Tomasz Fornal przed mistrzostwami świata w siatkówce: mamy jakość, która jest niezbędna do tego, by zajść daleko

Imponujący powrót Wilfredo Leona. Jak on atakuje! [wideo]

Czytaj też

Imponujący powrót Wilfredo Leona. Jak on atakuje! [wideo]

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Czy już czuć dreszcze ekscytacji związane ze startem w mistrzostwach świata, czy jeszcze nie?
Tomasz Fornal: – Na razie jest spokojnie. Za chwilę odbędzie się Memoriał Hubera Jerzego Wagnera. Być może przez turniej, który gramy w weekend, myśli są troszkę dalej od mistrzostw świata. Wydaje mi się, że gdy zmagania w Krakowie się zakończą, a my przejedziemy do Katowic, to głowy zaczną intensywnie krążyć wokół najważniejszej imprezy sezonu.

– Widziałeś się już z rodziną w Krakowie, czy nie było czasu?
– Mieliśmy dwa dni wolnego po sparingu z Ukrainą. Udało mi się więc wcześniej przyjechać do Krakowa i spotkać się z rodziną. Będzie na meczach. Fajne jest to, że kolejny turniej gramy na południu. Dzięki temu mama z babcią dadzą radę przyjechać do hali.

– To największe kibicki?
– Zdecydowanie tak. Z najbliższej rodziny są najczęściej na moich meczach. Tata ostatnio przyjeżdża troszkę częściej, ale generalnie woli oglądać spotkania w telewizji, bo wtedy jest spokojniejszy, może na chwilę odejść od odbiornika i aż tak się nie denerwować. Mama z babcią preferują przyjazd do hali – czy to na kadrę, czy też, by odwiedzić mnie w Jastrzębiu-Zdroju podczas sezonu klubowego.

– To siatkarskie ultraski wymachujące szalikami?
– Może nie ultraski, choć na pewno duże wsparcie (śmiech). Do ultrasek im trochę brakuje, ale może coś się zmieni na przestrzeni kolejnych kilku lat.

– Jeśli wywalczysz mistrzostwo świata, to na pewno!
– Wydaje mi się, że tak. Wtedy każdy w hali będzie ultrasem! (śmiech).

– Jak teraz wyglądają wasze przygotowania? Doszły do nas informacje, że do sparingu z Ukrainą byliście w cięższym treningu i mieliście trochę "ołowiu" w nogach.
– Można tak powiedzieć. Mieliśmy w nogach trochę powtórzeń i treningi w Spale były cięższe. Teraz z rana mamy wolne. We wtorek mieliśmy dwa treningi, a skoków w hali jest troszkę mniej niż podczas zgrupowania. Wydaje mi się, że to moment na łapanie świeżości. W czwartek będziemy mieli jeden trening, później będą już dni meczowe, więc nie będzie aż tak dużo obciążeń. Sparing w Memoriale Wagnera jest bardziej wysiłkiem psychicznym. Cały dzień myśli się o spotkaniu.

– Była chwila na integrację?
– Udało się zorganizować grilla z pysznym jedzonkiem, Fajnie, że przyjechał do nas kucharz, który serwował nam super rzeczy. Dzięki temu mogliśmy odpocząć, zjeść, zintegrować się. Wcześniej przez to, że był natłok turniejów i mijaliśmy się, nie było momentu, by usiąść razem, pośmiać się i porozmawiać. Fajnie, że teraz udało się spędzić wspólnie czas.

– Rozmawiałam z Bartoszem Kwolkiem zaraz po ogłoszeniu czternastki. Powiedział, że było czuć napięcie w grupie, która nie była pewna swoich losów w odniesieniu do mistrzostw świata. Też je czułeś?
– Nie denerwowałem się za bardzo. Starałem się trenować i grać na tyle dobrze, na ile potrafię. To było moje założenie. Reszta zależała od trenera. Najważniejsze było dla mnie to, bym mógł powiedzieć, że zrobiłem wszystko, by znaleźć się w czternastce. To według mnie najlepszy sposób na podejście do tak trudnych kwestii. Trzeba skupiać się na tym, na co ma się wpływ. Jedyne, co można zrobić, to trenować. Jeśli się nie uda, to na pewno jest to bardzo przykre dla zawodnika, który nie jest powołany. Jeżeli jednak zrobił on wszystko, w przyszłości na pewno będzie miał szansę, by raz jeszcze założyć biało-czerwoną koszulkę w kadrze.

– Wielu ekspertów mówi, że jesteś pewniakiem, widzą cię w podstawowym składzie, co jest owocem tego, jak prezentowałeś się w poszczególnych sprawdzianach przed mistrzostwami świata. Czujesz, że zasługujesz na pierwszą szóstkę?
– Nie chce mówić o tym, kto powinien grać. To trener decyduje. Fizycznie czuję się dobrze, dobrze gram i jestem pewny na parkiecie, kiedy wchodzę z ławki rezerwowych. Taka jest moja rola. Trener przed Ligą Narodów powiedział nam, że nie ma możliwości, by każdy z nas w kadrze pełnił tę samą rolę jak w klubie. Trzeba było to zaakceptować. Jeśli będzie mnie widział w podstawowym składzie, to nie mam nic do powiedzenia – muszę się zgodzić (śmiech).

Każdy chce grać i wychodzić w podstawowej szóstce, ale jeśli Nikola ma inną wizję mojej osoby, to mnie ona nie przeszkadza. Jeśli będę wchodził z ławki do pomocy, zrobię wszytko, by drużyna miała ze mnie jak największy pożytek.

Imponujący powrót Wilfredo Leona. Jak on atakuje! [wideo]

Czytaj też

Imponujący powrót Wilfredo Leona. Jak on atakuje! [wideo]

– Dużo jest dyskusji odnośnie do nieobecności Wilfredo Leona w kadrze na mistrzostwa świata. Czy takie dywagacje pomagają przed najważniejszą imprezą sezonu? A może całkowicie się od nich odcinacie?
– Tak szczerze, to w ogóle o tym nie myślę. Zupełnie przez przypadek przewijałem Instagrama i zobaczyłem filmik opublikowany przez Wilfredo. Wiem, że się rehabilituje. Słyszałem też o jakichś wywiadach i tekstach na ten temat, ale nie zgłębiałem tematu i za bardzo nie wiem, o co chodzi. Trudno mi się wypowiadać na ten temat.

Dziwny jest jednak sposób przedstawiania tego w mediach. Wydaje mi się, że nie do końca tak to wyglądało od wewnątrz. Być może dziennikarze to wyolbrzymili. Nie byłem jednak przy żadnej rozmowy trenera z Wilfredo. Nie wydaje mi się, by były między nimi niesnaski. Wszystko jest dogadane tak, jak powinno być.

– Czego więc potrzebujecie od środowiska, kibiców i mediów przed mistrzostwami świata?
– Trudno powiedzieć. Chcemy skupić się na sobie, by żadne rzeczy, które są dookoła, nie zabierały nam myśli. Najważniejsze przed takim turniejem jest to, żeby skoncentrować się na grze. Jeśli zagramy dobrze w siatkówkę, będziemy w stanie obronić tytuł mistrzów świata. Na tym przede wszystkim powinno nam zależeć. Wszystko to, co dzieje się dookoła, musimy zostawić z boku. To nie jest odpowiedni moment, by słuchać wyjaśnień.

– Rozmawiacie między sobą o celu mistrzostw świata?
– Nie było takich rozmów. Nikt nie stwierdził, jaki jest cel. Chcemy dojechać na turniej, zagrać możliwe jak najlepsze mecze od pierwszego do ostatniego spotkania. Skupiamy się na sobie, znamy swoją wartość i wiemy, że możemy tego dokonać. Wygranie trzeciego mistrzostwa świata z rzędu jest w zasięgu ręki, ale to sport, więc nasz wynik będzie składową wielu czynników. Wiemy jednak, że mamy jakość, która jest niezbędna do tego, by zajść daleko.

Czytaj również:
– Pierwszy sparing biało-czerwonych przed mistrzostwami świata na plus. Polska pokonała Ukrainę 3:2
– Sebastian Świderski o nieobecności Wilfredo Leona, biletach na mistrzostwa świata i ogłoszeniu składu
– Micah Ma’a nie chce grać w GKS Katowice. Jakub Bochenek o dalszych krokach: niczego nie wykluczamy