15 sie 2022 | Piłka nożna

Nietypowa sytuacja w polskiej lidze. Sędzia podyktował... pięć karnych

Rafał Szydełko podyktował pięć rzutów karnych w jednym meczu! (fot. Mariusz Biel)

Pięć rzutów karnych podyktował sędzia Rafał Szydełko w trzecioligowym meczu Stal Stalowa Wola – KS Wiązownica (3:0). Na dodatek wszystkie dla gospodarzy, a po podyktowaniu jednego z karnych pokazał czerwoną kartkę faulującemu obrońcy.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Fatalny start Lecha Poznań. Gorzej było tylko raz

Futbol na Tajwanie. Polacy przychylni, Chińczycy niezadowoleni

Czytaj też

Tajwańską Premier League powołano do życia w 2017 roku

Futbol na Tajwanie. Polacy przychylni, Chińczycy niezadowoleni

Jeden z kibiców Stali Stalowa Wola napisał do mnie po tym meczu z prośbą o analizę sytuacji poprzedzających podyktowanie rzutów karnych: "Dodam, że moja drużyna wygrała, więc powinienem nie mieć pretensji żadnych do arbitra… ale też chciałbym mieć pewność, że to było wszystko fair. Nic więcej.".

Materiał wideo przemawia zdecydowanie na korzyść sędziego Rafała Szydełko – nie można mu zarzucić żadnej z decyzji, a cztery z nich można wręcz uznać za wzorowe.

Już w 26. minucie jeden z napastników Stali mijał obrońcę Wiązownicy w polu karnym. Obrońca widząc przebiegającego napastnika podstawił mu na chwilę nogę, po czym szybko ją cofnął, ale wybił tym z rytmu napastnika. Kontakt między zawodnikami był minimalny, ale był. Napastnik w tej sytuacji mógł się przewrócił, a to, że upadając zrobił to w sposób przesadny, nie może wpływać na ocenę samego faulu. W bardzo podobnych okolicznościach sędzia FIFA Andy Madley podyktował rzut karny w meczu Fulham – Liverpool w pierwszej kolejce Premier League, o czym napisałem w tekście pt. "Rzut karny, który powinien dawać do myślenia".

W 33. minucie meczu Stal – Wiązownica sędzia Szydełko z Rzeszowa zauważył, że piłkę dośrodkowaną w pole karne prawą ręką zagrał obrońca. Poczekał chwilę, aby upewnić się, czy piłka nie wpadnie do bramki, a kiedy wyszła poza boisko, słusznie podyktował drugi rzut karny.

Trzeci raz wskazał na punkt karny w 45. minucie, kiedy obrońca gości zatrzymał rękami napastnika Stali. Była to sytuacja bramkowa, więc arbiter słusznie pokazał winnemu czerwoną kartkę. Dwa pierwsze rzuty karne nie zostały wykorzystane, ale po trzecim padła bramka na 1:0.

Czwarty rzut karny sędzia podyktował w 71. minucie – akurat to zdarzenie najtrudniej zweryfikować na podstawie materiału wideo. W dalekim planie nie widać dokładnie, czy i ewentualnie jak obrońca potraktował napastnika, a także trudno stwierdzić, czy napastnik nie rzucił się pod nogi obrońcy. Jednak sędzia był w tej sytuacji ustawiony poprawnie, a zdarzenie z linii spalonego dobrze mógł widzieć również sędzia asystent. W takich okolicznościach trzeba zakładać domniemanie niewinności, czyli ewentualne wątpliwości rozstrzygać na korzyść sędziów. Tym bardziej, że obaj w tej sytuacji mieli lepszy kąt widzenia niż kamera. To był już trzeci rzut karny, którego Stal w tym meczu nie wykorzystała.

W 84. minucie, wciąż przy wyniku 1:0, sędzia Szydełko podyktował piąty rzut karny dla gospodarzy. Tym razem za zagranie piłki ręką w wyskoku. Sytuacja była wyraźna, zagranie ręką ewidentne, a mimo to również wtedy goście mieli pretensje do sędziego.

Były w tym meczu jeszcze dwie sytuacje, w których rzutu karnego domagała się drużyna z Wiązownicy. W 2. minucie, przy wyniku 0:0, napastnik gości przewrócił się będąc tuż przed obrońcą Stali, ale kamera sfilmowała tę sytuację zza pleców obrońcy i przez to nie widać, czy między nim a napastnikiem doszło do jakiegoś kontaktu. Tę akcję mogli dobrze ocenić zarówno sędzia główny, który obserwował zawodników z ich lewej strony, jak i sędzia asystent numer 1, który patrzył na zawodników z ich drugiej strony, zza linii bocznej.

Bardziej kontrowersyjna była sytuacja z 89. minuty, gdy już przy wyniku 3:0 napastnik gości przewrócił się w walce o piłkę. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy było to zawinione przez rywala, czy może napastnik próbował wymusić rzut karny.

Po takich sytuacjach, które zdarzyły się w tym meczu, sędziego albo się zawiesza, albo degraduje, albo… awansuje. Nagranie wideo potwierdza, że Rafał Szydełko miał rację we wszystkich sytuacjach lub co najmniej mógł mieć rację we wszystkich sytuacjach. Nawet jeśli popełnił w tym meczu jakiś inny błąd, to nie zmienia faktu, że pokazał ogromny sędziowski potencjał. Nie można mieć wątpliwości, że jest to arbiter bardzo zdolny i odważny – nie boi się podejmować trudnych decyzji, nawet jeśli są to decyzje bardzo niepopularne lub sekwencja kolejnych poważnych decyzji korzystnych dla tej samej drużyny może prowokować krytyczne lub podejrzliwe komentarze pod jego adresem. Szydełko najwyraźniej nie ulega takiej presji – to jest właśnie to, czego należy oczekiwać od sędziów najwyższej klasy.

Nie znam osobiście sędziego Szydełko, nigdy wcześniej nie widziałem go ani na żywo ani w żadnym meczu, ale po tym, co zaprezentował w meczu Stal – Wiązownica, trudno zrozumieć, dlaczego kolejny sezon sędziuje zaledwie w trzeciej lidze. Jest żywym dowodem, że w Polsce jest wielu zdolnych sędziów, którzy mają predyspozycje do sędziowania meczów międzynarodowych, ekstraklasowych czy co najmniej pierwszoligowych, bo utalentowani sędziowie nie rodzą się tylko w Warszawie, Bydgoszczy, Łodzi czy w Lublinie, ale również na przykład w Rzeszowie. Tylko trzeba ich dostrzegać i doceniać.

PS: Dopisałem parę poniższych zdań komentarza, ponieważ sporo osób pyta o incydent poprzedzający podyktowanie rzutu karnego w 84. minucie. Rzeczywiście był kontakt między napastnikiem Stali i obrońcą Wiązownicy, można to nazwać "pchnięciem", ale nie było żadnego związku przyczynowo-skutkowego między tym zdarzeniem a późniejszym wyskokiem obrońcy do piłki, odchyleniem ręki i zagraniem piłki tą ręką. Obrońca zagrał piłkę ręką, bo chciał to zrobić, ponieważ myślał, że ma alibi w postaci wcześniejszego "pchnięcia". Założył, że przecież sędzia „nie odważy się gwizdnąć, skoro byłem pchnięty”, ale zawodnik postąpił nierozsądnie. Arbiter się odważył. Najwyraźniej też ocenił, że między tymi sytuacjami nie ma związku, zinterpretował każdą z nich oddzielnie i moim zdaniem postąpił prawidłowo.

W polach karnych podczas dośrodkowań piłki z rzutów rożnych czy wolnych często zdarzają się drobne pchania, trzymania czy ciągnięcia – dopóki nie mają one istotnego wpływu na przebieg gry i możliwości przemieszczania się zawodników – sędziowie traktują takie kontakty jako nieistotne dla gry. Tak też zrobił w tej sytuacji arbiter. Oczywiście czasem trudno precyzyjnie określić granicę, kiedy które pchnięcie jest jeszcze nieistotne dla meczu, a które i kiedy już jest ważne dla przebiegu gry. Pewną podpowiedzią są klipy z oficjalnych płyt szkoleniowych FIFA lub UEFA, sytuacje z meczów międzynarodowych czy standard sędziowania prezentowany w takich ligach jak angielska, francuska, hiszpańska, niemiecka czy włoska. Kontaktu napastnika Stali z obrońcą Wiązownicy nie da się porównać np. z sytuacjami z rozegranego tego samego dnia meczu Barcelona – Rayo Vallecano, w których dużo wyraźniej i poważniej faulowany był Robert Lewandowski. Przewinienia na nim kwalifikowały się do przerwania gry, zdarzenie ze Stalowej Woli to co najwyżej kontrowersja.

Futbol na Tajwanie. Polacy przychylni, Chińczycy niezadowoleni