiania na swoich ludzi, na swoje pomysły. Płacimy miliony za szkolenie setki młodych Polaków w akademiach, ale potem nikt nie daje im szansy. Aby osiągnąć sukces w Europie musi spotkać się pomysł, wykonawstwo, zaufanie i cierpliwość. By pomysł miał czas dojrzeć. Tak to widzę.
– A projekt Rakowa się panu podoba? Tam są spore pieniądze, ale przede wszystkim – pomysł i konsekwencja. W poprzednim roku byli blisko fazy grupowej Ligi Konferencji, a teraz są na dobrej drodze, by ten wynik co najmniej powtórzyć.
– Raków bardzo pozytywnie wyróżnia się na naszym rynku. Gra na dwóch frontach nie jest prosta, ale robią to po swojemu, co bardzo mi się podoba. Idą w dobrym kierunku, mimo ogromnych problemów w mieście, bo przecież mogą liczyć tylko na siebie. Właściciel klubu jest bardzo zdeterminowany, aby kontynuować budowę mocnego klubu. Bez dwóch zdań, aby to się stało, Raków wymaga lepszej bazy i nowego stadionu, co szybko przełoży się na emocje zarówno te w wymiarze sportowym i pozasportowym. Łatwo nie mają, więc tym bardziej trzymam za nich kciuki. Szkoda jedynie, że nie stawiają mocniej na Polaków, ale życie pokaże czy ten w dużej mierze zagraniczny zaciąg przyniesie sukces.
– W życie ma wejść Program Wsparcia Mistrzów. Ustawa przeszła już przez Sejm i Senat, a teraz jest u prezydenta. Nie boi się pan, że pucharowicze przepalą te pieniądze?
– Boję się i słyszałem, że ma nastąpić lekka modyfikacja tego projektu pod względem podziału środków. Jestem przekonany, że program byłby skuteczniejszy, gdyby pieniądze zostały rozłożone bardziej sprawiedliwie, by mogły na nie liczyć także mniejsze kluby. Bo przecież one też wykonują dobrą robotę. Nie uważam, że dosypywanie kolejnych milionów czołowym klubom jest dobrym pomysłem. Dlaczego? Przykłady ostatnich lat pokazują, że choć duże kluby dysponują sporymi pieniędzmi, wciąż nie są w stanie osiągnąć w Europie dobrego wyniku. Problem nie leży więc w braku środków, a w zarządzaniu. Jak te środki wydajemy i na kogo. Tu bym widział potrzebę refleksji. Z drugiej strony, bardzo wysoko oceniam rządowy program wsparcia budowy infrastruktury. W Mielcu też korzystamy z tego projektu, bo tworzymy ośrodek treningowy i dwa boiska już są w budowie. W przyszłym roku powstaną kolejne. Jestem po rozmowie z ministrem sportu Kamilem Bortniczukiem, który wymyślił fajny projekt budowy hal łukowych i być może taki obiekt też powstanie w naszym ośrodku. To bardzo fajne projekty, ale powinny być obudowane pomysłem, zwłaszcza jak skutecznie szkolić młodzież.
– Na koniec jedno pytanie spoza piłki. Zaangażował się pan w sprawy Igrzysk Europejskich. Czy można już ogłosić, że te odbędą się także w Rzeszowie?
– Chcemy, aby Podkarpacie dołączyło do tej imprezy, która w 2023 roku będzie największym wydarzeniem sportowym na świecie. Mocno liczymy na to, że Igrzyska Europejskie Kraków-Małopolska 2023 trafią także do Rzeszowa. Zostały wykonane w tej sprawie pewne formalne ruchy. Mamy dużą przychylność Europejskiego Komitetu Olimpijskiego, PKOl, rządu i ministerstwa sportu. Liczymy na to, że na Podkarpaciu odbędą się pływanie, skoki do wody, a być może także zapasy. Jesteśmy na dobrej drodze, ale ostatecznie potwierdzić tego jeszcze nie można.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (955 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.