Czekałam na nią, spokojnie mogła mnie gonić. Miałam pod nogą jeszcze tyle mocy, że nie było się co bać tego finiszu – mówiła Aleksandra Lisowska, mistrzyni Europy w maratonie. 32-latka od miesięcy wierzyła, że to się uda, dowody są w jej opisach zdjęć na Instagramie. A trener Jacek Wosiek udawał, że się nie stresuje. – Co miało być zrobione na ten bieg, już zostało zrobione. Teraz się tym ciesz – to powiedział jej przed wylotem do Monachium. No to Ola się cieszyła. Cztery lata temu nawet nie dostała się do kadry.